13 października 2011 Iwona wybrała się do znanego gabinetu kosmetycznego w centrum Oławy. Celem wcześniej umówionej wizyty miało być oczyszczanie skóry metodą tzw. mikrodermabrazji. Po wykonaniu zabiegu Iwona odebrała telefon, że za tydzień ma służbowy wyjazd. W tym momencie kosmetyczka wpadła na pomysł, żeby zaproponować jej dodatkowy zabieg przy użyciu preparatu, po którym skóra miała być jeszcze ładniejsza i idealnie gładka. Nie wiedząc, że jest to kwas, Iwona zgodziła się, bo wcześniej uzyskała informację, że jest to zabieg bezpieczny. Agata K. udała się do innego pomieszczenia i wróciła z preparatem, który nałożyła oławiance na twarz. - Z bólu zgięłam nogi w kolanach i zacisnęłam pięści, krzycząc, żeby dmuchała, bo bardzo piecze - relacjonowała nam pięć lat temu Iwona. - Kosmetyczka, zamiast zmyć to od razu, dmuchała i trzymała mi ten kwas na twarzy dwie minuty. Po zabiegu twarz była cała czerwona i piekło mnie. Pani powiedziała, że tak ma być! Gdy dzień potem zobaczyła się w lusterku, nie mogła uwierzyć. Twarz wyglądała okropnie, skóra była spalona - odchodziły z twarzy brązowe płaty. Natychmiast udała się z mężem do salonu: - Na moje pytanie, czy mam jechać na pogotowie, właścicielka powiedziała, że absolutnie nie. Zapewniała mnie, że tak ma być i na pewno w ciągu tygodnia wszystko zejdzie, a ja będę miała idealnie gładką buzię. Zaproponowała mi przyjazdy na maski łagodzące.
Co było dalej? Czytaj ten artykuł w całości w papierowym wydaniu "Powiatowej", również w e-wydaniu naszej gazety, dostępnej pod tym linkiem: http://eprasa.pl/news/gazeta-powiatowa-wiadomo%C5%9Bci-o%C5%82awskie/2016-11-03
Jerzy Kamiński [email protected]
Napisz komentarz
Komentarze