Wszystko działo się w niedzielę 30 lipca. Na oddziale jak zawsze - kolejka pacjentów, ale nie jakaś bardzo długa, nikt nie wie kiedy wejdzie, jedni w lepszym, inni w gorszym stanie, niektórzy po dokumenty. - Jechałem rowerem i wywróciłem się - opowiada Łukasz Dudkowski. - Rana była bardzo głęboka, po prostu dziura w ręce. Pojechałem na SOR, miałem założony prowizoryczny opatrunek, koszulka rozerwana, buty zakrwawione. Mówię, że przyjechałem z wypadku, rana cięta, bolesna, do szycia. Polecono mi, abym usiadł. Minęło 15 minut, 20, 30 i nic, a przecież mogła być przecięta tętnica. Zadzwoniła do mnie żona z pytaniem, jak sytuacja. Powiedziałem, że tu, czy jest, czy nie ma kolejki - taka sama obsługa. Usłyszała to pani z obsługi i mówi, że na sali przyjęć są dwie osoby. Zwróciłem jej uwagę, że powinna była mnie o tym poinformować, a także o tym, czy mam czekać, czy nie, bo nie wiem, co mam robić. Po godzinie wyszła pani i pyta mnie, czy przyszedłem po wypis. Nadal czekam, choć mam bolącą rękę z dziurą...
Co było dalej? Do szpitala wezwano policję... Czytaj ten artykuł w całości: http://eprasa.pl/news/gazeta-powiatowa-wiadomo%C5%9Bci-o%C5%82awskie/2017-08-24
Monika Gałuszka-Sucharska [email protected]
Napisz komentarz
Komentarze