Nie musi, ale wielu je i nie wyobraża sobie, aby było inaczej. Bo rosół to zupa wyjątkowa, kiedyś gotowana w sobotę, bo to długo trwało, a rosół trzeba było porządnie przygotować, był znacznie bogatszy niż dzisiejszy bulion czyli kostka z wrzątkiem. Zdaniem fachowców prawdziwy domowy rosół, dobrze zrobiony, do wciąż dobry wynalazek. Oczywiście najlepiej z prawdziwej kury. Wtedy szybko rozgrzewa zaspokaja apetyt, uzupełnia braki składników odżywczych. No i ostatecznie jest dość łatwy do przyrządzenia - aromatyczny wywar z mięsa i warzyw ugotuje praktycznie każdy.
W dawnych wiekach Polacy gotowali go na kościach z wołowiny i cielęcych oraz kilku gatunkach mięsa: wołowinie, dziczyźnie i drobiu. Dziś dietetyk powie, aby wybierać takie mięso, które ma mniej tłuszczu i więcej w nich dobrych nienasyconych kwasów tłuszczowych niż szkodliwych nasyconych. Czyli najlepsze kurczak, indyk bez skórki, cielęcina, królik. Jeśli mięso czerwone, to tylko najchudsze, najlepszej jakości.
- Parę prawd o rosole.
- Syci, ale nie tuczy.
- Obniża ciśnienie (ale tylko z niewielką ilością soli).
- Rozgrzewa.
- To dobre lekarstwo na sezonowe infekcje, np. bulion wpływa na produkcję komórek układu odpornościowego, zmniejszając stan zapalny w organizmie i łagodząc objawy infekcji.
- Rosół skutecznie nawilża śluzówki w nosie oraz łagodzi katar i kaszel. Para z gorącej zupy oraz zawarty w niej tłuszcz działają jak balsam na podrażnione gardło. Itd., itp.
Jeśli o rosole, to tylko dobrze. Ejże! Czy na pewno? A co powiecie na rosół z wytopionym tłuszczem z nafaszerowanej sterydami kury? Czy u was w niedzielę rosół też jest obowiązkowy? A ile razy mama/teściowa namawiała, żeby koniecznie zjeść rosołek, bo przecież niedziela?
Napisz komentarz
Komentarze