Na facebookowym profilu Międzynarodowego Zlotu Pojazdów Zabytkowych w Oławie jest częstym bohaterem - jako ten, który doprowadza do użytku stare samochody w firmie "Wena". Jak tylko pojawi się jego zdjęcie, w komentarzach dominują takie opinie: - Należy mu się szacunek. Świetna robota! Brawa dla pana Leszka! Zdrówka, Lechu! To świetny fachowiec. Można pana Leszka "pożyczyć" na dwa miesiące? Pan Leszek robi jak wściekły. Jest najlepszy... Itd. Itp. A jak jeszcze pojawi się na Rajdzie Koguta swoim trzydziestoletnim skuterem osa - fani pana Leszka dosłownie pieją z zachwytu.
Kim jest? Wcześniej o nim nie słyszeliśmy, bo... pochodzi z Trzebnic w Zagłębiu Miedziowym, gdzie pod Lubinem przez ponad 20 lat prowadził swój warsztat samochodowy. - Lubiłem robić przy maszynach od maleńkiego - mówi Leszek Jankowski. - Cała czas mnie to pasjonowało. Nawet kiedyś z palcami miałem problem, bo jak pomagałem przy traktorze w kółku rolniczym, a miałem wtedy 8 lat, zmiażdżyło mi dwa palce. To był taki poślizg, ale najwyraźniej już wtedy wkładałem palce nie zawsze tam, gdzie trzeba. Z traktorów przerzucił się na rowery. Ponieważ czasy nie były lekkie i na dwuślady trzeba było mieć talony, poczekał, aż ojciec kolegi i jego takie zdobyli. Wtedy z dwóch rowerów zrobił jeden, czyli był rowerowy tandem. I to na kołach 26 cali, czyli tak zwanych balonówach. - Zawodów to miałem kilka - mówi. - Byłem kierowcą, chciałem jeździć na tirach, marzyłem o tym, nawet zrobiłem pierwszą kategorię prawa jazdy, ale z tirami nie wyszło. Historię pana Leszka poznasz czytając e-wydanie gazety DOSTĘPNE TUTAJ
Napisz komentarz
Komentarze