Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 5 grudnia 2025 10:12
Reklama
Reklama

Entuzjasta z przypadku

Nie pochodzi z rodziny pszczelarzy. Nie uczył się hodowli od swojego ojca. Po prostu chciał sobie upiększyć ogród o kilka uli...
Podziel się
Oceń

Marcinkowice. Opowieść pszczelarza

Kiedy 18 lat temu Marek Morawski zaczynał hodować pszczoły, nie przypuszczał, że w nowym fachu czekają go takie osiągnięcia. Gdyby nie jego ambicja, można by powiedzieć, że to wszystko przyszło mimochodem. W ubiegłym roku złoty medal w konkursie Urzędu Marszałkowskiego na najlepsze gospodarstwo pasieczne w województwie. Wcześniej w tym samym konkursie zgarnął trzy medale: dwa brązowe i jeden srebrny. Od lat jest "towarem eksportowym" Dolnego Śląska - reprezentuje nasz region na ogólnopolskich targach rolniczych "Polagra", oraz na zagranicznych: w Berlinie, Paryżu i w Brukseli. Jego obecność w tych miejscach nie ogranicza się do wystawiania produktów - wygłasza prelekcje o pszczelarstwie. A wszystko zapowiadało się tak niepozornie....
 
Ule dla ozdoby
 
- Nie myślałem wcale o hodowli, chciałem tylko ozdobić swój ogród pustymi ulami - wspomina. Tymczasem jego kolegę spotkały osobiste problemy i nie miał już tyle czasu na zajmowanie się pszczołami. Postanowił, że podaruje Markowi pięć uli z pszczelimi rodzinami.

Świetnie, zamiast ozdoby - wyzwanie. Marek nie miał pojęcia o hodowli pszczół. Ale rozejrzał się dookoła i szybko znalazł swojego mistrza. - Piękną pasiekę miał w Lizawicach Czesław Świerczyński - opowiada. - Zgodził się, abym dowiózł tam swoje ule, pracował razem z nim i wszystkiego się uczył. Patrzyłem, jak kręci miód, że ma silne pszczoły i myślałem sobie, że muszę mieć to samo!

W końcu role się odwróciły - mistrz mógł się uczyć od swojego wychowanka. Morawski parł do przodu. Rozbudowywał pasiekę. Ale nie poprzez kupno nowych rodzin - to było zbyt drogie. Zresztą Morawski ocenia, że pszczelarstwo,  podobnie jak myślistwo - to kosztowne zajęcie. Pasieka, narzędzia, punkt sprzedaży - żeby dobrze wystartować, potrzeba 30-40 tys. zł. Hodowca z Marcinkowic znalazł więc tańsze sposoby na rozwój swojej pasieki. Jednym z nich jest przechwytywanie rojów. - Moja żona jest już w tym specjalistką - mówi. - Podchodzi do roju, zawieszonego na drzewie, spryskuje go wodą, żeby był spokojniejszy i wrzuca do skrzynki.

- A jeśli się okaże, że to pszczoły innego hodowcy? - pytamy.

- Takie przypadki reguluje prawo pszczelarskie. Jeżeli w ciągu trzech dni nie zgłosi się pszczelarz, któremu rój wyszedł z ula, pszczoły mogą zostać w nowej pasiece - odpowiada.

Inna metoda polega na przeniesieniu części pszczół do nowego ula i dokupieniu nowej matki. I tak przez lata Morawski dorobił się 120 rodzin. Dzięki dużej ostrożności, jego pszczoły nie są dziesiątkowane przez choroby, na co tak narzekają inni hodowcy. Morawski tłumaczy, jak rozprzestrzeniają się choroby - na zbieranie nektaru z wrzosu co rok  przyjeżdżają tysiące pszczelarzy ze swoimi ulami. Wtedy najłatwiej może dojść do zarażenia. Dlatego on w miejsca najbardziej uczęszczane po prostu nie jeździ.

Wykłady na "Polagrze"

Przy okazji załatwiania dotacji unijnej przetarł sobie szlaki w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa oraz w Urzędzie Marszałkowskim. Tam poznał Ryszarda Czerwińskiego, urzędnika odpowiedzialnego za kreowanie produktów regionalnych. Obaj przypadli sobie do gustu. Czerwiński zaprosił skromnego pszczelarza z Marcinkowic na jedną z największych imprez rolniczych w Polsce - targi "Polagra": - Kiedy zobaczyłem, jakie firmy wystawiają się na stoisku Dolnego Śląska, jak w każdym detalu są profesjonalnie przygotowane - chwyciłem się za głowę. - Co my tu robimy? - pytałem żonę. Był skłonny do wycofania się. Ale Czerwiński nalegał, żeby zostać. Tak więc na następną edycję Morawski przygotował się solidnie. Wydrukował etykiety, opakowania i ulotki, wywiesił banery.  No i osiągnął to, co zamierzał - jego stoisko robi wrażenie. Potem kolejna niespodzianka. Został poproszony, żeby powiedział coś o pszczelarstwie uczestnikom targów. Cóż prostszego - zgłosić się do pasjonata jakiejś dziedziny, żeby przybliżył ją szerszej publiczności, a on jest wdzięczny, że może o tym mówić. Tak też było z Morawskim - pierwszy wykład poszedł jak z płatka. Pomogło mu, że pożerał lektury z pszczelarstwa, choć decydujące było jego własne doświadczenie. - Komuś się wydaje, że po przeczytaniu iluś książek, wie już wszystko o pszczołach - mówi. - Niczego nie wie, dopóki nie spróbuje.

Trema odezwała się przy drugim wystąpieniu, kiedy zrozumiał, co się wokół niego dzieje. Miał przemawiać do tysięcy uczestników - jego wystąpienie było transmitowane do wszystkich pawilonów, a w dodatku odpowiadać na pytania. Co będzie, jak ktoś go przyłapie na niewiedzy? Ale i z tej próby wyszedł zwycięsko. Teraz wygłasza prelekcje o pozyskiwaniu miodu, gatunkach, walorach smakowych, oddziaływaniu na zdrowie, o chorobach pszczół i o tym, jak rozpoznać miody fałszowane. Podczas międzynarodowych targów w Brukseli po europarlamencie oprowadzała go Lidia Geringer-de Oedenberg.

Konkurencji się nie boi

Przyznanie złotego medalu za najlepszą pasiekę na Dolnym Śląsku traktuje jako uznanie dla swojej pracy. Pokonał 80 hodowców, a jury sprawdzało dosłownie wszystko: czystość pasieki, sprzęt, zaświadczenia weterynaryjne i całą dokumentację. Potem szczegółowy egzamin teoretyczny. Musiał się wykazać kompleksową wiedzą - w komisji zasiadali specjaliści z różnych dziedzin.

Morawski nie boi się konkurencji, ale wszystko wskazuje na to, że konkurencja zaczyna się go bać. Pszczelarze na dożynkach w Sobótce zwrócili się do organizatorów, aby zakazali wystawienia się hodowcy z Marcinkowic. Mimo to przyjechał, zajął miejsce nie obok kolegów z branży, lecz na stoisku gminy Oława. Na współpracy z województwem wychodzi na swoje, dlatego nie uczestniczy we wszystkich imprezach pszczelarskich w naszym mieście. Ale nie jest też tak, że w ogóle nie udziela się na miejscu - dwa jego artykuły znalazły się w katalogu produktów lokalnych ziemi oławskiej. Jakie ma plany na przyszłość? Przede wszystkim uruchomienie rozlewni miodu. O innych zamierzeniach nie wspomina, ale z dewizą, że nie można stać w miejscu, lecz ciągle się rozwijać - może być pewny o swoją przyszłość. 

Xawery Piśniak
 


Napisz komentarz

Komentarze

roman 19.06.2017 22:22
Opisany marek morawski awanturuje się z pszczelarzami w miejscowościach gdzie wozi swoje pszczoły ! biznesmen bezwzględny a nie entuzjasta.

ZASTRZEŻENIE PODMIOTU UPRAWNIONEGO DOTYCZĄCE EKSPLORACJI TEKSTU I DANYCH

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji ze strony internetowej tuolawa.pl i publikacji przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody wydawcy - RYZA Sp. z o.o. jest niedozwolone. 

Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są TUTAJ

KOMENTARZE
Autor komentarza: RodzicTreść komentarza: Bo oni chodzą do szkoły , żeby się uczyć a w Sobieskim ciągle trwają zabawy . Zgodnie z powiedzeniem " nie matura a chęć szczera zrobią z ciebie oficera " .Data dodania komentarza: 5.12.2025, 09:29Źródło komentarza: Sobieski dla naszych bezdomniakówAutor komentarza: RedaktorTreść komentarza: "Rzeczą, która budzi zastrzeżenia (...) jest forma nagłośnienia (...). (...) było niezbędne minimum w postaci wzmianki w BIP, stronie internetowej (...), a nawet w gazecie - ale wydaj mi się, że (...) powinno to być znacznie bardziej nagłośnione. Tymczasem zrobiono (...), niezbędne minimum." Dawno już nikt nie wskazał tak dobitnie na nikłą rolę gazety w podawaniu informacji, jej zasięgu i oddziaływania, jak zrobił to "lokalny działacz społeczny, ekolog dla którego bardzo istotna jest ochrona środowiska naturalnego". Pierwszy tego imienia... (a zbieżność danych oraz podobieństwo osoby na zdjęciu z czynnym politykiem KO może być jedynie "przypadkowa..."). Dlaczego inni lokalni politycy (zajmujący się hobbistycznie ekologią), nie dostąpili zaszczytu skomentowania - nie wiadomo. Kabaret w czystej postaci.Data dodania komentarza: 5.12.2025, 09:28Źródło komentarza: Jak zmienił się klimat w Oławie i co nas czekaAutor komentarza: mieszkaniecTreść komentarza: ten pseudo burmistrz nadaję się tylko na zdjęcia i cieszyć tą japę bo tylko to dobrze mu wychodzi.Data dodania komentarza: 5.12.2025, 08:58Źródło komentarza: Sobieski dla naszych bezdomniakówAutor komentarza: ObserwatorTreść komentarza: To miasto nie ma gospodarza, jakby miał odrobinę honoru to podałby się do dymisji i oddał pobrane wynagrodzenie.Data dodania komentarza: 5.12.2025, 07:47Źródło komentarza: Sobieski dla naszych bezdomniakówAutor komentarza: JacekTreść komentarza: Składam należne gratulacje! Dodam, że Rowerem przez Jelcz w ubiegłym roku doceniło talent Wojtka Ganczarka organizując odsłonięcie jego gwiazdy w dębińskiej alei. Gratuluję również rodzicom, którzy wychowali tak zdolnego człowieka! Oboje, przez długie lata związani są ze szkolnictwem. A my? cóż, pozostaje nam cieszyć się, że Wojtek Ganczarek w tak piękny sposób rozsławia nasze miasto!Data dodania komentarza: 5.12.2025, 06:31Źródło komentarza: Wojciech Ganczarek z Grand Prix Festiwalu HumanDOCAutor komentarza: MelomanTreść komentarza: Prawdziwa uczta dla miłośnika muzyki barokowej , wspanialeData dodania komentarza: 5.12.2025, 04:23Źródło komentarza: Wyjątkowy koncert w Sali Rycerskiej
Reklama
NAPISZ DO NAS!

Jeśli masz interesujący temat, który możemy poruszyć lub byłeś(aś) świadkiem ważnego zdarzenia - napisz do nas. Podaj w treści swój adres e-mail lub numer telefonu. Jeżeli formularz Ci nie wystarcza - skontaktuj się z nami.

Reklama
Reklama
Reklama