Kamila Podolska od lat prowadzi salon kosmetyczny w Oławie. - Już po wprowadzeniu pierwszego zakazu wychodzenia z domów i zachowania odległości obroty w mojej firmie spadły o 90 procent, ale jeszcze zdarzali się klienci - opowiada. - Od 1 kwietnia, czyli po wprowadzeniu nowych obostrzeń, salon jest zupełnie zamknięty. Sytuacja jest dramatyczna! Zostałam bez jakichkolwiek dochodów, z kredytami i leasingami, które muszę spłacać. W tym miesiącu jeszcze wypłaciłam pracownikowi pensję, ale czy to zrobię w kolejnym? Nie wiem! Chyba będę musiała wziąć na to jakiś kredyt lub pożyczkę, chociaż uzyskanie tą drogą środków finansowych na przetrwanie też może się okazać niełatwe...
Zdaniem właścicielki salonu, tarcza antykryzysowa - a więc obietnice pomocy przedsiębiorcom, złożone przez rząd - jak na razie pozostaje tylko pustą obietnicą. Jedyne, co po ogłoszeniu przez rząd pakietu pomocowego mogła zrobić i - jak mówi - zrobiła, to złożyła wnioski o trzymiesięczne zwolnienie z płacenia obowiązkowych składek do ZUS oraz o wypłatę pensji dla pracownika. Nie wie jednak, czy te wnioski będą rozpatrzone pozytywnie i kiedy otrzyma ewentualną pomoc. A ta potrzebna jest już i to w jeszcze większym zakresie.
O tym, że tarcza antykryzysowa jest tylko jakimś medialnym zgiełkiem, tworzonym na potrzeby chwili przez polityków, a nie realną pomocą dla przedsiębiorców, mówi też Katarzyna Krzywonos - właścicielka salonu kosmetycznego i fryzjerskiego "Odnova" w Oławie. ARTYKUŁ W CAŁOŚCI przeczytasz w najnowszym wydaniu "POWIATOWEJ" - dostępne już teraz - TUTAJ
Napisz komentarz
Komentarze