OK, może tak myśleć. Kiedyś przyznała się na łamach naszej gazety, że nie obchodzi Dnia Kobiet i Walentynek. OK, jej prawo. Teraz mówi, że nie bawi się w Halloween. Nic dziwnego, wielu tego nie robi. Te wszystkie sytuacje to kwestia światopoglądu. Każdy ma inny, każdy należy uszanować. Problem zaczyna się w momencie, gdy ktoś zaczyna swój światopogląd narzucać innym. Tak, jak pani Kutkowska (można było o tym przeczytać na naszych łamach przed tygodniem). I wcale nie chodzi mi o to, że zorganizowała "Korowód świętych". Na zdjęciach widać, że to fajna, kolorowa akcja. Szkoda tylko, że w kontrze do innej, równie fajnej i kolorowej - tej halloweenowej. Nie twierdzę również, że kazała komuś w tym uczestniczyć. Zasugerowała jednak, że wybieranie innej formy zabawy, to "otwarcie się na wpływy szatana". Obok takiego sformułowania ciężko przejść obojętnie. Straszenie rodziców - że ich dzieci, poprzebierane i proszące 31 października o cukierki, otwierają się na wpływy szatana - jest paskudne. Dlaczego? Bo część w to naprawdę uwierzy... Nie mam dzieci, ale moje kilkuletnie siostrzenice w ostatni weekend bardzo chętnie zmieniły się w upiorne postacie. I co im teraz grozi? Nic! Rozumiem, że są tacy, którzy wszędzie widzą diabła. W Harrym Potterze, w Hello Kitty, w Monster High, na Przystanku Woodstock, itd. Opowieść o braterstwie i wielkiej przyjaźni nazywają jaskinią okultyzmu. Festiwal miłości - festiwalem rozpusty. Nie dajmy się zwariować. Żyjemy w wolnym i świeckim (przynajmniej w teorii) kraju. Mogę się bawić w Halloween, ale nie mogę nikogo do tego zmusić. Tak samo mogę przejść w "Korowodzie świętych", ale nie powinienem sugerować, że tylko taka forma zabawy jest dobra. Nie rozumiem, dlaczego Halloween budzi tyle negatywnych emocji. To żaden wymóg ani obowiązek. W internecie roi się od komentarzy: - Zamiast małpować Amerykanów, idź na cmentarz i zapal babci znicz. Zaraz zaraz, ile znacie osób, które bawiąc się w Halloween, olały Wszystkich Świętych? Zero? Ja też. Bo jedno nie kłóci się z drugim i jedno drugiego nie wypiera. Wbrew temu, co sądzą niektórzy...
Kamil Tysa [email protected]
Napisz komentarz
Komentarze