MINUS
- Tu kiedyś była stara poniemiecka kanalizacja burzowa, ale podczas budowy bloku socjalnego zniszczyli i drogę, i kanalizację - mówi jeden z mieszkańców. - Obiecywali, że to naprawią i zrobią nam tę drogę, ale lata mijają, a my po każdym deszczu toniemy w kałużach.
- Żyjemy tu jak w zapomnianym świecie w średniowieczu - dodaje Teresa Osych - Tyle razy już prosiliśmy i pisaliśmy do władz miasta, żeby rozwiązali ten problem. Obiecywali, że zrobią po zakończeniu budowy bloku socjalnego, i co? Nie ma ani drogi, ani chodników, a po deszczu nie da się wyjść z domu. Trudno nawet samochodem przejechać. Ile razy mamy prosić, żeby to się w końcu zmieniło. Jak dzwonię z interwencją do Urzędu Miejskiego to mnie odsyłają do ZWIK-u, jak do ZWIK-u to każą do urzędu, a w końcu nikt już nie odbiera telefonów. Nie wiem już co robić...
Droga stanowi dojazd do kilku budynków, w których mieszka kilkanaście rodzin. Oprócz tego, że po każdym deszczu zamienia się w jezioro, stwarza też niebezpieczeństwo. Na jej poboczach stoją stare rozsypujące się wagony kolejowe, które - jak mówią mieszkańcy - wiele lat temu ustawiła w tym miejscu firma budowlana. - Siedzibę mieli w jednej z tych starych poniemieckich hal - mówi pani Teresa. - Po co ustawili wagony przy drodze? Nie wiem, ale firmy już tu nie ma, a wagony zostały, są niebezpieczne, bo stoją na cegłach, a ich stan jest bardzo zły. Tak przegniły, że się rozsypują, a mimo to nie raz różni ludzie do nich wchodzą, by pić i przesiadywać. Bywa też, że bawią się tu dzieci.
Mieszkańcy tej zapomnianej ulicy nie pierwszy raz proszą nas o interwencję w tej sprawie. Może tym razem władze miasta zainteresują się tematem?
Tekst i fot. (WK)
Napisz komentarz
Komentarze