- Krajowy System Ratowniczo-Gaśniczy wymaga by w należącej do niego jednostce OSP było jedno auto średnie i jedno ciężkie, czyli takie, które posiada zbiornik na minimum 5 tys. litrów wody - wyjaśnia Dariusz Mikoda, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Domaniowie. - Nasz ciężki samochód, który do niedawna posiadaliśmy to był 30-letni "Jelcz", którym trochę już strach było jeździć, a obecnie jego remont przekracza wartość samochodu, dlatego zależało nam na kupnie nowego. Wójt poparł nasz pomysł i po niespełna pół roku mamy nowy samochód.
Mimo, że jest większy i cięższy to dzięki automatycznej skrzyni biegów - jak mówi Tomasz Moroz jeden z kierowców-strażaków - znacznie lepiej się prowadzi, a jazda nim to prawdziwa przyjemność - dodaje przyznając, że zrobił prawo jazdy na samochody ciężarowe głównie ze względu na przynależność do straży pożarnej, gdzie służy już ponad 12 lat. Ze względu na potrzeby OSP prawo jazdy kategorii C zrobił też Krzysztof Drabczak, który od 10 lat służy w jednostce, a od 2,5 roku wozi kolegów do akcji ciężkim samochodem.
Brak kierowców wyszkolonych do poruszania się samochodem ciężkim jest częstym problemem w ochotniczych strażach pożarnych, dlatego też nie wszystkie jednostki mogą mieć na stanie ciężkie samochody ratowniczo-gaśnicze.
OSP w Domaniowie liczy obecnie 60 strażaków w tym 26 należących do Jednostki Operacyjno Technicznej i 9 kierowców z czego czterech może prowadzić samochód ciężki, którym wbrew pozorom lepiej jest wyjechać do pożarów, bo ma większy zapas wody. Zdarzają się bowiem problemy z hydrantami, czasem ciśnienie wody jest tak małe, że napełnienie zbiornika zajmuje dużo cennego czasu...
Tekst i fot.: Wioletta Kamińska
Napisz komentarz
Komentarze