- To był duży dół, pusty - pokazuje ojciec Krzysztofa Tadeusz Gabryluk. - Ale obok były też świeże dołki, jakby leje po bombie. One były wzdłuż tego dużego. A w nich piasek. Myśmy się tam krowy pasąc bawili w chowanego, ganiali, skakaliśmy po tym. Dziś to już jest wyrównane, ale tam się fajnie rozpędzało. W pewnym momencie pokazały się kości. Nikt nie zwracał wtedy na to uwagi, ale jak już pokazały się czaszki, to zaczęło się zaciekawienie.
Znaleźli kilkanaście czaszek. Wtedy zainteresowała się szkoła. To było mniej więcej w połowie lat 60. Roman Ciołkowski razem z Janem Kornickim i harcerzami uporządkowali teren. Ludzkie szczątki pochowano w zbiorowej mogile niedaleko tego dużego dołu. Na miejscu stanął brzozowy krzyż. Tabliczki nie było. Od tego momentu szkoła zaczęła się mogiłą opiekować. Tadeusz Gabryluk pokazuje miejsce niedaleko zielonych ławeczek, które stoją przed obecnym pomnikiem z granitu.
- Ten pomnik jest tylko mogiłą symboliczną - mówi Krzysztof Gabryluk, a Jerzy Urbaniak, pasjonat lokalnej historii, potwierdza: - Żeby nie chodzić po ewentualnych ciałach, zrobiono ten pomnik nieco z boku miejsca pochówku. Ile ostatecznie ciał pogrzebano w okolicy? Czy to byli tylko więźniowie niemieckiego obozu, czy - jak domyśla się Urbaniak - także ofiary sowieckich represji? - Rosjanie po wojnie bardzo pilnowali tego obozu, starsi opowiadali mi, że nie można było podchodzić nawet na kilkaset metrów, bo strzelali bez ostrzeżenia - mówi Krzysztof Gabryluk.
Po wojnie teren od razu przejęli Sowieci i urządzili tam swój obóz. Kto w nim przebywał? Nie wiadomo. Co się stało z więźniami? Urbaniak sugeruje, że skoro do dziś w wielu miejscach, m.in. na polu, gdzie kiedyś był obóz, znajdowane są ludzkie szczątki, to odpowiadać za to mogliby Sowieci. Bo wiadomo, u nich bałagan, a Niemcy kochali porządek, więc zwłoki skrupulatnie zbierano i odwożono co piątek specjalnym transportem do Gross Rosen, gdzie było krematorium. To jednak tylko domysły. Nie wiadomo też, ile ostatecznie ofiar pochłonęło to miejsce. - Tego nikt nie wie - mówi Tadeusz Gabryluk. I pewnie ma rację, bo do dzisiaj nie prowadzono tam solidnych ekshumacji, tylko szczątkowe.
Napisz komentarz
Komentarze