- Przyszedł taki moment, że ja już nie mogę wytrzymać. To jest gnębienie nas, rodziny - mówił przed wrocławskim sądem Krzysztof K., ojciec brutalnie zgwałconej i zamordowanej Małgosi. W jego długim oświadczeniu nie zabrakło ostrych słów: - Ci wszyscy, którzy chcą pisać książki, kręcić filmy, całować papieża po rękach, od mojego dziecka won!
- Domyślam się, że chodzi także o film, który jesienią ma trafić na ekrany - mówił sędzia Marek Poteralski i pytał, czy to znaczy, że ojciec Małgosi chce, aby przekazać to oświadczenie do wydziału cywilnego, gdzie będzie traktowane jako pozew o ochronę dóbr osobistych.
Ojciec Małgosi odpowiedział: - Mogę podziękować, że sąd pośrednio zajmie się sprawą szacunku, może nie dla mnie, ale chodzi o tych, którzy dla swoich interesów chcą wykorzystać moje dziecko. Jestem zaskoczony pozytywną reakcją sądu. Po tej wypowiedzi sądu uznam, że może jednak jest jakaś sprawiedliwość. Proszę tak zrobić, zadziałać. Niech się wstrzymają z tym filmem.
Parę dni temu sąd pouczał ojca, że nie może się zajmować tą sprawą, a poszkodowani mogą skorzystać z wiedzy pełnomocnika żony, który poradzi, jak skierować sprawę do sądu cywilnego. Dziś jednak sąd zmienił swoją poprzednią decyzję. Zdecydował, by jednak przekazać wniosek ojca Małgosi do wydziału cywilnego jako pozew o obronę dóbr osobistych poprzez zakaz emisji filmu o Tomaszu Komendzie wraz z wnioskiem o ustanowienie dla rodziców Małgosi pełnomocnika z urzędu. Jego rolą będzie uzupełnienie pozwu o najważniejsze, czyli kto kogo pozywa i co chce zabezpieczyć.
- Jeśli taki pełnomocnik będzie potrzebny, to proszę, chcę pełnomocnika z urzędu - mówił ojciec Małgosi. - Niech sobie robią, co chcą, ze swoim życiem, ale nie ze śmiercią i męczarnią mojego dziecka. Takich rzeczy się nie robi. Czy ten film ma być, czy nie. Czy będzie poruszana sprawa mojego dziecka, czy nie. Sąd to powinien rozstrzygnąć. Jeśli sąd innej instancji będzie chciał, żebyśmy złożyli jakieś wyjaśnienia, to my się zgłosimy.
Napisz komentarz
Komentarze