W Wielką Środę, 8 kwietnia, kiedy niniejsze wydanie gazety dotrze z podpoznańskiej drukarni do Oławy, właśnie rozpocznie się Droga Krzyżowa, której trasa łączy trzy parafie - od Matki Boskiej Pocieszenia, poprzez Apostołów do Miłosierdzia Bożego. To piękna nowa tradycja. A potem bardzo stare zwyczaje i uroczystości wielkotygodniowe oraz dwudniowy finał, czyli Wielkanoc.
W niedzielę rano rozkołyszą się dzwony na rezurekcję. Dawniej towarzyszyły jej salwy honorowych wystrzałów albo huk petard, ale ten zwyczaj zanikł, choć nie wszędzie. To nabożeństwo, podobnie jak bożonarodzeniowa pasterka, zawsze ściągało wielkie tłumy. Przychodzili nawet niektórzy pełniący wyższe funkcje, potem musieli się tłumaczyć z ideologicznej nieprawości, a nawet ponosili konsekwencje za to, że byli w kościele.
Tak to bywało od końca lat czterdziestych do początku dziewięćdziesiątych, choć były okresy większych lub mniejszych nacisków na te sprawy. Pisanek i innych zawartości koszyczków raczej nie podstawiali osobiście do świecenia w Wielką Sobotę, od tego była rodzina. Więc np. szef największej na ziemi oławskiej organizacji partyjnej przywiózł z odleglejszych okolic miasta żonę z koszyczkiem i ...czekał poza kościołem. Pamiętasz Jasiu? To było takie pół na pół. Jakie to szczęście, że tamte czasy minęły, nastały inne, jednak też z niełatwymi problemami.
W domach bywało jednak całkiem normalnie, choć wtedy na stole bez porównania skromniej niż teraz. Na początek świątecznego śniadania - niezmiennie było, jest i będzie dzielenie się jajkiem, symbolem życia. Do tego życzenia w rodzinnej atmosferze radości, że oto znowu się spotykamy, tym razem w roku 2009. Niektórzy również ze smutkiem, bo zabraknie kogoś, kto był przed rokiem w tym gronie...
Jadłospis uroczystego rozpoczęcia świąt kręci się wokół jajek i przeróżnych mięs oraz słodkich wypieków, na czele z babką wielkanocną i mazurkami. Te smakowitości zawsze trzymają przy stole ze święconką. I niechby trzymały jak najdłużej, ale z wielkimi przerwami w opychaniu się. To przecież najlepsza okazja, by spokojnie powspominać, porozmawiać, przekazać młodszym rodzinne tradycje i tego posłuchać. Wykrzesać trochę optymizmu na teraźniejszość i przyszłość, umocnić nadzieje. Życie bez nadziei to raczej wegetacja.
Zatem zlitujmy się nad telewizorem, niech trochę odpocznie. Podobna taka szansa będzie dopiero na Boże Narodzenie albo za rok, a zresztą kto to wie? Nie lekceważmy tego, że “wesoły nam dziś dzień nastał”. I też wedle bardzo starego porzekadła “staropolskim więc zwyczajem dzielmy się święconym jajem”.
Wesołego Alleluja! - to życzenia dla wszystkich Czytelników od wszystkich w redakcji.
Edward Bykowski
Napisz komentarz
Komentarze