- Są przecieki w wielu miejscach, ale jak dotąd kontrolujemy sytuację, dzięki ofiarnej pracy sporej grupy ludzi - mówi Andrzej Pulit, wójt gminy Skarbimierz. - Gdyby nie bezsensowny zrzut wody z opolskich zbiorników retencyjnych, za co odpowiadają władze województwa dolnośląskiego, mielibyśmy tutaj o 1 metr wody mniej. To jest kryminalna sprawa, dlatego zawiadomiłem prokuraturę!
Zapytaliśmy Franciszka Października o ewentualne skutki przerwania wału w Lipkach. - Trudno to jednoznacznie ocenić, ale na pewno nie byłoby wesoło - odpowiedział burmistrz Oławy. - Woda do naszego miasta mogłaby stamtąd dotrzeć w ciągu 3 godzin. Z symulacji wynika, że utworzyłyby się dwa kanały jej spływu. Jeden przez Ścinawę i Ścinawę Polską, a potem przez ulice Ofiar Katynia i 3 Maja. Drugi przez Godzikowice, a następnie wzdłuż linii kolejowej. Naturalną barierą okazałaby się rzeka Oława, a właściwie jej obwałowanie, więc wszystko co jest po lewej stronie Oławki, byłoby bezpieczne, czyli m.in. całe osiedle Sobieskiego. Trudno do końca przewidzieć, jak zachowałaby się woda, która wdzierałaby się do miasta przez ulicę 3 Maja. To by zależało od wielkości i czasu przepływu. W skrajnej sytuacji mogłyby ucierpieć wszystkie położone tam zakłady produkcyjne i pawilony handlowe. Na pewno woda wdarłaby się do piwnic budynków wielomieszkaniowych, położonych wzdłuż ulicy 3 Maja, a na pewnym odcinku także 1 Maja, zwłaszcza koło poczty głównej, gdzie jest stosunkowo nisko i duże rozlewiska wody tworzą się tam także przy dużych opadach deszczu. Do Rynku by już raczej nie dotarła, bo tu jest już wyraźna różnica poziomów. Jesteśmy cały czas w kontakcie z szefami zarządzania kryzysowego w Brzegu i mam nadzieję, że gdyby działo się coś złego, zostaniemy ostrzeżeni z odpowiednim wyprzedzeniem czasowym...
Krzysztof A. Trybulski
Fot. Xawery Piśniak
Napisz komentarz
Komentarze