- Jak to jest wejść w buty po Sebastianie Bednarzu?
- Wolę mówić, że wziąłem nową parę, a Sebastian nadal idzie w swojej. To nie jest tak, że ktoś tu kogoś zrzucił ze stołka. Sebastian zrezygnował, ale wciąż jest blisko klubu, współpracujemy i mam nadzieję, że współpracować będziemy. Jest dla mnie doradcą i chciałbym podkreślić, że jeden człowiek nigdy nie będzie w stanie pociągnąć tak ogromnego projektu. Nawet cały zarząd to mało, więc ta współpraca musi się odbywać na wszystkich płaszczyznach. Kibic widzi to, co powstaje po wielomiesięcznych trudach, nie widzi wszystkich problemów. Przychodzi na halę, chłonie atmosferę, kibicuje, obserwuje zawodników, czuje smak zwycięstwa lub porażki. My to też przeżywamy, natomiast oprócz tego nosimy ciężar zapewnia zawodnikom jak najlepszych warunków do pracy, by przez cały sezon mogli być w najwyższej formie. To zawsze było trudne, a w tych czasach które przed nami, będzie jeszcze trudniejsze. Pandemia dotknęła wielu, firmy mają problemy, a sport został mocno poturbowany. Taka dyscyplina jak futsal, w której nigdy nie było dużych pieniędzy czy wielkich biznesowych marek, bardzo mocno odczuje skutki koronawirusa. Niestety futsal w Polskim Związku Piłki Nożnej jest gdzieś cały czas z tyłu głowy, więc o tarczy antykryzysowej dla nas zapomniano.
- Zapytałem o te buty po Sebastianie Bednarzu, bo on tworzył ten klub i przez wiele lat był twarzą całego projektu. Zastąpienie go z pewnością nie będzie łatwe.
- Zdecydowanie nie będzie i zdaję sobie z tego sprawę. Sebastian kilkukrotnie ze względów prywatnych zastanawiał się nad tym, czy to już nie czas zwolnić, usunąć się nieco w cień ,zrezygnować z funkcji prezesa, by móc nieco inaczej ułożyć swoje życie osobiste. Rozumiem go, sam mam firmę, wiem, jak to wygląda, jakie koszty człowiek musi ponieść na różnych płaszczyznach, żeby cokolwiek zbudować. Po pięciu latach tworzenia klubu od zera, straty dotyczące życia prywatnego i zawodowego są naprawdę ogromne. Najpierw do takich wniosków doszedł Jarek Patałuch, teraz Sebastian. Każdy ma swoje granice. Liczę na to, że Sebastian uporządkuje sobie wszystko i wróci do nas.
- Na stanowisko prezesa?
Napisz komentarz
Komentarze