Podziurawiona jak szwajcarski ser. Doczeka się remontu?
Dziura na dziurze, ogromne kałuże, błoto zimą, kurz latem - tak wygląda rzeczywistość mieszkańców ulicy Stalowej. Czy uda się to zmienić?
Do naszej redakcji zgłosił się Ryszard Goździkowski. Na spotkanie umówiliśmy się u niego w domu, przy ul. Stalowej, nieopodal budynku firmy reklamowo-drukarskiej. Problem odczuwalny jest już po przejechaniu kilku metrów. Dziur jest tyle, że nie sposób je omijać. Widać ślady innych kierowców, którzy chcąc oszczędzić zawieszenie, jechali tak szeroko, że ocierali się o płot. Długość całej ulicy to maksymalnie kilkaset metrów. Po obu stronach pobudowane są domy. Jest też kilka przedsiębiorstw, których klienci mogą generować większy ruch.
Goździkowski podkreśla, że jego słowa to głos wszystkich sąsiadów: - Mieszkam tu z żoną od trzech lat. W tym czasie droga była naprawiana raz. Wysyłam pisma do gminy, piszę maile, rozmawiam z wiceburmistrzem Romualdem Piórką. I cały czas słyszę od niego, że on nie kłamie. Na końcu ulicy powstała hala jakiejś firmy. Urzędnicy pozwolili na ruch ciężarowy i ciężkie samochody cały czas przewoziły tędy towar. Usłyszałem, że po wszystkim ta firma zobowiązała się drogę naprawić. Nic takiego się nie stało. Wciąż nie ma żadnego przetargu ani projektu. Mamy połowę lutego i wciąż nie wiemy nic. Wiceburmistrz powiedział mi, że mogę zapomnieć o doraźnym naprawianiu tej drogi, ponieważ niebawem zostanie ona wyremontowana. Kiedy? Mam wrażenie, że urzędnicy siedzą i nie myślą, kompletnie nie rozumieją problemów mieszkańców. Czy pan Piórko w ogóle wie, gdzie jest Stalowa?
Napisz komentarz
Komentarze