- Wpłynęło do mnie pismo od pracownika samorządu, od pana Kamila Mrówczyńskiego, zacytuję tu fragmenty - mówił radny Kaczor. - Oświadczam, że zlecane mi były prace dodatkowe, wymagające ode mnie pozostawiania po godzinach pracy, będące poza moim podstawowym zakresem obowiązków służbowych. Obiecane miałem dodatkowe wynagrodzenie.
O co dokładnie chodzi? Szczególnie o okres, kiedy podczas pandemii wprowadzono pracę zdalną urzędników. - Było to związane z koniecznością zainstalowania konfiguracji zdalnej obsługi wszystkich pracowników starostwa wraz z problemami, które rozwiązywałem do godziny 22.00 każdego dnia - napisał do radnego. - Pozostawałem w nieustannym kontakcie telefonicznym i przy braku telefonu służbowego wszystkie konsultacje i wsparcie techniczne załatwiałem korzystając z prywatnego telefonu i abonamentu. Z moich usług w sytuacjach awaryjnych korzystały również inne jednostki podległe starostwu powiatowemu.
Roman Kaczor dodał, że zgodnie z ustawą o pracownikach samorządowych dodatkowe wynagrodzenie powinno zostać zapłacone. Zacytował art. 42 pkt 4 ustawy z 2008 roku. "Pracownikowi samorządowemu za pracę wykonywaną na polecenie przełożonego w godzinach nadliczbowych przysługuje, według jego wyboru, wynagrodzenie albo czas wolny w tym samym wymiarze, z tym że wolny czas, na wniosek pracownika, może być udzielony w okresie bezpośrednio poprzedzającym urlop wypoczynkowy lub po jego zakończeniu."
Radny dodał, że przełożoną Kamila Nurczyńskiego jest Katarzyna Regiec, która odmówiła mu zapłaty za dodatkową pracę. - Proszę pana starostę, żeby się sprawą zainteresował, bo jeżeli się pracownikowi zleca prace dodatkowe, to trzeba za nie zapłacić i to reguluje ustawa - dodał Kaczor.
Starosta zaznaczył, że sprawą dokładnie się zainteresuje i poprosi służby kadrowe, aby zweryfikowały, co się stało.
(AH)
Napisz komentarz
Komentarze