Wprawdzie wiadomo od początku, że w tzw. gwałcie miłoszyckim wzięły udział co najmniej trzy osoby, pierwszy akt oskarżenia, ale tylko przeciwko jednemu z domniemanych sprawców, skierował - wiele lat po zdarzeniu - piąty z kolei prokurator, prowadzący tę trudną i wtedy już głośną sprawę. Tomaszowi Komendzie zarzucono udział w gwałcie ze szczególnym okrucieństwem. Potem zmieniono kwalifikację czynu na zabójstwo. Obciążyło go parę dowodów. Na miejscu znaleziono czapkę, a na niej włos, którego kod DNA był zbieżny z jego. Psy rozpoznały ślady zapachowe z czapki jako zapach Komendy. Także ślady pogryzień na ciele Małgosi zdaniem biegłych odpowiadały uzębieniu oskarżonego. Skazano go na 15 lat więzienia, a w apelacji sąd podniósł karę do 25 lat. Dopiero wiele lat później okazało się, że Tomasz Komenda, który zdążył odsiedzieć 18 lat, był niewinny, co uznała najpierw prokuratura, a potwierdził sąd i mężczyzna wyszedł na wolność po 18 latach więzienia.
Tę historię pokazuje głośny film "25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy".
Dziś Tomasz Komenda dochodzi swoich praw i domaga się odszkodowania oraz zadośćuczynienia od Skarbu Państwa, sprawa toczy się od lipca 2019 roku. Chce miliona złotych za każdy rok za kratkami plus zadośćuczynienie za doznane krzywdy oraz odszkodowanie za zarobek utracony przez lata odsiadki - w sumie niemal 19 mln zł.
Dziś (16 grudnia) przed sądem zeznawali biegli, spodziewano się też wyroku. Kolejny termin rozprawy wyznaczono na 8 kutego - wtedy najprawdopodobniej wygłoszone będą mowy końcowe i zapadnie wyrok. Jaki?
Napisz komentarz
Komentarze