Przypomnijmy, że parę tygodni temu pełnomocnik Artura T. zgłosił się do sądu z informacją, że medialnych rewelacjach na jego temat chce złożyć oświadczenie, bo ma coś istotnego do przekazania w sprawie miłoszyckiej. Wobec zapewnień, że to mogą być istotne informacje, sędzia Baćkowski, prowadzący sprawę, zapewnił, że sąd podejmie próbę przesłuchania Artura K.
Chodzi o Artura K., niedawnego bohatera materiałów dziennikarskich TVN i Gazety Wrocławskiej (pisaliśmy o tym parę tygodni temu). Prokurator Sobieski wtedy nie chciał tych rewelacji komentować, ale nie ukrywał, że on sam z chęcią przesłuchałby Artura K.: - Proszę jednak pamiętać, że sytuacja pana Artura, związana z jego przyjazdem do Polski, jest dość skomplikowana.
O co chodzi? W związku ze swoją przeszłością od lat jest poszukiwany europejskim nakazem zatrzymania, więc gdyby pojawił się w Polsce, musiałby zostać zatrzymany. Przypomnijmy, że Artur K. był jednym z wrocławskich ochroniarzy, którzy stali na bramce w miłoszyckiej dyskotece w sylwestra z 1996 na 1997 rok, miał za sobą pewną przeszłość kryminalną, a nawet epizod z podejrzeniem o gwałty, tymczasem po zbrodni miłoszyckiej nigdy nie został dostatecznie sprawdzony, np. nie badano jego DNA.
- Dopóki nie dowiemy się, co świadek chce przekazać, ciężko dywagować - komentowała nam wtedy mecenas Renata Kopczyk, obrończyni Norberta Basiury. - Natomiast każdy świadek, który się sam z siebie zgłasza i mówi, że ma cenne, istotne informacje dla sprawy, jest ważny.
Sam Norbert Basiura, który tamtej nocy też stał na bramce w Miłoszycach, cieszył się, że Artur K. zareagował na dziennikarskie materiały i chce przekazać jakąś ważną informację: - Może to wniesie coś do sprawy.
Pytany, czy zna Artura K, mówi: - Nie, ja tej osoby nie znam. Była grupa chłopaków z Wrocławia, którzy przyjeżdżali na tę dyskotekę do ochrony. Gdzieś tam widzieliśmy się na sali, ale to jest osoba, której nie znam.
Czy Artur K. faktycznie ma coś istotnego do przekazania w sprawie miłoszyckiej? Być może przekonamy się już za parę godzin.
Napisz komentarz
Komentarze