Jadąc przez Oławę widzę na domach billboardy z Dudą, czasem mały plakat z jego twarzą na przydomowym płocie, w gazecie reklama przedwyborcza, czytam o powiatowym komitecie poparcia, a w jego składzie znam chyba wszystkich. Widzę, że ta strona ma coś do zaoferowania, działa, istnieje, nawet zaprasza dziennikarzy po europejsku, bo na "briefing prasowy". O komitecie poparcia dla Komorowskiego się nie dowiaduję, bo jest tylko "gdzieś na Facebooku", gdzie mnie nie ma. Zresztą jak już zawodowo tam sięgam, to co druga osoba z tego komitetu z niczym mi się nie kojarzy, bo że poseł PO tam będzie czy niektórzy samorządowcy - raczej nie jest niespodzianką. Billboardów jakoś po drodze nie zauważam, plakatów chyba też mniej. Owszem, była oławska akcja chodzenia "door to door" w wykonaniu posłanki Młyńczak, ale oceniam to jednak bardziej jako jej grę wstępną przed wyborami parlamentarnymi, niż faktyczne wsparcie obecnego prezydenta, zresztą mało zauważalne. O wizycie Komorowskiego w Oławie już pisaliśmy, ale o czym tu pisać, skoro gość nie chciał z nikim rozmawiać, do niczego przekonywać, tylko wypił piwko i odjechał. Czekam na drugą debatę i wciąż nie wiem, kto wygra te wybory.
Jerzy Kamiński
Napisz komentarz
Komentarze