Krzysztof Ruchniewicz od miesięcy budził kontrowersje w środowiskach prawicowych. Jak niedawno podała "Rzeczpospolita", profesor oczekiwał "przygotowania cyklu seminariów i zaproponował m.in. organizację seminarium poświęconego zwrotom dóbr kultury przez Polskę na rzecz Niemiec, Ukrainy, Białorusi, Litwy oraz mienia prywatnego należącego do osób pochodzenia żydowskiego".
Sprawa wywołała wiele kontrowersji. Jak nietrudno było przewidzieć, wybuchła afera. Posłowie PiS zarzucili mu zdradę dyplomatyczną. Wczoraj zareagowało ministerstwo kultury: - Instytut Pileckiego nie prowadzi oraz nigdy nie prowadził rozmów w zakresie restytucji dóbr kultury – nie jest to w kompetencjach jednostki. Seminaria, które odbędą się we wrześniu, dedykowane badaniom proweniencyjnym, są wykorzystane do szerzenia nieprawdziwej narracji o działaniach polskiego rządu. Przekształcenie Instytutu Pileckiego w instytut badawczy (zgodnie z ustawą), w tym zmiany w strukturze zatrudnienia jakie zachodzą w oddziałach - nabór wykwalifikowanych badaczy - wykorzystywane są do szerzenia dezinformacji w mediach".
Instytut Pileckiego w komunikacie podkreślił, że "odrzuca wszelkie, kłamliwe sugestie, jakoby prowadził działania niezgodne z polityką i racją stanu Polski, w szczególności by pod jego auspicjami były prowadzone jakiekolwiek rozmowy o zwrocie dóbr kultury przez Polskę".
Ostatecznie, jak poinformowało MSZ, z dniem 5 sierpnia 2025 r. "stanowisko Pełnomocnika MSZ do spraw polsko-niemieckiej współpracy społecznej i przygranicznej, które obejmował prof. Krzysztof Ruchniewicz, zostało zlikwidowane". Sam Krzysztof Ruchniewicz nie komentuje decyzji o likwidacji stanowiska, która zajmował.







Napisz komentarz
Komentarze