Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 18 kwietnia 2024 03:31
Reklama BMM
Reklama
News will be here

Lekarz czy szarlatan?

Było dokładnie tak, jak mówiły jego pacjentki. Wziął mnie na plecy, potrząsnął, chwycił za ręce, przekręcił szyję, a potem kazał przyjść ponownie za tydzień

Leczenie niekonwencjonalne

Jest czwartkowy wieczór, 16 lipca. Przed budynkiem w okolicach Kauflanda gromadzi się grupka kobiet. Czekają na Jerzego Dzwonika, “lekarza medycyny naturalnej”. - Z początku w to wszystko nie wierzyłam - wyznaje pani Bożena. - Musiały minąć trzy miesiące, żeby coś się zmieniło. Miałam okropną migrenę, wiedziałam, kiedy się zbliża, to było tak, jakby pociąg nadjeżdżał. Któregoś dnia po wizycie u doktora słyszałam dźwięk, ale pociągu już nie było. 
- Wierzyć nie wierzyć, pochodzić można - wzdycha pani Irena. Też na początku wątpiła, ale kiedy po ciężkiej chorobie doktor Dzwonik pomógł jej, żeby znowu zaczęła chodzić, wątpliwości zniknęły. 
Pan Mieczysław z podoławskiej wsi miał zwyrodnienie stawu biodrowego. Groziła mu operacja. Od kilku lat leczy się tutaj, z jego biodrem jest o wiele lepiej.
Pacjenci opowiadają, że Dzwonik wyleczył kobietę z mięśniakiem wielkości pięści, także alkoholika, który nie pije już 12 lat, stawiał diagnozy potwierdzane potem w badaniach laboratoryjnych…
Po dziesięciu minutach pojawia się wysoki mężczyzna z wąsem i skórzaną torbą w ręku. Wita się z uśmiechem ze swoimi pacjentami, żartują. Wizyty u Dzwonika trwają bardzo krótko. Co robi pan doktor? - Opuka, każe się położyć, ugniecie niektóre miejsca na plecach i już - relacjonuje pani Irena. -. Ale trzeba chodzić regularnie.Pani Bożena korzysta z jego opieki już dwunasty rok. - A najlepiej, jakby pan się sam przekonał - dodaje trzecia pacjentka.
Czekam cierpliwie, aż Dzwonik “załatwi” chorych. W ciągu 40 minut zgłosiło się ponad 20 osób. Wizyta kosztuje 20 zł. Dzieci i młodzież uczącą się przyjmuje za darmo.
Wreszcie staję przed nim. Łapie mnie za ręce i pyta, czy czuję ciepło? Każe mi odwrócić się tyłem, bierze na plecy i podrzuca. Przekręca głowę w lewo i prawo. Każe podnieść ręce. Pyta, czy bolą mnie nogi i czy mam zgagę. - Czasami... - odpowiadam. - To trzeba dużo pepsi pić, wtedy przejdzie… 
*
Jerzy Dzwonik opowiada tak barwne historie, że trudno w nie uwierzyć. Miał ochraniać watykańskich kardynałów, zgłębiać tajniki tybetańskiej medycyny, a w Nowym Jorku awansować w jeden dzień z noszowego na chirurga. 
*
- Pacjenci mówią, że bardzo pan im pomógł...
- Ja po prostu mam takie osiągi, że kiedy medycyna jest bezradna, u mnie ludzie zdrowieją...
- O jakich osiągach pan mówi?
- Leczę padaczki, porażenia mózgowe dzieci, różnego rodzaju nowotwory. Wybudziłem ze śpiączki córkę Ewy Błaszczyk w szpitalu w Międzylesiu pod Warszawą, ale później mnie odsunęli. Ordynator oświadczył, że on tu jest szefem i nie pozwala na ingerencje osób obcych. 
- Ma pan przygotowanie medyczne?
- W 1974 ukończyłem Wojskową Akademię Medyczną w Łodzi, specjalizacja chirurgia. Pracowałem jako chirurg w Bydgoszczy i w Poznaniu.
 - Co się stało, że porzucił pan tak prestiżowy zawód i zajął się medycyną niekonwencjonalną?
- Po prostu na pewnych etapach medycyna tradycyjna nie zdaje egzaminu.
- W jakich okolicznościach zetknął się pan z alternatywnymi metodami leczenia?
 - To było tak, że naukowcy z Uniwersytetu Wrocławskiego jeździli na pustynię Gobi i tam odkrywali kości dinozaurów. Trzeba było zapewnić im ochronę i pomoc medyczną. A ja, jako że byłem medykiem i komandosem...
- Pan był komandosem?
- Tak, ale to było ściśle tajne. No więc, mając takie przygotowanie, załapałem się z nimi do Mongolii. Zresztą jak prof. Kosiba prowadził badania na Spitsbergenie, to tam też parę razy się zahaczyłem. Ponieważ jednak gaża za pracę na pustyni Gobi była mała, trzeba było sobie jakoś dorabiać. W Bydgoszczy kupowałem rowery za bezcen, wywoziłem je do Ułan-Bator, część szła na pustynię Gobi, a część załadowywałem na pociąg, jechałem do Pekinu i tam je sprzedawałem. Szły jak świeże bułeczki. Pewnemu klientowi oddałem rowery za darmo, bo już nie mogłem z nimi wrócić do Mongolii, a on powiedział, żebym poszedł z nim w góry. No więc poszedłem i tak poznałem w Tybecie mnichów buddyjskich i Dalajlamę. 
- Dalajlamę?!
- On tam się ukrywał. Miałem okazję z nim rozmawiać.
- Mnisi nauczyli pana tybetańskich metod leczenia?
- Nie mogli tego robić, bo zostaliby wykluczeni ze swojej społeczności. Ale oni się mną nie przejmowali. Myśleli, że ja jestem obcy, to się nie kapnę. Przyjmowali chorych, nastawiali im kości, stosowali akupunkturę, masaże chińskie... Ja to wszystko podpatrywałem, potem złożyłem w kupkę i wypracowałem swoje sposoby. Ale już wcześniej zwierzęta wykryły, że mam właściwości lecznicze. Chore psy czy koty podchodziły do mnie, bo wyczuwały, że mogę pomóc. 
- Kiedy i w jakich okolicznościach porzucił pan zawód chirurga?
- To długa historia, najpierw wyjechałem z kraju...
- Dlaczego?
- Byłem zaangażowany w “Solidarność” i tak jak wielu innych działaczy opuściłem w 1981 Polskę. Uciekłem do Berlina, a stamtąd do Rzymu. Miałem tam znajomości i przez kilka miesięcy ochraniałem kardynałów. Po zamachu na papieża była niepewna sytuacja. Z Rzymu wyjechałem do Nowego Jorku, załapałem się do szpitala, nie od razu na chirurga, tylko jako noszowy... ale w 82, czy 83 był ten słynny wypadek trzech pociągów ekspresowych. Masa rannych i potrzeba było chirurgów do roboty, więc mnie przyjęli...
- Ale co pan opowiada! Jak można wyobrazić sobie sytuację, że dopuszcza się do przeprowadzenia operacji kogoś, kogo się nie zna, bez odpowiednich kwalifikacji, nostryfikacji dyplomu...
- Wtedy było zamieszanie i się nie patrzyli. Były osoby, które potrzebowały pomocy, były polowe stoły operacyjne i jak ja się dorwałem do tego stołu, zrobiłem operację, jedna, drugą, trzecią i czwartą... Zorientowali się, że umiem, to później przyjęli mnie na chirurga.
- To niemożliwe.
- Może pan nie wierzyć... Potem pracowałem w Kapstadzie z profesorem Bleibergiem, specjalistą od operacji serca. Do Polski wróciłem w połowie lat 90. Pomyślałem, że kraj jest już wolny i potrzeba mnie tutaj. Poza tym moja mama żyje jeszcze i mogę się nią zająć.
- Po powrocie do kraju zaczął pan leczyć prywatnie... Na jakiej podstawie pan działa?
- Mam zezwolenie, zgłoszenie działalności gospodarczej do Urzędu Miasta, w obszarze medycyny niekonwencjonalnej.
- Nie ma żadnego nadzoru, kontroli, sprawdzianu pańskich umiejętności?
- Nie, płacę podatki i to wystarczy. Jak by było coś nie tak, to by mnie ścigali... 
- Czy oprócz leczenia metodami alternatywnymi zajmuje się pan jeszcze czymś niezwykłym? 
- Potrafię ustalić miejsce pobytu osoby zaginionej, pomóc skutecznie przy reanimacji, a także odprowadzić w miejsce spoczynku dusze zmarłych, które nie mają spokoju i straszą po śmierci....
- W jaki sposób pan to robi?
- Są w Polsce ogniska, gdzie były obozy koncentracyjne, albo stacje, skąd wysyłano do obozów - tam było wiele ofiar śmiertelnych. Na takim miejscu wybudowano w Sieradzu osiedle mieszkaniowe. I potem były nawiedzenia, ukazywała się postać, przesuwała meble, nawet w “Nie do wiary” to pokazywali. Przyjeżdżali księża z egzorcyzmami, to ich te duchy popędziły. A ja wyprowadziłem je w miejsce spokoju.
- Jak to się robi?
- Wchodzę w strukturę pozaziemską i mam z nimi styczność. Mówię “dosyć już się nachodziłeś, jedziesz ze mną” i zabieram je poza obszar miasta, w las, żeby sobie spokojnie pobytowały. Jak zaznają tam spokoju, to nie wrócą. Wyprowadziłem z tego osiedla masę takich struktur, chyba ze 150.
- I nie miał pan żadnych problemów, wszystkie były panu posłuszne?
- Jedna struktura weszła mi w samochód! Rzucała autem, miałem brak napięcia, zapchane przewody, płyn hamulcowy wyciekał. Otworzyłem maskę i zacząłem się szarpać z tą materią, odprowadziłem ją na bok i pojechałem dalej. 
- Czy sygnety, które nosi pan na dłoniach, mają jakieś znaczenie?
- Pierścień atlanty zapewnia mi odpowiedni poziom energii. Inaczej musiałbym przerywać przyjmowanie pacjentów i się ładować. Sygnet na lewej dłoni przywiozłem z Chin, przedstawia tygrysa, noszę również brylant pomocny do rozdzielania energii świetlnej. Jak biorę kogoś za ręce, to wytwarzam pewne pole, widzę w nim aurę człowieka i wiem, co jest.
- W ilu miejscach w Polsce pan przyjmuje?
- W około czterdziestu, w całym kraju.
- I wszędzie jeździ pan tym starym citroenem?
- Mam dwadzieścia samochodów, przeważnie kupionych po okazjonalnych cenach. Na przykład ten kosztował mnie 500 złotych.
- Po co panu tyle samochodów, gdzie pan je trzyma?
- Cztery mam przed domem, a reszta stoi na różnych parkingach, albo u ludzi w całej Polsce. Przesiadam się w nie, jak jestem w trasie. Pod Oławą też mam jeden. 
- Ach tak, mówił mi pan swoje motto, gdy się poznaliśmy: “Wolę zaliczać samochody niż dziewczyny”
- Tak naprawdę to jedno i drugie (śmiech) Przecież to naturalna potrzeba człowieka, jak jest ładna kobieta... czemu nie? Ja się tego nie wstydzę, póki można zaimponować, imponuję. Jak będę starym wrakiem, nie będę miał szans. Zgadza się?

Xawery Piśniak
[email protected]


 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Norbert Jarocin 30.09.2023 22:38
Zmarł dn.6.04.2021r.

mgid.com, 649292, DIRECT, d4c29acad76ce94f lijit.com, 349013, DIRECT, fafdf38b16bf6b2b lijit.com, 349013-eb, DIRECT, fafdf38b16bf6b2b openx.com, 538959099, RESELLER, 6a698e2ec38604c6 appnexus.com, 1019, RESELLER, f5ab79cb980f11d1 improvedigital.com, 1944, RESELLER rubiconproject.com, 9655, RESELLER, 0bfd66d529a55807 Xapads.com, 145030, RESELLER google.com, pub-3990748024667386, DIRECT, f08c47fec0942fa0 Pubmatic.com, 162882, RESELLER, 5d62403b186f2ace video.unrulymedia.com, 524101463, RESELLER, 29bc7d05d309e1bc lijit.com, 224984, DIRECT, fafdf38b16bf6b2b Pubmatic.com, 163319, RESELLER, 5d62403b186f2ace adyoulike.com, a15d06368952401cd3310203631cb18b, RESELLER rubiconproject.com, 20736, RESELLER, 0bfd66d529a55807 pubmatic.com, 160925, RESELLER, 5d62403b186f2ace onetag.com, 7a07370227fc000, RESELLER lijit.com, 408376, RESELLER, fafdf38b16bf6b2b spotim.market, sp_AYL2022, RESELLER, 077e5f709d15bdbb smartadserver.com, 4144, RESELLER nativo.com, 5848, RESELLER, 59521ca7cc5e9fee smartadserver.com, 4577, RESELLER, 060d053dcf45cbf3 appnexus.com, 13099, RESELLER pubmatic.com, 161593, RESELLER, 5d62403b186f2ace rubiconproject.com, 11006, RESELLER, 0bfd66d529a55807 onetag.com, 7cd9d7c7c13ff36, DIRECT ssp.e-volution.ai, AJxF6R4a9M6CaTvK, RESELLER rubiconproject.com, 16824, RESELLER, 0bfd66d529a55807 adform.com, 2664, RESELLER, 9f5210a2f0999e32 appnexus.com, 11879, RESELLER, f5ab79cb980f11d1 appnexus.com, 15825, RESELLER, f5ab79cb980f11d1 [Kopiuj]
ReklamaOdszkodowania
KOMENTARZE
Autor komentarza: MarianTreść komentarza: Ile gmina Jelcz Lasowice zapłaciła za tą decyzję ? 150 tys złotych ? Czy więcej ? Widać że burmistrz ma nadmiar gotówki . Gdyby uczciwie poczekał do końca kadencji, kasa by pozostała. Oczywiście ci dwaj „poszkodowani” kasę wzięli, teraz jeszcze chcą litości i współczucia od Kaczora.Data dodania komentarza: 17.04.2024, 20:27Źródło komentarza: Oświadczenie Zarządu Powiatowego PO RP w sprawie współpracy z burmistrzem Bogdanem SzcześniakiemAutor komentarza: AgaTreść komentarza: Jeden i drugi kandydat jeżeli wygra , powinien wsiąść przegranego na vice-burmistrza , wtedy będziemy mieli porównanie w działaniach .Data dodania komentarza: 17.04.2024, 19:57Źródło komentarza: Wywiad z Burmistrzem Jelcza-Laskowic Bogdanem SzczęśniakiemAutor komentarza: WyborcaGminyTreść komentarza: Trzeba Panu Burmistrzowi podziękować , za wkład w nasze miasto , za przywrócenie po upadku JZS , ludzi do normalności , wtedy dla wielu pracowników jelcza był to ciężki okres , Pan Burmistrz sprowadził do naszego miasta dużo firm które są do dziś , należy się szacunek i oddanie , t bardziej że to ostatni start ma Burmistrza , będę na Pana głosował .DziękujęData dodania komentarza: 17.04.2024, 19:47Źródło komentarza: Wywiad z Burmistrzem Jelcza-Laskowic Bogdanem SzczęśniakiemAutor komentarza: Trzeźwo myślącyTreść komentarza: Przyszedł z sentymentu 🤦🤣 i brał największą kasę z kasy klubowej (kilka tysiecy). Historia zatoczyła koło już raz był ten Pan w naszym klubie i co z tego wyszło odejście z fochami i zabranie kilku zawodników. Czekamy na powrót, ciekawe którzy ambitni pilkarze MJO zagrają w Karkonoszach w przyszłym sezonie. To nie jest tak że zarząd jest cacy ale to też nie jest tak że Smółka jest zbawcą. Niech Smółka zajmie się trenowaniem, a nie ingerencja w drużynę i skłócanie wszystkich do okoła. Zarząd dostał żółtą kartkę od piłkarzy i w mediach czas na pobudkę mam nadzieję że pilkarze i włodarze dojdą do porozumienia.Data dodania komentarza: 17.04.2024, 19:27Źródło komentarza: Dezaprobata wobec władz klubuAutor komentarza: ZdziwionyTreść komentarza: Pan Szczęśniak opowiada, że zdecydował się startować w 2014 r. ponieważ Mieszkańcy nie byli zadowoleni z efektów pracy ówczesnego Burmistrza i Jego Zastępców. Sam jednak zatrudnił Pana Stajszczyka w Urzędzie na stanowisku kierowniczym (pomimo niezadowolenia Mieszkańców z efektów Jego pracy). Dlaczego to zrobił?Data dodania komentarza: 17.04.2024, 19:26Źródło komentarza: Wywiad z Burmistrzem Jelcza-Laskowic Bogdanem SzczęśniakiemAutor komentarza: GośćTreść komentarza: Witkowska od oświaty serio? Już ta twoja radna Kolado dawna gwiazda z lokalnego pisu była by lepsza.Data dodania komentarza: 17.04.2024, 19:18Źródło komentarza: Wywiad z Burmistrzem Jelcza-Laskowic Bogdanem Szczęśniakiem
Reklama
NAPISZ DO NAS!

Jeśli masz interesujący temat, który możemy poruszyć lub byłeś(aś) świadkiem ważnego zdarzenia - napisz do nas. Podaj w treści swój adres e-mail lub numer telefonu. Jeżeli formularz Ci nie wystarcza - skontaktuj się z nami.

Reklama