Gmina Oława Interwencja
Radni Gminy Oława zmienili studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Podejmując uchwałę w tej sprawie, wydali zgodę na posadowienie elektrowni fotowoltaicznej w Stanowicach. Ma zająć działkę między terenem przemysłowym a rzeką Oława. Problem w tym, że obecnie na części tego terenie rosną drzewa. Dla przeciętnego człowieka - las. Tymczasem formalnie, czyli dla urzędników i wójta, to działka inwestycyjna zarośnięta samosiejkami, które można wyciąć.
To teren porośnięty drzewami i krzewami, gdzie jest pełno ptaków i małych zwierząt. To jedyne takie miejsce w pobliżu strefy przemysłowej i osiedla domków jednorodzinnych. Trudno się więc dziwić mieszkańcom Stanowic, że chcą "te zielone płuca" chronić za wszelką cenę.
Działka zaznaczona na mapie zielonym to teren przeznaczony pod elektrownię fotowoltaiczną
Sprawą zainteresowało się Stanowicko-Marcinkowickie Stowarzyszenie Mieszkańców. - W uchwale nie uwzględniono zasadnych uwag wniesionych przez mieszkańców i rażąco naruszono prawo, głównie prawo ochrony środowiska - pisze w liście do redakcji Rolf Michałowski, prezes SMSM. - Tym razem ofiarą wójta Jana Kownackiego i ślepo posłusznych mu radnych padło ok. 30 hektarów zdrowego dorodnego lasu, w obrębie wsi Stanowice, który przeznaczyli radni pod budowę elektrowni fotowoltaicznej (słonecznej). Budowa elektrowni słonecznej w lesie jest wykluczona, więc las ten pójdzie pod topór, jeśli znowu Wojewódzki Sąd Administracyjny nie zatrzyma tej bezdennej głupoty radnych i wójta. W tym celu nasze stowarzyszenie wystosowało pismo do wojewody dolnośląskiego wskazujące na konflikt tej uchwały z prawem i sugerując zaskarżenie jej z urzędu przez wojewodę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
Zdaniem wójta Jana Kownackiego, działka porośnięta drzewami to nie jest las, ponieważ teren ten - przez lata udostępniany armii radzieckiej na lotnisko - nie jest objęty uchwałą o lasach państwowych. Według wójta - i formalnie na mapie - drzewa, które tam rosną, to tzw. tereny zieleni nieurządzonej, czyli samosiejki, które mają parę lat, a inwestor po ich wycięciu może w zamian wykonać nasadzenia gdzie indziej. Co ciekawe, zmienione studium zagospodarowania przestrzennego gminy Oława dla Stanowic uznaje teren tuż obok spornej działki za "tereny lasów i dolesień". Czyli w praktyce wygląda to tak, że południowa część zalesionego kompleksu może pójść pod topór, bo to formalnie "teren zieleni nieuporządkowanej", natomiast północna część tego samego kompleksu pozostanie jednak "terenem lasów".
Na terenie zadrzewionym w Stanowicach rosną też takie duże drzewa. W terenie trudno się zorientować, ile z nich rośnie na działce, przeznaczonej pod farmę fotowoltaiczną
Chociaż gmina sprzedała już działkę - umowę z inwestorem podpisano w styczniu 2013 - inwestor musi poprosić gminę o zgodę na wycinkę drzew. Czy samorząd na to pozwoli? - O tym zadecyduje leśnik - mówi wójt. Leśnik o którym mówi wójt, jest zatrudniony przez gminę i powinien chronić jej interesów, a nie interesów inwestora. Czy drzewa rzeczywiście zostaną wycięte, przekonamy się niebawem. Udało nam się skontaktować z właścicielem niemieckiej firmy, która kupiła teren i chce budować elektrownię. Zapewnił, że wkrótce, gdy tylko będzie w Polsce, porozmawia z nami i zdradzi swoje plany, także te, dotyczące ewentualnej wycinki drzew pod farmę fotowoltaiczną.
Wioletta Kaminska
wkaminska@gazeta.olawa.pl
Napisz komentarz
Komentarze