Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 28 marca 2024 16:16
Reklama Marek Szponar
Reklama
Reklama
News will be here

Róbmy to, z czym nam dobrze

Z Małgorzatą Kalicińską, autorką „Domu na rozlewiskiem”, „Powrotów nad rozlewiskiem” i „Miłości nad rozlewiskiem”, rozmawiamy o kondycji współczesnej kobiety, o tym, jak wieku 50-lat można narodzić się na nowo i o tym, kiedy człowiek przekonuje się, czego naprawdę z życiu mu potrzeba

 

- Dla wielu osób stała się pani symbolem tego, że w życiu nigdy nie jest za późno na zmiany, na wybór czegoś zupełnie innego. Kobiety czerpią z pani książek przykłady, co robić, jak żyć, same przed sobą odkrywają swoje pasje i pragnienia. Niektóre w pani słowach po prostu odnajdują siebie. Czy spodziewała się pani tego pisząc pierwsze zdania swojej powieści? Czy nie boi się pani odpowiedzialności z tym związanej? Nie raz słyszała pani przecież, że odmieniła komuś życie...

- Odpowiedzialności? Hmmm. Przecież ja nie piszę poradnika, ani moralitetu. Napisałam powieść i tylko. Jeśli się komuś coś odmieniło po jej przeczytaniu, poprawiło spojrzenie na świat, na siebie, na swoje wybory, to znakomicie. Każda zmiana na lepsze jest nie do pogardzenia, to poprawia naszą samoocenę. Jakość naszego życia jest ważna, a nie to, co sądzą inni.

- A kiedy pani zdaniem człowiek przekonuje się, czego naprawdę chce od życia, czego mu naprawdę potrzeba? Czy to nie jest tak, że za młodu trochę się szarpiemy, chcemy mieć szybkie i urozmaicone życie, a kiedy dojrzewamy, wszyscy pragniemy tego samego: ciepła, spokoju, najchętniej w gronie bliskich, nietoksycznych osób?

- Za młodu…Prawda! Żądamy dużo, mocno, barwnie, szybko ale to takie normalne! Na tym etapie nasze pragnienia, żądania są inne, niż gdy zmęczeni życiem chcemy spokoju. Ja jeszcze nie czuję zmęczenia! Może znużenie niektórymi sprawami, ale jeszcze jestem na etapie poszukiwań, czerpania frajdy z każdego dobrego dnia, mojego związku, tworzenie wokół siebie owego ciepła i spokoju. Ja to już umiem. I oby jak najdłużej. Toksycznych osób trzeba unikać zawsze, ale dość późno dane nam jest rozpoznawanie ich i usuwanie z kręgu. Asertywność to praca nad sobą. Pomaga żyć.

- Życie na wsi bardzo różni się od życia w mieście. Dla niektórych czytelników wiejska sielanka, którą pani opisuje, jest nierealna do spełnienia. W mieście, żeby spotkać się z kimś na herbatę, trzeba umawiać się kilka dni wcześniej. A jeśli już ktoś wybudował domek na wsi pod lasem to - jak opowiadał na antenie jeden ze słuchaczy radiowej „Trójki” - nie lubi długich weekendów, bo od rana dzwoni telefon i kolejni goście zapowiadają się z wizytą. Gdzie się podziała nasza otwartość do ludzi? Czy wciąż mamy szansę na życie zgodne z naturą?

- Takich wyborów na całe życie może dokonać ktoś, kto jest freelanserem znaczy uprawia wolny zawód. Doskonale to rozumiem, bo sama kocham wieś i umiem na niej żyć. Na wsiach jest Internet, telefon, sporo ludzi ucieka od miejskiego gwaru, betonu, smogu. Otwartość? No, jeśli uciekamy na weekend żeby odpocząć w ciszy, a znajomi uszczęśliwiają nas na siłę, to chyba nie jest OK. Asertywność to „łagodna stanowczość”, takie organizowanie sobie czasu jak chcę. Ja na przykład nie jestem szczególnie towarzyska, doskonale spędzam czas z ukochanym mężczyzną, czy rodziną. Buduję dom na wsi. Wystarczą mi spotkania w wywiadach czytelnikami - jako forma życia towarzyskiego - obecnie bardzo intensywna.

- W wywiadach podkreśla pani, że pani książki są opisem tego, co panią w życiu spotkało, z czym musiała się pani zmierzyć. Proszę powiedzieć, czy z perspektywy czasu i sukcesu, jaki odniosła pani jako kobieta pisząca, coś się zmieniło w pani podejściu do życia?

- Podkreślam, że Dom nad rozlewiskiemNIE jest moją autobiografią, ale faktycznie przemycam opowieść o starcie i podnoszeniu się z niej. Podniosłam się, bo miałam wsparcie rodziny. Dzisiaj mam większa wiarę w to, że wiele można, gdy się chce. Najtrudniej odrzucić przeświadczenie, że nam - ludziom po pięćdziesiątce już się od życia prawie nic nie należy - to nieprawda! To zależy wyłącznie od naszych starań i… marzeń.

-Dziś sporo się mówi o roli kobiety w społeczeństwie, o tym, jak rola ta zmieniała się na przestrzeni lat. Dla jednych nadal powinna być matką, dla innych kobietą, która zajmuje się domem, pracuje, do tego pięknie wygląda i wiecznie się uśmiecha. Dla jeszcze dla innych kobieta jest po prostu człowiekiem. Niektórym z nas coraz trudniej się w takiej rzeczywistości odnaleźć. Kobiety coraz częściej sięgają do kieliszka, popadają w depresję, zarywają noce, bo gryzą je wyrzuty sumienia, że wyjechały na weekend do koleżanki zamiast siedzieć w domu z dziećmi. Co poradziłaby pani kobietom, które nie potrafią odnaleźć się w dzisiejszych czasach?

- To, do czego sama się stosuję - napisałam w Domu nad… „Mój Bóg wymaga ode mnie, żebym była szczęśliwa”. Róbmy to, z czym nam dobrze. Feministką może być kura domowa która znakomicie się odnajduje w tej roli, jest z tego dumna, świadoma siebie i swej roli społecznej. Zagoniona pracoholiczka, karierowiczka, może się okazać nieszczęśliwa, podległa jakimś wydumanym regułom wyścigu szczurów. I odwrotnie - są kobiety nieszczęśliwe w domu, i fantastyczne menadżerki - spełnione w pracy. To tylko kwestia tego, w jakiej roli jest nam dobrze. Nie naśladujmy nikogo - bądźmy sobą, ale na 100% , nie „wypruwajmy sobie żył” - bo po, co? Mąż zamówi pizzę albo sam ugotuje krupnik, dzieci odkurzą, gdy my czujemy potrzebę odpoczynku u koleżanki czy pobycia sama ze sobą. Świat się nie zawali, gdy się zapiszemy na aerobik czy kurs salsy.

- Proszę zdradzić, nad czym pani teraz pracuje i kiedy możemy spodziewać się efektów tej pracy?

- Nie wiem czy mi się to się uda, ale odpracowuję moje wspominki z podwórka. Z czasów, gdy miałam warkoczyki, bo ten czas kołyszę w sercu jako czas fantastyczny, mimo wszystko barwny i bogaty, wesoły, piękny. A czy mi się to uda - Zobaczymy!

(P) 
FOT. Łukasz Urbańczyk 

Małgorzata Kalicińska jest autorką „Domu nad rozlewiskiem”, „Powrotów nad rozlewiskiem” i „Miłości nad rozlewiskiem” - książek nazwanych współczesną sagą rodzinną. Za pierwszą część powieści autorka zdobyła nagrodę  księgarzy Witryna 2006 oraz nominację do Nagrody Literackiej Srebrnego Kałamarza im.Hermenegildy Kociubińskiej. Napisała również opowiadanie „Second Hand”.


 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaOdszkodowania
KOMENTARZE
Autor komentarza: OlawianinTreść komentarza: Myślę że do wyborówData dodania komentarza: 28.03.2024, 15:43Źródło komentarza: Tu można wrzucać elektroodpady. Nareszcie!Autor komentarza: NieogarnietyTreść komentarza: Nie liczę ani na rzetelność z twojej strony, ani tym bardziej na jakąkolwiek formę poparcia.Data dodania komentarza: 28.03.2024, 14:46Źródło komentarza: BBS: - Nasz plan na miasto i powiat jest realnyAutor komentarza: NieogarnietyTreść komentarza: Jak byś przeczytał ze zrozumieniem, czego ci życzę, to byś doczytał, że chodzi o wypowiedź pana Zielińskiego, na wczorajszej konwencji wyborczej WdO. Nie chodzi o artykuł i wypowiedź pana Gawlasa. Nie musisz tu wymieniać jakiejś wyimaginowanej wypowiedzi pana Hadrysia, bo co on ma do pracy Urzędu? Trochę żałosna próba odwrócenia uwagi.Data dodania komentarza: 28.03.2024, 14:43Źródło komentarza: Czas przywrócić miasto mieszkańcomAutor komentarza: GośćTreść komentarza: Jak rozwiązać problem opieszałości zakładu komunalnego w podłączaniu nowych budynków do sieci wodno-kanalizacyjnej. W niektórych przypadkach trwa to kilka lat!Data dodania komentarza: 28.03.2024, 14:22Źródło komentarza: Debata w J-L. Zbieramy pytania do kandydatówAutor komentarza: Zdumiony mieszkaniecTreść komentarza: Faktycznie czas na zmiany w gminie i w urzędzie. Np. ostatnio przejrzałem w bip zakładki: wybory parlamentarne 2023 i samorządowe 2024 i zauważyłem, że rodziny pracowników urzędu gminy Olawa mają wyjątkowe szczęście w losowaniu miejsc w komisjach. I tak w np. jednej komisji jest pracownik urzędu z mężem ( w wyborach w roku 2023 i 2024), a także pracownik urzędu w jednej komisji a mąż i dziecko w kolejnych. Jak się okazuje w tej gminie można całymi rodzinami " być wylosowanym " w komisjach.Data dodania komentarza: 28.03.2024, 14:03Źródło komentarza: Dewerenda: - Czas, by gminą Oława zarządzała kobietaAutor komentarza: bater79Treść komentarza: A ty kim jesteś kmiocie! Już wasz niemiecki premier ,niespodziankę nam i tobie szykuje w prima aprilis VAT na jedzenie w górę! Wy jesteście ,obłąkani !Nawet niech wzrosną,podatki,nawet jak zacznie kasy na chleb brakować!Ważne ,że PIS nie rządzi! Banda debiliData dodania komentarza: 28.03.2024, 13:57Źródło komentarza: "Oławski" generał Jarosław Gromadziński odwołany!
Reklama
NAPISZ DO NAS!

Jeśli masz interesujący temat, który możemy poruszyć lub byłeś(aś) świadkiem ważnego zdarzenia - napisz do nas. Podaj w treści swój adres e-mail lub numer telefonu. Jeżeli formularz Ci nie wystarcza - skontaktuj się z nami.

Reklama