Pomysł pojawił się niedawno podczas prac Grupy Roboczej ds. Bezpieczeństwa Dzieci i Młodzieży w internecie. Jednym z tematów, jakie znalazły się w programie prac, było uzależnienie młodych Polaków od internetu i smartfonów. Dlatego pojawił się pomysł, żeby zakazać używania telefonów komórkowych w szkołach. To jednak nie takie proste, bo trzeba by zmienić Prawo oświatowe. Obecnie bowiem, jak mówi art. 99m obowiązki ucznia określane są w statucie szkoły z uwzględnieniem m.in. obowiązków w zakresie warunków korzystania z telefonów komórkowych i innych urządzeń elektronicznych. Jest więc tak, że w niektórych placówkach z telefonów nie można korzystać tylko podczas lekcji, a w innych pozostawiano dowolność. Są też szkoły, które zakaz wprowadziły na własną rękę.
Trudno się dziwić, że temat powraca. Uzależnienie jest coraz większe i wszyscy to widzą. Uczniowie korzystają na lekcji pod ławką i na przerwach na korytarzu. W pierwszym przypadku nie koncentrują się na tym, co przekazuje nauczyciel. W tym drugim - tracą okazję do integracji z rówieśnikami, do bycia młodym w grupie.
Przeciwnicy wprowadzenia zakazu używania telefonów komórkowych w szkołach mówią, że przecież komórki mogą być użyteczne na lekcjach - do wyszukiwania informacji, a także by pokazać młodym, jak bezpiecznie korzystać z sieci. Są i tacy, którzy uważają, że postęp technologiczny wymusza konieczność korzystania z telefonów przez dzieci. No i jak tu ograniczyć uczniom kontakt z rodzicami?
W niektórych placówkach działają różne metody na spacyfikowanie problemów komórek:
* Uczniowie mają obowiązek zostawianie telefonu w specjalnym pudełku przy wejściu do klasy
* Uczniowie mają obowiązek zostawiania telefonów w zamykanych szatniach
* Uczniowie oddają telefony do sekretariatu.
* Uczniowie mogą korzystać z telefonów, ale tylko z określonych nagłych sytuacjach i za zgodą nauczyciela.
Co wy na to? Warto w naszych szkołach popracować nad którymś z tych rozwiązań?
Napisz komentarz
Komentarze