Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 16 maja 2024 04:38
Reklama BMM
Reklama
News will be here

Dziewięć powodów szczęścia

Beata i Stanisław na pozór mogą uchodzić za zwykłą wielodzietną rodzinę. Jednak w ich domu wszystko jest niezwykłe. Wychowali trzy córki. Jednak na tym nie skończyli. Zostali zawodową rodziną zastępczą pięciorga dzieci. Najmłodsze, które niedawno do nich trafiło, ma sześć tygodni. Kiedy zaczynaliśmy o nich pisać, w ich domu było ośmioro dzieci. Kiedy skończyliśmy tekst, jechali po dziewiąte - ośmiomiesięczną dziewczynkę

Rodzina inna niż wszystkie

W maju ta rodzina może świętować dwa razy -  26 Dzień  Matki oraz 30 - Dzień Rodzin Zastępczych. Beata i Stanisław mówią, że mają co świętować, bo istnieje u nich obecnie aż osiem powodów do szczęścia.

Radosny rozgardiasz

Kiedy wchodzi się na ich podwórko i do domu, od razu ma się wrażenie, że nie są to zwykłe mury. W ogromnej kuchni - na stole bukiet kwiatów z piwonii, konwalii i bzu. - Wszystkie z mojego ogródka - chwali się Beata.

Na dużym blacie, na środku kuchni, jeszcze pachną świeżo wyciągnięte z kaflowego pieca dwa ciasta z rabarbarem. Zanim rozpoczniemy rozmowę, Beata musi jeszcze przewinąć i nakarmić Calineczkę - tak mówi rodzina o dziewczynce, która trafiła tutaj zaraz po urodzeniu.

W końcu mała zasypia, można spokojnie porozmawiać, ale wtedy otwierają się drzwi i wbiegają dziewczynki. Jedna chce pić, druga szuka kluczy. Jeszcze nie zdążyły wyjść, a przychodzi Stanisław, radośnie oznajmiając, że skuter jest już naprawiony i można nim jeździć.

- To właśnie jest obrazek naszego domu - mówi Beata. - Tu  tak wygląda życie, znajomi mówią, że to taki radosny rozgardiasz.

Wyjątkowi? Nigdy w życiu!

Nie czują się wyjątkowymi ludźmi. Nie uważają, że przyjmując do swojego domu cudze dzieci, zrobili coś nadzwyczajnego i heroicznego. - Jesteśmy zwykłymi ludźmi - mówi Beata. - Robimy po prostu to, co kochamy i w czym się spełniamy.

Decyzji o tym, żeby zostać rodziną zastępczą, nie podjęli od razu. Już wcześniej o tym myśleli. Ich znajoma jest dyrektorem Domu Dziecka i odwiedzała ich kiedyś ze swoją podopieczną. Oni z wzajemnością bardzo polubili dziewczynkę. Padła propozycja, żeby zostali dla dziecka rodziną zastępczą. Ich dzieci były już duże, więc czemu nie? Jednak plany pokrzyżowała im sytuacja rodzinna i choroba. Musieli na jakiś czas przełożyć myślenie o powiększeniu rodziny.

- Mimo chwilowych kłopotów, nigdy nie przestaliśmy o tym  myśleć - mówi Beata. - Nasze dzieci były już dorosłe i odchowane. W domu  zrobiło się pusto, więc  co mieliśmy robić? Telewizor oglądać do końca życia? Przecież to same nudy...

Pięć lat temu poszli na kurs dla rodzin zastępczych. Trwał kilka miesięcy. Szkolenie nie tylko miało przygotować opiekunów do nowej roli, ale także pomóc w nastawieniu psychicznym i uświadomić jak ważne zadania i odpowiedzialność biorą na swoje barki.

Krótko po skończeniu kursu zadzwonił telefon z propozycją, aby wzięli do swojego domu trójkę rodzeństwa. Trzy dziewczynki - najmłodsza miała wtedy półtora roku. Sprawa była bardzo pilna, musieli się zdecydować prawie natychmiast. Po rozmowie podjęli decyzję, że zechcą stworzyć dziewczynkom dom i na drugi dzień pojechali po dzieci. Beata ma 48 lat, a Stanisław 51. Usłyszeli wtedy różne rzeczy, nie wszystkie pochlebne,  choć pozytywne przeważały. - Pojawiały się zdania, że jesteśmy za starzy, żeby brać tak małe dzieci, że sobie nie poradzimy, że po co nam to? - mówią z wypiekami na twarzy. - Jednak my nie mieliśmy takich wątpliwości. Ma się tyle lat, ile się czuje, a my czujemy się  młodzi, mamy jeszcze wiele sił i optymizmu, aby nauczyć i pokazać świat naszym podopiecznym.

Po przejściach

Beata i Stanisław udowodnili wielu osobom, że w życiu nie idą na skróty i stawiają przed sobą kolejne wyzwania. Po trójce rodzeństwa przyjęli do domu czwartą dziewczynkę, ich siostrę. Była w ciężkiej sytuacji. Beata i Stanisław nie chcą zdradzać szczegółów, ze względu na dobro dzieci. Wiadomo, że podopieczni trafiają do nich z wieloma problemami, są z rodzin dysfunkcyjnych, które nie są się w stanie zajmować się dziećmi. Często nie wiedzą, jak się zachować, mają problemy z nauką i wiele zaległości w różnych dziedzinach życia. Zanim się zaaklimatyzowały, miały nocne koszmary. Musiało minąć wiele czasu, zanim się dopasowały. Jednak nie zawsze tak było. Siostra dziewczynki doszła do wniosku, że woli być w domu dziecka. Przyjęli pod swój dach jedynego chłopaka. Przyszedł do nich po przejściach. Miał za sobą nawet ucieczki z domu. W nowym miejscu także nie było z nim łatwo. Po różnych problemach zaufali mu po raz kolejny, wierząc, że na pewno razem sobie poradzą. Beata mówi, że psycholog był pod wrażeniem, jak chłopak się zmienił.  - Myślę, że wiele pomogło otoczenie - mówi Stanisław. - On doskonale rozumie się z chartami. Teraz opiekuje się dziesiątką szczeniaczków, które urodziła nasza suczka. Interesuje się także ogrodem. Czyta różne książki o sadzeniu roślin, świetnie czuje się w pomaganiu  na działce.

Beata i Stanisław dodają, że w opiece nad dziećmi bardzo pomagają im ich rodzone córki: - Wspierały nas od początku. Opiekowały się dziećmi, odrabiały z nimi lekcje. Myślimy, że gdyby nie ich pomoc, mogłoby być nam ciężej.

Ich pomoc jest nieoceniona przy najmłodszym członku rodziny, sześciotygodniowej dziewczynce, która trafiła do nich zaraz po  urodzeniu: - Wyglądało to podobnie jak we wcześniejszych przypadkach. Dostaliśmy telefon i opisaną sytuację. Mogliśmy odmówić - zawsze możemy, jednak się zgodziliśmy. Wniosła do naszego domu wiele radości. Jest naszym oczkiem w głowie i słoneczkiem. Nie wyobrażamy sobie, żeby od nas odeszła, choć jej sytuacja prawna jest na razie skomplikowana.

Dom, piec kaflowy i psy

Doskonale pamiętają moment, w którym pierwsze dzieci trafiły do ich domu. To jeden z ważniejszych momentów w ich życiu, choć nie tylko dla nich: - Nie zdawaliśmy  sobie, także sprawy jak ważny był także dla dzieci. Oni pamiętają każdą minutę, nawet w co byliśmy ubrani i co mówiliśmy.

Jakiś czas temu sprzedali duże mieszkanie i kupili dom na wsi, żeby rodzina czuła się bardziej komfortowo. Nadaje się do remontu. Wiele już zrobili. Zlikwidowali jeden pokój, żeby mieć wielką kuchnię: - Dla nas to bardzo ważne, najważniejsze pomieszczenie w domu. W nim kręci się życie całego domu.
Beata wymarzyła sobie takie miejsce, w którym będzie prawdziwe rodzinne ognisko domowe, w nim piec kaflowy, cegły, blat kuchenny na środku. To  wszystko zrealizowali: - Na pewno  nie udałoby nam się to w takim czasie, gdyby nie pomoc dobrych ludzi, naszych sąsiadów.
Na podwórku biegają cztery charty rosyjskie. Są łagodne i szukają kontaktu z każdą osobą, którą zobaczą. Jednego mieli jeszcze w mieszkaniu, dwa zmaltretowane przywieźli z Czech. Mieli je oddać, jednak były w takim stanie, że postanowili je przygarnąć i zaopiekować się nimi. Czwartego, jedyną suczkę, Beata dostała w prezencie od rodziny. Na podwórku są także koty, które przygarniają, jeżeli ktoś je zostawi blisko ich domu.

Cud istnienia

W przeciwieństwie do innych Beata i Stanisław nie narzekają, nie widzą wszystkiego tylko w ciemnych barwach. Pewnie dlatego zdecydowali się na tak trudną, ale bardzo ważną i satysfakcjonującą rolę. - Mamy dużo szczęścia. Nie chcemy wiele w życiu i nie narzekamy. Jakoś jest tak, że udaje nam się to, co sobie zaplanowaliśmy. Trzeba myśleć pozytywnie, bo to naprawdę działa.
Na pytanie, jak to robią, że dają sobie radę z tyloma obowiązkami i wciąż nie mają dość, Beata odpowiada, że trzeba robić to, co się lubi i kocha. Zanim zawodowo poświęciła się rodzinie zastępczej, także pracowała z dziećmi. Nie traktuje tego jako misję, bo brzmi to dla niej górnolotnie: - Te dzieci trzeba obdarzyć zaufaniem i  zdobyć ich zaufanie, nic więcej. To  daje mnóstwo szczęścia i radości. Dzieci wnoszą w życie rodziny świeży powiew.  Każdy człowiek potrzebuje do szczęścia  spełnienia i samorealizacji. W takiej rodzinie można się świetnie spełnić. Pokazać dzieciom jak można żyć,  pokazać im świat. Każde dziecko to taki cud, a my mamy możliwość podziwiać te cuda,  pomagać im w kształtowaniu siebie. I chyba dlatego warto.

Tekst i fot.: Malwina Gadawa

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
mgid.com, 649292, DIRECT, d4c29acad76ce94f lijit.com, 349013, DIRECT, fafdf38b16bf6b2b lijit.com, 349013-eb, DIRECT, fafdf38b16bf6b2b openx.com, 538959099, RESELLER, 6a698e2ec38604c6 appnexus.com, 1019, RESELLER, f5ab79cb980f11d1 improvedigital.com, 1944, RESELLER rubiconproject.com, 9655, RESELLER, 0bfd66d529a55807 Xapads.com, 145030, RESELLER google.com, pub-3990748024667386, DIRECT, f08c47fec0942fa0 Pubmatic.com, 162882, RESELLER, 5d62403b186f2ace video.unrulymedia.com, 524101463, RESELLER, 29bc7d05d309e1bc lijit.com, 224984, DIRECT, fafdf38b16bf6b2b Pubmatic.com, 163319, RESELLER, 5d62403b186f2ace adyoulike.com, a15d06368952401cd3310203631cb18b, RESELLER rubiconproject.com, 20736, RESELLER, 0bfd66d529a55807 pubmatic.com, 160925, RESELLER, 5d62403b186f2ace onetag.com, 7a07370227fc000, RESELLER lijit.com, 408376, RESELLER, fafdf38b16bf6b2b spotim.market, sp_AYL2022, RESELLER, 077e5f709d15bdbb smartadserver.com, 4144, RESELLER nativo.com, 5848, RESELLER, 59521ca7cc5e9fee smartadserver.com, 4577, RESELLER, 060d053dcf45cbf3 appnexus.com, 13099, RESELLER pubmatic.com, 161593, RESELLER, 5d62403b186f2ace rubiconproject.com, 11006, RESELLER, 0bfd66d529a55807 onetag.com, 7cd9d7c7c13ff36, DIRECT ssp.e-volution.ai, AJxF6R4a9M6CaTvK, RESELLER rubiconproject.com, 16824, RESELLER, 0bfd66d529a55807 adform.com, 2664, RESELLER, 9f5210a2f0999e32 appnexus.com, 11879, RESELLER, f5ab79cb980f11d1 appnexus.com, 15825, RESELLER, f5ab79cb980f11d1 [Kopiuj]
ReklamaOdszkodowania
KOMENTARZE
Autor komentarza: DagmaraTreść komentarza: Zielony jad z pańskiej strony , tacy lokalni z was patrioci .Data dodania komentarza: 15.05.2024, 20:10Źródło komentarza: Zdecydowali o pracy w komisjachAutor komentarza: OlawiankaTreść komentarza: Ciekawe ,kto to popiera!? Pomysł tylko po to ,żeby sobie zjednać wyborców na następne wybory .To dziecko na bilbordach zostało ,zdeptane,poniewierane.Do niedawna w kierunku Wrocławia od strony Jelcza.lezalo na drodze?Brak słów,a ta osoba chce dbać o młodzież i ich problemy,haha dobre !! Hipokryzja!Data dodania komentarza: 15.05.2024, 19:14Źródło komentarza: Karolina Kaczor chce Młodzieżowej Rady MiastaAutor komentarza: StefTreść komentarza: Jakość jest tak zła że nawet do podlewania się nie nadaje?Data dodania komentarza: 15.05.2024, 18:51Źródło komentarza: ZWiK prosi by nie podlewać ogrodów wodą z kranuAutor komentarza: [email protected]Treść komentarza: Pani kaczor powinna odejsc w niepamieci olawian potym jak stwierdzila ze mieszkanicy Olawy to sa idyjoci i debile ito jest cala prawda o tej curce klamcy Romana KaczoraData dodania komentarza: 15.05.2024, 18:09Źródło komentarza: Karolina Kaczor chce Młodzieżowej Rady MiastaAutor komentarza: yyTreść komentarza: Następna co pajacuje , ludziom mydli oczyData dodania komentarza: 15.05.2024, 17:45Źródło komentarza: Karolina Kaczor chce Młodzieżowej Rady MiastaAutor komentarza: AlbertTreść komentarza: Pani Karolinka jest taka fajna, urodziwa, a z jakimś łysym gościem wisi na billboardzie po prawej stronie przy drodze z Olawy do Marcinkowic. Proszę łysego wygumkować, bo psuje tylko widok, a Pani nadal niech się uśmiecha do mieszkańców miasta i gminy Oława. Wszyscy Oławianie w Panią mocno wierzą i trzymają kciuki. Zrobi Pani jeszcze karierę. I proszę uważać na Annę L. - ona Pani nie lubi i brzydko mówi wśród sąsiadów na Sportowej. Woda sodowa szybko uderza do głowy.Data dodania komentarza: 15.05.2024, 17:24Źródło komentarza: Karolina Kaczor chce Młodzieżowej Rady Miasta
Reklama
NAPISZ DO NAS!

Jeśli masz interesujący temat, który możemy poruszyć lub byłeś(aś) świadkiem ważnego zdarzenia - napisz do nas. Podaj w treści swój adres e-mail lub numer telefonu. Jeżeli formularz Ci nie wystarcza - skontaktuj się z nami.

Reklama