Cd. artykułu Malwiny Gadawy z 2012 roku:
Nie zdawała sobie sprawy z ukrytych talentów, dopóki nie wyjechała z kraju. Mieszkała we Włoszech. W wolnym czasie często spacerowała nad brzegiem morza i zbierała kolorowe kamyki. - To mnie uspokajało i relaksowało - mówi pani Alicja. - Uwielbiałam to. Pewnego dnia doszłam do wniosku, że powinnam coś z nimi zrobić, bo nie miałam już gdzie ich trzymać. Zaczęła je sklejać i tak powstała pierwsza figurka. Potem domek, a następnie ko-lejne rzeczy. Z czasem zaczęły przychodzić różne pomysły. Zainteresowała się patyczka-mi do lodów. Z nich zrobiła swój rodzinny dom. Potem makiety polskich kościołów. Jedne widziała w telewizji, inne na zdjęciach. Nie chwaliła się nikomu swoimi dziełami. Dopiero gdy zobaczyła je rodzina, namówiła ją do pokazania innym. - Zawsze lubiłam coś robić - wspomina. - Kiedyś, jak pracowałam w żłobku, nie było nic oprócz skrzyni z drewnianymi klockami, więc sama wymyślałam i robiłam dla dzieci różne zabawki. Pozytywne komentarze zachęciły ją do dalszej pracy. Jej dzieła zobaczyła także włoska radna, która zaprosiła ją do udziału w wystawie ręko-dzieł pt. „Ręce kobiet”. Każdy z uczestników miał swój kącik. Ona była jedyną Polką.- Byłam bardzo wzruszona i szczęśliwa, kiedy ludzie się zatrzymywali i chwalili moje prace - opowiada. - Cieszyłam się, bo dzięki temu mówili do-brze o moim kraju. Nie zdawali sobie sprawy, że w Polsce są tacy utalentowani ludzie Wykonanie każdego przedmiotu wymaga cierpliwości oraz wielu godzin żmudnej pracy. Jeden z największych pejzaży, który wyszyła, powstawał przez rok. - Praca jest ogromna, ale radość z wykonanego efektu jeszcze większa - mówi z satysfakcją w głosie. - Tworzenie tych dzieł pomogło mi w najtrudniejszych momentach, cieszyło mnie także to, że mogę się swoimi pasjami z kimś podzielić. Nie tylko wyszywa ob-razy i klei makiety, ale także szyje stroje ludowe - robiła je nawet dla swoich znajomych we Włoszech. Cieszy ją, że komuś podoba się to, co tworzy.
Napisz komentarz
Komentarze