- Dla mnie było ważne, aby tam być - mówił nam Andrzej Winiarz. - Natomiast rejestracja fotograficzna była zawsze drugorzędna, tylko po to, aby potem zbudować taki klimat, zaznaczyć moją obecność w tym miejscu. W szczególny sposób nie szukałem okazji robienia zdjęć. Skupiałem się raczej na tym, aby uczestniczyć w tej obecności Ojca Świętego. Ta charyzma i szczególna miłość ludzi do niego, i odwrotnie, powodowały, że trudno jest nawet powiedzieć, czy wyrazić własne uczucia na temat stanu serca. Bo to tylko serce w milczeniu mogłoby o tym powiedzieć. Gdy papież kiedyś wyjeżdżał z Jasnej Góry powiedział wiernym, że żegna się z nimi w milczeniu. Powiedział: - Niech serce mówi! Są sytuacje, które trudno nazwać słowem. To słowo zawsze będzie niedopowiedziane do końca. I to, że Jan Paweł II jest tak mocno cały czas obecny w naszych sercach, w jakiś sposób nasze serca przemienia. I to jest właśnie ten fenomen.
Napisz komentarz
Komentarze