W marcu 1945 linia frontu wschodniego przebiegała przez powiat oławski. Trzecia Rzesza przedłużała swą agonię. Niemcy walczyli zaciekle, a działania wojenne prowadzono na terenie ich ojczyzny. Rosjanie stali u bram Berlina, alianci zachodni przekroczyli Ren. Pomimo coraz mniejszego terenu działań wojennych, wciąż zwiększano wysiłki i zakres działań w celu zakończenia wojny w Europie. Czy ktokolwiek wiedział, że wiosną 1945 na terenie naszego powiatu ginęli w walce z Niemcami także „amerykańscy chłopcy"?
Dla Amerykanów niebo nad Niemcami było miejscem krwawej i bezwzględnej walki. Codziennie z europejskiego nieba spadały zestrzelone samoloty. Jeden z nich runął w okolicach Domaniowa.
Bomby na rafinerię
Amerykańskim siłom powietrznym wyznaczono prowadzenie dziennych nalotów na cele w III Rzeszy. Zadania te wykonywały dwie armie lotnicze: 8. - startująca z lotnisk położonych w wielkiej Brytanii, oraz 15. - operująca z baz na terenie Włoch. Prowadzono bardzo intensywne bombardowania. Głównym ograniczeniem były warunki atmosferyczne. 22 marca 1945 był kolejnym dniem zmasowanych nalotów na cele w głębi Niemiec.
- Tym razem macie bombardować rafinerię w Ruhland, na północ od Drezna - tak brzmiał rozkaz, jaki o świcie tego dnia usłyszały załogi „latających fortec" 483. grupy bombowej i jej 817. dywizjonu. Dywizjon i grupa bombowa znajdowały się na lotnisku Steraparone w południowych Włoszech oraz w Tortorella. Wystartowało ponad osiemdziesiąt bombowców. Dla nas szczególne znaczenie ma jedna z załóg - pod dowództwem por. Cona Robinsona z Kalifornii. To właśnie losy tych lotników związane są z Ziemią Oławską.
Napisz komentarz
Komentarze