- W jaki sposób zostałeś rodzicem zastępczym?
- Szybko (uśmiech). Nie było czasu na zastanawianie się. Zadzwoniła do mnie kuratorka i powiedziała, że albo ja go zabieram, albo trafi do domu dziecka. Nie trzeba było mi powtarzać dwa razy. Od razu się zdecydowałem.
- Miałeś wtedy 21 lat, dopiero zacząłeś dorosłe życie, a rodzina to wielka odpowiedzialność. Co zdecydowało, że podjąłeś taki krok?
- Nie był to żaden krok, raczej naturalna reakcja. To jest mój brat. Poza tym też byłem w podobnej sytuacji. Po tym jak mama mnie zostawiła, wychowywała mnie babcia oraz ciocia i wujek, którzy stali się moją rodziną zastępczą. Jestem im wdzięczny za to, co zrobili, ale wystarczająco już pomogli. Czułem, że teraz moja kolej.
- Rozmawiałeś z bratem o tym, co zamierzasz?
- Oczywiście że rozmawiałem. Bardzo chciał ze mną mieszkać, co jeszcze bardziej utwierdziło mnie w tej decyzji.
- Konsultowałeś decyzję z kimś jeszcze?
- Rozmawiałem o tym z moją ciocią, która wyjaśniła mi, jak wyglądają takie sprawy od strony formalnej, w sądzie itd. Rozmawiałem też z narzeczoną, która od początku cały czas mi pomaga. Mieszka razem z nami tworząc domową harmonię.
- Jak się układają twoje relacje z bratem, jesteś dla niego bardziej ojcem czy kolegą?
- Jestem od niego tylko 9 lat starszy. Sam niedawno jeszcze chodziłem do szkoły i właziłem na głowę każdemu, bo nie należałem do grzecznych dzieci. Wciąż dużo pamiętam z tamtego okresu, dlatego patrząc po sobie łatwo jest mi do niego dotrzeć i jeszcze łatwiej zrozumieć. Nie jestem więc ani jego ojcem, ani kumplem - raczej bratem stróżem, który staram się znaleźć środek między tymi dwoma rolami.
- Jak długo jesteś rodzicem zastępczym? ROZMOWĘ W CAŁOŚCI OPUBLIKUJEMY W NAJBLIŻSZYM WYDANIU POWIATOWEJ w sprzedaży od środy 10 listopada
Napisz komentarz
Komentarze