Boks Nadzieja olimpijska
- Zadziorność, wolę walki i zamiłowanie do sportu Ewa odziedziczyła chyba po mnie - mówi trochę nieskromnie, ale żartobliwie, jej tata Krzysztof Gibki. Oławianie pamiętają go dobrze z kortów tenisowych przy ulicy Sienkiewicza, gdzie w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, od maja do późnej jesieni, spędzał mnóstwo czasu. Uczestniczył jako zawodnik lub organizator prawie we wszystkich turniejach, odbywających się w naszym mieście. Był jednym z twórców Oławskiego Klubu Tenisowego, w którym zajmował się szkoleniem młodych zawodników. To spod jego ręki wyszli Patryk Jakubowski oraz Paulina Piotrowska, triumfujący wówczas w wielu regionalnych i ogólnopolskich turniejach tenisowych dla dzieci. Przez kilka lat Krzysztof Gibki mieszkał i pracował jako instruktor tenisa w Czechach. W 2011 roku przeniósł się na polskie Pomorze - do Chojnic. Pracuje tam w pobliskich Charzykowach, jako head manager i head coach, w nowym centrum tenisowym.
Ewa, córka Krzysztofa Gibkiego, urodziła się w 1998 roku, w Oławie, i z naszym miastem wiążą się jej pierwsze sukcesy sportowe. Już w szkole podstawowej trenowała siatkówkę, a jej pierwszym szkoleniowcem był Bogusław Piotrowski, początkowo w MKS Oława, a potem w MGLKS "Sobieski" Oława. Jako trzynastolatka przeprowadziła się z rodzicami do Chojnic i tam kontynuowała karierę sportową w Uczniowskim Klubie Sportowym "Ósemka". Wyróżniała się dobrym wyszkoleniem technicznym i dlatego występowała w drużynie na różnych pozycjach. - Zaprocentowały dobre podstawy do uprawiania siatkówki, jakie wyniosła z oławskich klubów i z nauki u trenera Piotrowskiego - mówi Krzysztof Gibki. Szybko okazało się, że Ewa może grać w lepszym, bardziej profesjonalnym klubie. Tak trafiła do UKS "Libero" Starogard Gdański, gdzie po krótkim okresie treningów stała się podstawową zawodniczką drużyny kadetek, która w 2013 roku wywalczyła mistrzostwo Polski w tej grupie wiekowej. Ewy już wtedy nie było w tym zespole, bo w grudniu 2012 zrezygnowała z uprawiani siatkówki. - Ewa dojeżdżała do Starogardu Gdańskiego z Chojnic, pięć razy w tygodniu na treningi, 75 kilometrów w jedną stronę, a oprócz tego w soboty lub niedziele na turnieje lub mecze ligowe, to było bardzo męczące i stresujące, dlatego porzuciła siatkówkę - tłumaczy Krzysztof Gibki. - Upominali się jeszcze o nią szkoleniowcy z kilku innych klubów, często z bardzo odległych od Chojnic, m.in. z "Pałacu" Bydgoszcz i z SMS Sosnowiec, ale Ewa definitywnie powiedziała siatkówce "stop".
Przyzwyczajona jednak do sportu i do systematycznych treningów, długo nie usiedziała spokojnie w domu. 18 stycznia dość przypadkowo trafiła do sali sportowej, gdzie trenują chojniccy bokserzy. Zabrał ją tam ojciec, którego podopieczni z klubu tenisowego uczęszczali na zajęcia bokserskie, w ramach ćwiczeń ogólnorozwojowych. - Ewie bardzo się tam spodobało i na zasadzie luźnego zainteresowania, aby trochę się poruszać i zadbać o kondycję fizyczną, zaczęła uczęszczać na zajęcia w klubie bokserskim - tym samym, w którym kiedyś grała w siatkówkę - UKS "Ósemka" Chojnice - opowiada Krzysztof Gibki. - Bardzo szybko zaopiekował się nią trener Ryszard Milcarek, mający spore doświadczenie w pracy z dziewczętami i kobietami. Jego córka Sara jest mistrzynią Polski i medalistką mistrzostw Europy. Ewa ma w chojnickim klubie doskonałe warunki do treningu. Ćwiczy indywidualnie z Ryszardem Milcarkiem, a od czasu do czasu także z Marcinem Łęgowskim - wielokrotnym mistrzem Polski i medalistą mistrzostw Europy, oraz z Kazimierzem Łęgowskim - aktualnym mistrzem Polski seniorów, obecnie najlepszym polskim zawodnikiem w boksie amatorskim.
Przypadkowo rozpoczęta bokserska kariera Ewy Gibkiej potoczyła się błyskawicznie. Zaledwie po pięciu miesiącach systematycznych treningów awansowała do finału mistrzostw Polski juniorek, które od 11 sierpnia będą rozgrywane w Łodzi. Te zawody będą także finałem Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży w boksie.
Wiosną tego roku Ewa uczestniczyła w kilku turniejach regionalnych i krajowych. Na zawodach w Gliwicach pokonała bardziej utytułowane i doświadczone rywalki, trenujące i walczące już co najmniej od dwóch lub trzech lat. Jej talent został szybko dostrzeżony przez szkoleniowców z Polskiego Związku Bokserskiego. W efekcie Ewa Gibka dostała najpierw powołanie do kadry województwa pomorskiego, a potem zaproszenie na obóz do Szczecinka, gdzie w drugiej połowie lipca trenowała kadra narodowa, skupiająca zawodniczki do lat 16.
- Biorąc pod uwagę bardzo młody wiek Ewy i jej króciutki staż treningowy, trenerzy kadry są zszokowani jej pracowitością i bardzo dużymi umiejętnościami - mówi z dumą Krzysztof Gibki. - Po swojej inauguracyjnej walce zebrała wiele pochwał od Janusza Zarenkiewicza, znanego przed laty boksera "Moto-Jelcza" Oława.
Od 20 sierpnia rozpocznie się zgrupowanie kadry narodowej przed mistrzostwami świata i Europy juniorek. Ewa Gibka będzie w nim uczestniczyła. Jak twierdzi jej tata, ma duże szanse na uzyskanie nominacji w swojej wadze do reprezentowania barw narodowych na tych dwóch międzynarodowych imprezach.
Ewa jest ciągle zameldowana w Oławie i nie ukrywa sentymentu do rodzinnego miasta. - Być może kiedyś jeszcze tam wrócę - mówi. - Od 1 września rozpocznę zajęcia w Zespole Szkół Sportowych w Człuchowie, gdzie będę miała indywidualny tok nauczania. W przyszłości chcę być trenerem przygotowania fizycznego lub fizjoterapeutką, pracującą ze sportowcami, dlatego wybrałam klasę z rozszerzoną biologią i chemią.
Ewa interesuje się muzyką, kinem, literaturą i uwielbia koty. Jej główną pasją jest teraz jednak boks. Od 18 stycznia nie opuściła żadnego treningu.
- Nigdy nie zmuszaliśmy córki do uprawiania sportu, zawsze to były jej własne, świadome wybory - mówi Krzysztof Gibki. - Wiemy, że boks, który teraz uprawia, to kontrowersyjny sport. Od razu więc dodam, że Ewa nigdy nie brała udziału w żadnej szkolnej czy podwórkowej bijatyce. Pierwsze ciosy zaczęła zadawać na treningu i podczas walk. Córka traktuje ten sport jako szlachetną szermierkę na pięści, a nie brutalną bijatykę. Wszyscy trenerzy powtarzają, że jej styl walki przypomina najlepsze czasy polskiego boksu, z okresu trenera Feliksa Papy Stamma. Jej główne atuty, to praca głowy i nóg oraz szybki lewy prosty i podwójny lewy prosty.
Przed sierpniowymi mistrzostwami Polski juniorów Ewa Gibka podkreśla, że jedzie do Łodzi po złoty medal, chociaż wie, że jako kadetka młodsza nie będzie miała tam łatwej drogi do finału: - Jak się nie uda w tym roku, to powalczę o ten złoty medal w przyszłym. Moim głównym marzeniem jest jednak przywiezienie medalu z igrzysk olimpijskich. Z tych w Brazylii może być jeszcze za wcześnie, ale może uda się już z następnych?
Krzysztof A. Trybulski kat@gazeta.olawa.pl Fot.: archiwum Ewy Gibkiej
Napisz komentarz
Komentarze