Sam rajd to pretekst, by zebrać jak najwięcej pieniędzy na ratowanie Tosi i Frania, w co angażuje się coraz więcej ludzi. Ile uda się zebrać? Coś z rajdowego wpisowego. Coś ze sprzedaży wypieków domowych pracowników WENY i innych dobrych ludzi. Coś z dwóch skarbonek. I na pewno coś z czegoś nieoczekiwanego, jak to w tego typu zwariowanych akcjach bywa. I bardzo dobrze. Chodzi o pokazanie serca, pozytywne bycia razem i wspólne zrobienie czegoś naprawdę dobrego.
Uczestnicy rajdu mają do pokonania ok.100, km, ale to nie wszystko. Będą zadania specjalne, będą serduszka ze zdjęciami Tosi i Frania, prawdziwy egzamin na placu manewrowym WORD Oława, a nawet będzie można po drodze zaliczyć najprawdziwsze... Węgry.
Nie zabraknie pieczonych kiełbasek z ogniska nad zalewem w Sulistrowiczkach, a na starcie orkiestry "Zyszek Band". To wszystko jest naprawdę dobrze zakręcone!!!
Napisz komentarz
Komentarze