- Jest dobrze?
- Tak. Wyniki są dobre. To młoda nerka, od mężczyzny, który miał 27 lat.
- Myślała pani o tym człowieku?
- Nieraz. Chciałam bardzo podziękować jego rodzicom, może małżonce, za to, że zdecydowali się oddać jego nerkę. Myślę o tym często. Przekazuję im pozytywne myśli.
- Obok tej pozytywnej wiadomości, że znalazł się dawca, był chyba też wielki strach, bo już raz przeszczep się nie udał. Jak pani udźwignęła to psychicznie?
- No i właśnie... Kilka dni po przeszczepie pojawił się nagle ogromny ból, krwiak się zrobił i miałam jakby deja vu, bo po pierwszym przeszczepie było dokładnie tak samo. Tydzień po krwiak, konieczna reoperacja itd. I teraz pomyślałam "Boże, to wszystko się znowu powtarza!". Ale na szczęście tym razem wyniki były cały czas dobre i wszystko się ułożyło. Muszę też dodać, że lekarze do tego przeszczepu bardzo się przygotowali, wszystko było dopięte na ostatni guzik. Byłam tyloma lekami zabezpieczona, trzy antybiotyki i inne dodatkowe leki, które miały zapobiec wszelkim komplikacjom i to przyniosło oczekiwane efekty. Lekarze badali mnie pod każdym kątem, cały czas, sprawdzali czy choroba wraca, czy są jakiekolwiek symptomy. Wszystko zostało zablokowane. Nic nie wróciło. Śmiali się, że zdrowa kobieta ze mnie! Ten lek zrobił swoje...
- Jak rodzina reaguje na taką zmianę w życiu? Dzieci, mąż odetchnęli wreszcie?
ROZMOWA w całości do przeczytania w najnowszym "papierowym" wydaniu "POWIATOWEJ". Od 21 listopada dostępne również e-wydanie: https://eprasa.pl/news/gazeta-powiatowa-wiadomo%C5%9Bci-o%C5%82awskie Na facebookowym profilu 2 dla Doroty można śledzić jej historię
Napisz komentarz
Komentarze