Gmina Oława. O sprawie pisaliśmy w poprzednim numerze naszej gazety w artykule pt. "Formalnie plac zabaw jest nielegalny. Co dalej? Zostawić, usunąć, przenieść?". Pełniący obowiązki wójta Henryk Kuriata tłumaczył, że wybudowany przed jego przyjściem do urzędu plac zabaw w Osieku jest nielegalny i nie może dalej funkcjonować w tym miejscu. Przyznał, że to wynik błędu urzędnika, który odszedł na emeryturę.
Zainicjowany w 2017 roku plac zabaw znajduje się na działce, która nie jest do tego przeznaczona. Zgodnie z uchwalonym w roku 2018 planem zagospodarowania przestrzennego to teren dróg gminnych. Błąd trzeba naprawić, dlatego najlepszym rozwiązaniem - zdaniem Kuriaty - byłoby przeniesienie placu w inne miejsce - na działkę przy szkole albo na boisko. Przeciwny proponowanym rozwiązaniom jest sołtys Stanisław Socha, bo - jak twierdzi - oba proponowane miejsca nie spełniają oczekiwań mieszkańców i stawiają wiele znaków zapytania. Nie zgadza się też na likwidację placu, za który sołectwo przy udziale gminy zapłaciło około 50 tys. zł. Nie rozumie też, jak doszło do tej sytuacji, skoro pracownik gminy zapewniał go, że wszystko jest w porządku.
Co więc zrobić? Aby o tym porozmawiać, p.o wójta zwołał spotkanie z mieszkańcami na 9 czerwca. Rozpoczęło się bardzo burzliwie. Na starcie mieszkańcy zarzucili Henrykowi Kuriacie, że o tak ważnym dla nich spotkaniu zostali poinformowani w ostatniej chwili, co ich zdaniem jest lekceważące.
Jeżeli polecił pan komuś poinformowanie mieszkańców o spotkaniu, to wypadałoby, by ta osoba zrobiła to w sposób kulturalny i taki, byśmy nie mieli pretensji - mówiła jedna z mieszkanek Osieka. Dodała, że informacja na stronie gminy ukazała się zaledwie trzy dni przed spotkaniem, a informacja zawieszona na tablicy w miejscowości była bardzo malutką czcionką i wywieszona też dość późno. Pełniący obowiązku przeprosił, że tak to wyglądało. Tłumaczył pracowników gminy, a co do wywieszonej na wiosce informacji zapewniał, że była wywieszona wcześniej, ale ktoś ją zerwał, a nową powieszono dopiero kilka dni później. Dodał, że jeżeli mieszkańcy chcą, może przerwać spotkanie i przyjechać ponownie za tydzień o tej samej porze.
Po krótkiej dyskusji o tym, jak powinno wyglądać informowanie mieszkańców i kto do kogo dzwonił, ale się nie dodzwonił, zebrani uznali, że nie nie ma potrzeby przenoszenia spotkania go na inny termin. Emocje szybko jednak znów wzięły górę, gdy Henryk Kuriata oświadczył, że zgodnie z MPZP działka, na której obecnie znajduje się plac zabaw, to pas drogowy... Więcej o tym w najnowszym wydaniu "Powiatowej". Artykuł w całości dostępny w e-wydaniu TUTAJ - koszt wydania 2.90 zł
Napisz komentarz
Komentarze