Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 25 maja 2025 06:49
Reklama
Reklama Uniwersytet Wrocławski

Oława. To najtrudniejsze jak rodzice usłyszą od dziecka "nie chcę żyć"

Samobójstwo próbowało popełnić 7-letnie dziecko. Wśród nastolatków takich prób jest coraz więcej. W czasie pierwszego roku pandemii aż u 44% stwierdzono objawy depresji. Według psycholog w każdej klasie jest uczeń, który się samookalecza. DZIŚ ŚWIATOWY DZIEŃ ZDROWIA PSYCHICZNEGO - dlatego przypominamy bardzo ważną rozmowę. Coraz więcej młodych ludzi ma problem, żeby udźwignąć rzeczywistość. Z dr Anettą Pereświet-Sołtan, która w Oławie prowadzi poradnię dla dzieci i młodzieży, rozmawia Agnieszka Herba
Oława. To najtrudniejsze jak rodzice usłyszą od dziecka "nie chcę żyć"
- To może dotknąć każdego, a zwłaszcza te dzieci, które mają większą wrażliwość i nie do końca mają poczucie bezpieczeństwa, wynikające często z sytuacji rodzinnych - mówi o depresji i próbach samobójczych dr Anetta Pereświet-Sołtan.

Autor: arch. prywatne i pixabay

Podziel się
Oceń

 
- Rodzice widzą, że coś złego dzieje się z dzieckiem, ale boją się z tym wyjść do ludzi, bo...
- Myślą, że dotyczy to tylko ich dziecka.
- Chodzi o wstyd?
- Czasem się wstydzą, czasem nie wiedzą, do kogo pójść, a czasem te objawy, które obserwują u dziecka, są też mylnie interpretowane, przypisywane dorastaniu.
- Mówią "to ci przejdzie"...
- Myślą, że to chwilowe. Owszem, tak się może dorastanie objawiać i to prawda, że dzieci, które dorastają, doświadczają zmian. Rodzice słyszą, że to normalne, że z nastolatkami są kłopoty, bo dojrzewają. Ale łatwo to zbagatelizować. Jest jeszcze jedno - i to obserwujemy u naszych pacjentów - rodzice często przypisują problem charakterowi dziecka, czyli np. nie wstaje z łóżka, bo jest leniwy, nie chce mu się, ale jak się weźmie do roboty, to wszystko przejdzie... Mówią mu, że trzeba być silnym, przełamać to i... będzie dobrze.
- Sformułowanie, które ma wszystko naprawić to "weź się w garść", ale wiadomo, że przy depresji to nie zadziała, to za mało.
- Nie tylko za mało! To jest przeciwko dziecku. Jeżeli rodzicie nie wiedzą, co się dzieje z  dzieckiem, to ono tym bardziej nie wie! Nie jest dla niego jasne, co się stało, że funkcjonuje inaczej niż wcześniej. Nie wie, dlaczego boi się pójść do szkoły, dlaczego nie ma siły wstać, dlaczego najchętniej leży w łóżku...
- Po prostu nie chce się żyć.
- I to jest najtrudniejsze, z czym się mogą mierzyć rodzice, kiedy usłyszą od swojego dziecka, że "nie chcę żyć". Z naszych obserwacji wynika, że są dwa sposoby reagowania na to. Bywa, że dorośli są tym przerażeni i zrozpaczeni - trudno się dziwić, ale bywa też tak, że rodzic słucha tego i pewnie to jest sposób radzenia sobie z tym, ale zaprzecza. Nie chce dopuścić tej myśli. Mówi "co ty gadasz, jakie ty możesz mieć problemy, ja to mam problemy!". Więc to dziecko, zamiast dostać wsparcie, ma poczucie winy. 
- Zamyka się jeszcze bardziej?
- Tak. Czuje, że na to, co mówi, rodzice nie mają gotowości, nie chcą tego przyjąć. I ja to też często słyszę w naszych gabinetach - dziewczynka powiedziała ostatnio "poczułam, że rodzice tego nie udźwigną, że to dla nich za dużo".
- Doskonale wiedziała, co się dzieje?
- Tak. Dziecko wie, że zostało z problemem. Dzieci widzą bardzo dużo, dużo więcej, niż nam się wydaje. I rzeczywiście wtedy zostają z tym same...
- O czym takie dzieci najczęściej mówią? Po czym poznać, że zaczyna dziać się coś złego?
- Powinniśmy być przede wszystkim czujni i być przy nich, żeby zaobserwować zmianę, bo dzieci doświadczają depresji inaczej. U dorosłego, kiedy wpada w depresję, najczęściej pojawia się triada depresyjna - myśli o sobie bardzo źle, o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Wszystko widzi w ciemnych barwach. Najczęściej jest to po prostu bardzo głęboki spadek nastroju, który odbiera siłę. Oczywiście ta głębokość obniżonego nastroju może być różna, ale generalnie objawia smutkiem i brakiem siły. U dzieci też tak się może przejawiać, ale poza tym mogą dziać się inne rzeczy.
- Jakie?
- Dzieci, które mają głęboką depresję, mogą na przykład iść na imprezę i przez chwilę dobrze się bawić, przynajmniej sprawiać takie wrażenie i to całkiem skutecznie. Co więcej, ta choroba u dzieci nie musi manifestować się tylko obniżonym nastrojem i brakiem siły, a może wręcz odwrotnie - nadpobudliwością albo agresją. To może być wtedy mylone z buntem nastolatka. 
- Jak nie przeoczyć momentu? Jak rozróżnić depresję od zwykłego buntu?
- Przy depresji są dodatkowe objawy. Wszelkie zmiany w rytmie dnia, kłopoty ze snem, dzieci mogą dużo więcej spać niż zwykle, ale może być też tak, że w nocy często się przebudzają, nie mogą zasnąć, są niewyspane. Wtedy rodzice mówią "pewnie siedziałeś z telefonem albo przy grach". Czasem rzeczywiście tak bywa, bo jak dziecko nie może spać, to próbuje sobie jakoś radzić. Depresja może się objawiać również zaburzeniami jedzenia, dziecko zaczyna jeść więcej niż zwykle, ale najczęściej nie ma apetytu. Dobrze jest się przyglądać nawykom. Temu co było i co jest. Często dzieci depresyjne się wycofują, np. z kontaktów rówieśniczych. Nie mają ochoty na spotkania, rozmowy. Jeśli jesteśmy blisko z dziećmi, to łatwo zaobserwować takie zmiany w codziennych upodobaniach i nawykach. I wszelkie warto skonsultować, bo to, owszem, może być związane z okresem dorastania, ale lepiej zadać specjaliście kilka pytań za dużo, niż coś przeoczyć...
- Niektórym się wydaje, że takie zmiany to nic, bo pewnie w końcu dziecku minie. Rodzice rozmawiają i wzajemnie się uspokajają, przyzwyczają, że dziecko zachowuje się inaczej, a później mówią "nie wiem, jak to się stało, nic nie zapowiadało tragedii". Widziałam statystki samobójstw i prób samobójczych (publikujemy je poniżej) - są przerażające.
- Te statystki to jeszcze nic, one są bardzo mocno zaniżone, bo większość prób samobójczych nie była zgłoszona do statystyk. Co więcej, w tej chwili jest taki kłopot z opieką psychiatryczną, że nawet dzieci po próbie samobójczej nie zawsze są przyjmowane w szpitalach. 
- Ma pani przykład z naszego terenu?
- Dziecko zażyło tabletki, na szczęście niewiele, bo uzbierało niedużo, więc nie zagrażało życiu, ale nie przyjęto go do szpitala. A to przecież była próba samobójcza, co oznacza, że dziecko nie chce żyć i to jest najważniejsza informacja z tej całej sytuacji. Dzięki temu, że dzieci nie znają się na lekach, to te próby często na szczęście nie są skuteczne, ale to zawsze jest informacja, że dziecko nie chciało już żyć.
- Szpitale są tak przepełnione, że robią weryfikację wśród takich dzieci?
- Niestety, mamy takie sygnały. Rodzice byli przerażeni tym, że nastoletnia córka próbowała odebrać sobie życie, ale w szpitalu usłyszeli, że dziecko nie wymaga hospitalizacji. Doktor zapytała dziewczynkę przy rodzicach, czy chce odebrać sobie życie, ta odpowiedziała, że nie, pani doktor stwierdziła, "widzicie państwo, wszystko jest w porządku". To jest niezwykle trudna sytuacja dla rodziców, bo zostają z tym sami i nie wiedzą, co dalej robić, jak chronić dziecko przed samym sobą.
- Wy jesteście od tego, żeby takim ludziom pomóc. Można przyjść bez skierowania?
- Bez skierowania i bezpłatnie, bo mamy umowę z NFZ. Ale - co ważne - nie musi tu przyjść dziecko, może przyjść rodzic. Zdarza się, że dzieci w ogóle tu nie trafiają, tylko przychodzi bliski i zasięga porady. Po prostu pyta, co robić. I właśnie o to chodzi, żeby przyjść wtedy, kiedy mamy wątpliwości, bo być może to są wątpliwości, które się nie potwierdzą, ale naprawdę lepiej zapytać, niż coś przeoczyć. Bardzo do tego zachęcamy. Czasami wystarczy tylko porozmawiać, zresztą to jedno z naszych haseł: "To nic nie kosztuje, a może uratować zdrowie albo życie dziecka".  To nie jest wstyd, a wręcz mądrość i odwaga, aby sięgać po pomoc.
- Jakiś czas temu słyszałam, że we Wrocławiu 11-latka stanęła w oknie.
- Do takich przypadków też jeździmy, to są sprawy bardzo pilne, natychmiastowe. Często też w szkołach dzieci próbują popełnić samobójstwo. To jest bardzo trudne dla pozostałych uczniów, ale dla nauczycieli również. Mamy takie doświadczenia. Nasz psycholog wyjazdowy, który pojawia się w szkołach w sytuacjach krytycznych, został zaproszony na spotkanie z rodzicami. Okazało się, że bardzo tego potrzebowali, to było bardzo cenne, ponieważ ludzie często nie zdają sobie sprawy, że każde dziecko jest tym zagrożone.
- To nie jest patologia?
- Nie. To może dotknąć każdego, a zwłaszcza te dzieci, które mają większą wrażliwość i nie do końca mają poczucie bezpieczeństwa, wynikające często z sytuacji rodzinnych. To są często dzieci, które doświadczyły rozwodu i można powiedzieć, że są osłabione takim uderzeniem. Dla dziecka w każdym wieku rozwód jest czymś niezwykle trudnym. Nie ma dobrego wieku na to, żeby rodzice się rozstali. Każde dziecko potrzebuje obydwojga rodziców, a wiadomo, że z tym bywa różnie.
- Koszmarem jest walka o prawo do opieki.
- Właśnie. O tym chciałam powiedzieć, żebyśmy zawsze myśleli o dobru dziecka, a nie o sobie. Często dziecko jest kartą przetargową i nawet jeśli to się wydarzyło parę lat wcześniej, później odbije się na jego życiu. Jeśli nam się wydaje, że możemy odciąć dziecko od drugiego rodzica i to będzie dla niego z korzyścią, to na ogół nigdy tak się nie dzieje. Nie powinno się pozbawiać możliwości kochania drugiego rodzica. 
- Co mówią dzieci, które próbowały odejść? To dla dorosłych mogą być błahe powody, a dla nich są na wagę życia.
- Każdy ma powody na swoją miarę, dlatego słusznie pani mówi, że dorosłym może się wydawać, że są błahe, bo nie jesteśmy zanurzeni w tym świecie dziecka, a jeżeli już jesteśmy, to jednak oglądamy go z trochę innej perspektywy. Powodem może być osłabienie więzi w rodzinie, dziecko może czuć się mniej ważne, wie, że nie ma wsparcia. Takie dzieci często mówią, że nie są rozumiane. To słyszę w gabinecie, kiedy nie ma przy nich rodziców. Mówią, że są samotne, pomijane. Myślę, że największy nasz grzech jest taki, że przyjmujemy, że dzieci niewiele rozumieją i zakładamy, że zawsze wiemy lepiej. Natomiast, kiedy pozostawiamy im przestrzeń do rozmowy, to się okazuje, że te dzieci bardzo chętnie wchodzą w dialog, bo wtedy staramy się traktować je po partnersku, poważnie. Proszę mi wierzyć każde dziecko można traktować poważnie, nawet to najmniejsze. Duży błąd dorosłych jest taki, że nie traktują problemów dziecięcych poważnie. One próbują coś powiedzieć, a my to ignorujemy.
- Jeszcze gorzej jest chyba wtedy, kiedy dziecko nie chce rozmowy nawet zaczynać, bo doskonale wie, że rodzic nigdy go nie wysłuchał, nie próbował zrozumieć i zawsze powtarzał, że wie lepiej.
- Niestety to już jest pewna zaszłość. Czasami obserwuję takie scenki rodzajowe - małe dziecko idzie z mamą czy tatą za rękę i prosi o uwagę, coś usiłuje opowiadać, o czymś mówić, zagaduje, a rodzice są zajęci sobą albo telefonem. Dziecko jest pozbawiane uwagi. I ono najpierw walczy przez pierwsze lata o tę uwagę, ale w pewnym momencie przestaje. Później my dorośli, gdy bywa już mocno późno, staramy się o tę uwagę zabiegać i jesteśmy zdziwieni, że dziecko nie chce rozmawiać. Ono przez lata się już nauczyło, że nie ma dla niego uwagi i na ogół radzi sobie na inne sposoby. Warto jak najwcześniej o tym pamiętać. To nie będzie tak, że jak dziecko zacznie dorastać, to my wtedy przyjdziemy i będziemy chcieli z nim rozmawiać jak z dorosłym. My tę uwagę i czas musimy zacząć poświęcać jak najwcześniej. Ważne, żebyśmy byli na ich potrzeby wrażliwi. 
- Źródłem tego stresu jest też szkoła.
- Częstym. Grupa rówieśnicza jest niezwykle istotna dla młodych ludzi. Dorastanie to jest też odnajdywanie siebie w sytuacjach społecznych, bycie w grupie nie tylko jest po to, aby się dobrze bawić. Chodzi o przygotowanie do przyszłego życia w społeczeństwie, to jest trening społeczny, umiejętność radzenia sobie z trudnościami, konfliktami, to nie jest zabawa.

Reklama

- Te dzieciaki między sobą potrafią stworzyć naprawdę ciężkie sytuacje.

- To prawda. One nie zawsze chcą o tym mówić, ale dobrze, żeby wiedziały, że mają w nas wsparcie, że stoimy po ich stronie. To naprawdę znaczy bardzo dużo, bo już dzięki temu czują się silniejsi. Grupa rówieśnicza może być źródłem poważnego stresu, szczególnie kiedy się w niej nie układa, a dziecko jest outsiderem, trzyma się na uboczu. Dobry wychowawca czy nauczyciel powinien zauważyć, że dzieje się coś złego. Oczywiście nie chodzi o to, aby wszyscy w 30-osobowej klasie się kochali, tak się nie da i naturalne jest, że tworzą się podgrupy, ale ważne jest, żeby one się nie zwalczały, tylko potrafiły komunikować. Nie muszą się wszyscy przyjaźnić, ale żeby potrafili współpracować, żeby nie robili sobie krzywdy. I to w większości przypadków jest do zauważenia, bo dzieci wysyłają sygnały. Chciałam jeszcze powiedzieć o samym systemie szkolnym, który często jest postrzegany jako bardzo opresyjny i trudno się zresztą dziwić.

- Co pani ma na myśli?

-  Mam wrażenie, że szkoła bardzo często przyjmuje postawę instytucji, która teraz głównie sprawdza wiedzę. Dzieci to czują. Są poddawane wielkiej presji i ta presja często przenosi się na dom, bo wydaje się, że my wszyscy mamy "uszkolnione" myślenie. Zaczynamy patrzeć na dziecko przez pryzmat jego stopni. To duży błąd. To są przekleństwa, które dzieciom bardzo trudno unieść. Wystarczyłoby samo dojrzewanie, żeby było trudno, a tymczasem mamy do tego pandemię, szkołę, która coraz bardziej dociska śrubę, a motywacja jest negatywna, czyli uczniowie często słyszą, że nie poradzą sobie i jak się nie będą więcej uczyć, to nic z nich dobrego nie będzie. To jest niezwykle trudne. Myślę, że dorosłym byłoby trudno to znieść, bo wystarczy, gdybyśmy wyobrazili sobie sytuację, że pracujemy w korporacjach i jest tam trudno, to jednak nie mamy co 45 minut innego szefa, który w każdej chwili może nas ocenić. I to publicznie. Każda lekcja niesie nowy stres i nowe zagrożenie, a tych lekcji dzieci mają coraz więcej. Obserwujemy tendencję, że nie mają czasu, żeby się ze sobą spotykać. Kiedyś psychologowie bili na alarm, że za dużo jest zajęć pozalekcyjnych, a ważne jest, żeby dzieci miały czas na tak zwaną swobodną zabawę, nawet te starsze. Żeby zajmowały się tym, czym chcą, żeby miały czas popatrzeć w niebo, ponudzić się. Nuda też jest ważna.

- Niektórzy wychodzą z założenia, że dziecko powinno być cały czas zajęte. Tłumaczą, że jak najszybciej trzeba odkrywać talenty. Bywa, że mocno przesadzają, to nie są dodatki do zwykłych zajęć raz czy dwa w tygodniu, bo jest śpiew, balet, język obcy...

- A później tenis, konie... Tak niestety się zdarza.

- Jakiś czas temu rozmawiałam z 20-letnią tancerką, która przyznała, że jako nastolatka tego nadmiaru zajęć nie udźwignęła, że to było dla niej za dużo, nie miała czasu nawet na spotkania z rówieśnikami. Wtedy powiedziała wyraźnie rodzicom "stop" i po dwóch latach wróciła do tańca, ale dlatego, że sama tego chciała i na swoich zasadach.

- Tutaj można postawić ważne pytanie do nas samych, "czy jesteśmy gotowi na to, żeby się zatrzymać na moment i dać zatrzymać się naszym dzieciom?". W przypadku tej dziewczyny widać, że ona była bardzo dojrzała. Wniosek z tego taki, żebyśmy ufali naszym dzieciom, słuchali tego, czego one potrzebują i ufali w ich mądrość, bo nasze dzieci mają jej dużo. Nastolatki często lepiej wiedzą, co jest dobre dla nich.
- Sugeruje pani, że dziecku trzeba pozwolić wejść w życie i wybrać?
- Podoświadczać. Żeby samo mogło zdecydować. Kiedy my ciągle, nawet w najlepszej wierze, decydujemy za dzieci, to odbieramy im moc. One powoli tracą siły.
- A później taki człowiek, mając np. 19 lat, kiedy uświadomi sobie, co się stało, reaguje skrajnie - trzaska drzwiami, mówi, że nie chce znać rodziców, bo całe życie decydowali za niego.
- Tak się może zdarzyć, bo te dzieci odkrywają nagle, że nie mają swojego życia i właściwie zniknęli. Dobrze, kiedy w porę chcą to życie odzyskać. Trzeba pamiętać jednak, że w życiu takiej osoby wiele jest do zrobienia, bo nastolatek nie miał czasu się nauczyć jak być dorosłym. Dzieci nie stają się dorosłe w wieku 18 lat czy 19 lat. To my dorośli powinniśmy dać możliwość przygotowywania się do tej dorosłości, właśnie wtedy, kiedy pozostawiamy dzieciom możliwość dokonywania wyborów na ich miarę, poczynając od malucha, którego pytamy co zje - czy marchewkę czy groszek, czy groszek z marchewką - kiedy pozwalamy im decydować w prostych sprawach, ale też kiedy pytamy, czego chcą, czego potrzebują, kiedy liczymy się z ich zdaniem, przyjmujemy, że my dorośli nie musimy mieć racji, że nie mamy monopolu na wiedzę, kiedy ufamy dzieciom, że one mają swoją mądrość i prawo decydować o rzeczach, które są dla nich ważne, łącznie z tym, z kim się spotykają, jak wyglądają, czego chcą się uczyć.
- A co jeżeli rodzic widzi poważne zagrożenie, bo córka zafascynowana jest kolegą, który ma na nią zły wpływ. Zakochała się po uszy, a rodzic wie, że dzieje się coś bardzo złego. Co wtedy?
- To trudne, ale trzeba rozmawiać i zadawać pytania.
- Nie zakazywać?
- Wszyscy wiemy, jak działają zakazy. To się nawet nazywa w psychologii efektem Romea i Julii. Taka fascynacja, która spotyka się z zakazem, powoduje, że nawet gdyby sama miała przestać mieć znaczenie i po kilku tygodniach się skończyć, przez zakaz trwa dłużej.  Przecież te pierwsze nastoletnie miłości trwają krótko i tak ma być! To znowu jest przygotowanie do tego, by kiedyś zaangażować się w poważny związek. Trzeba pozwolić przeżyć zawód miłosny, bo przecież nie ochronimy dziecka przed taką krzywdą. Warto na to pozwolić, żeby dziecko uodporniło się, zahartowało, poznało siebie, swoje preferencje, potrzeby, dowiedziało się, czego nie chce i co jest ważne. To może bardzo dużo wnieść w życie nastolatka i nawet, jak się nie podoba wybranek serca naszego dziecka, warto zachować wtedy spokój i rozmawiać, a nie zabraniać, bo podziała wtedy efekt Roma i Julii i ten związek, który miał szansę się rozpaść szybko, może trwać długo, bo zakazany owoc dużo bardziej smakuje.
- A co z rodzicami, którzy trzymają dzieci pod kloszem - przez kilkanaście lat myślą, że uda się je ochronić przed całym złem świata, każą na wszystko uważać, wszędzie widzą zagrożenie, robią wszystko za nich. Po prostu są nadopiekuńczy.
- To się nawet nazywa rodzice helikopterowi, gdy dziecko cały czas jest nadzorowane i mama - jak helikopter - cały czas nad nim jest, czuwa. Dzieci, które wyrastają z takich domów, a niestety jest ich coraz więcej - nazywane są pokoleniem płatków śniegu. Mają wpojone przekonanie o swojej wyjątkowości i to nie jest nic najgorszego, byle miało swoje podstawy merytoryczne, ale jeśli poza tym przekonaniem, że jestem wyjątkowy, w ogóle nie idzie siła, wytrwałość, odporność, to nie jest dobre. Kiedy pojawia się pierwsza trudność i nie ma w pobliżu mamy i taty, to właśnie taka osoba rozpuszcza się jak płatek śniegu i nie potrafi sobie poradzić. Chodzi o to, że jeśli są stworzone idealne warunki, to jestem wyjątkowy, ale gdy tylko pojawi się "powiew cieplejszego wiatru", coś się zmienia, to znikam. 
- Przesadzanie ani w jedną, ani w drugą stronę nie jest dobre. Jaka jest recepta na dobre wychowanie?
- Cudowna równowaga. Oczywiście to nie jest łatwe, dlatego myślimy nad tym, aby organizować szkolenia dla rodziców. Prawdą jest, że nikt nas nie uczy tego, jak być rodzicem. Nie ma instrukcji. Nawet jak się kupuje rotwailera, to ludzie przechodzą kursy, ale żeby być rodzicem, do tego nas nikt nie przygotowuje i czasami w dobrej wierze, z miłości, robimy dzieciom krzywdę. Warto zrobić ten krok i przyjść na spotkanie do nas, bo często panuje myślenie, że "to ja sobie nie radzę, to ze mną jest coś nie tak". A to nieprawda. Każdy, kto jest rodzicem, przeżywa trudne momenty i nie wie, jak postąpić. Ma poczucie, że nie jest wystarczająco dobry, i to jest doświadczenie absolutnie powszechne. Trzeba ośmielić się, żeby poszukać pomocy, bo nie musimy sobie z tym radzić sami. 
- Internet sprawia, że problemów z dziećmi jest coraz więcej, nowych, trudnych. Weźmy przykład popularnych "wyzwań", które dzieciaki nagrywają i wrzucają do sieci. Niektóre są absurdalne i zagrażające życiu, bo np. polegają na połknięciu jak największej ilości leków przeciwbólowych czy zjedzeniu... kapsułki do prania.
- Pytanie, dlaczego to robią? Co takiego się dzieje, że te dzieci chcą pokazać, że dadzą radę? To jest taki krzyk tych, które są często poza grupą, poza uwagą rodziców, mają bardzo niskie poczucie własnej wartości, czują się samotne i nieszczęśliwe. Myślą "gdzieś w czymś się sprawdzę i dostanę uwagę, podziw. Mogę za to przepłacić zdrowiem, życiem, ale jakoś zaistnieję." Zdrowe dziecko, które ma poczucie własnej wartości, tego nie zrobi. To jest sygnał, że warto rozmawiać i szukać pomocy.
- Ile lat miało najmłodsze dziecko, które próbowało odebrać sobie życie?
- U nas w poradni są dzieci kilkunastoletnie, ale wiemy o tym, że w Polsce nawet siedmiolatek próbował to zrobić. Natomiast trzeba pamiętać, że już w przedszkolach dzieci mają depresję. Ten pułap dzieci zagrożonych bardzo się obniża.
- W jaki sposób dzieci próbują popełnić samobójstwo?
- Najczęściej są to tabletki, często takie osoby są pod opieką psychiatry i zdarza się, że rodzice popełniają błąd i pozwalają, żeby dzieci same mogły aplikować leki a one je zbierają chowają, mają to przemyślane. Najczęściej nie zawsze się znają i nie wiedzą co łykają, bywa, że to ich ochroni, ale to jest tylko szczęście, a nie rozwiązanie problemu. Zdarza się też śmierć przez powieszenie. A nie tak dawano w gminie Długołęka skutecznie rozstał się z życiem nastolatek, który rzucił się pod pociąg. Jeżeli dziecko próbuje targnąć się na życie, to nie ma nic mocniejszego, to jest przerażające. Nawet samookaleczenie to też jest sygnał. A jest tego bardzo dużo. Zaryzykuje stwierdzenie, że niemal w każdej klasie jest dziecko, które się samookalecza. Robią to na tak wymyślne sposoby, że bardzo trudno to czasem odkryć. W miejscach najbardziej zakrytych. Też zdarza się, że wyrywają sobie włosy, niszczą skórę zwykłą gumką do mazania.
- Dlaczego to robią?
- Przyczyną jest ból psychiczny, a ból fizyczny daje w tym ulgę. To są bardzo często świetni uczniowie, dzieci z dobrych domów, ale z poczuciem niskiej wartości, wymagają od siebie za dużo. Kiedy dziecko robi coś, co nie spełnia jego oczekiwań, bo one są już mocno wyśrubowane, to w ten sposób się karze za swoje błędy, niedociągnięcia, bo np. znowu dostało pięć minus, albo czwórkę i nie jest najlepsze. 
- To przeradza się w uzależnienie od karania siebie?
- To się ciągnie, bo w życiu dochodzą kolejne problemy, więc bez pomocy to nie zniknie i nawet jeśli dziecko przestanie się samookaleczać, to znajdzie sobie inny sposób na radzenie sobie z napięciem i psychicznym bólem. Niestety, często to my dorośli fundujemy im stres i obciążenie. I tu znów wracam do szkoły. Niedawno mieliśmy w poradni chłopca, który opowiadał, że jest w 8 klasie i w jednym dniu ma 10 lekcji. Pytam go, jak sobie radzą, zdziwiona, że dorośli się na to godzą. Powiedział, że o g. 7.15 zaczynają, po 16.00 kończą i wszyscy piją energetyki. Dlaczego my się na to godzimy? Dodajemy godziny, aby uspokoić swoje sumienie, że nasze dzieci będą lepiej wykształcone. Prawda jest taka, że nie dajemy im więcej, tylko zabieramy. Dorośli powinni coś z tym zrobić. Szkoła też ma swoje systemy monitoringu, wiadomo, ile dzieci są w szkołach i to my dorośli możemy się na to zgodzić, albo nie. Ja na to zgody nie mam. 
- Ten chłopak, o którym pani wspomina, z jakiegoś powodu znalazł się w pani gabinecie.
- Często dzieci trafiają z poczuciem przeciążenia. Nie mają chwili wytchnienia. Już niedziela jest pełna napięcia, bo jest pełne przyzwolenie na to, aby pracowały w weekend - od korepetycji do zdań szkolnych. Nie mają poczucia, że weekend należy do nich, bo organizuje go szkoła. Jak długo da się żyć pod taką presją? 
- Do tego dochodzi pandemia i częste sformułowania "nic już nie będzie takie samo". To powoduje dodatkowe problemy psychiczne.
- Wzbudza to strach. A im bardziej my dorośli jesteśmy niepewni i obawiamy się przyszłości i życia, tym bardziej zarażamy tym nasze dzieci. I im mniej o tym mówimy dzieciom, tym one się bardziej boją, bo nie wiedzą, o czym my myślimy, skąd ten strach. A jak nie wiedzą, to sobie dopowiedzą, a to bywa jeszcze straszniejsze niż rzeczywistość. Dlatego nie zapominajmy - kluczem jest poważne traktowanie dzieci, naprawdę da się z nimi rozmawiać.

Statystyki są przerażające. Polska znajduje się w europejskiej czołówce pod względem depresji oraz prób samobójczych wśród dzieci i nastolatków. Sytuację pogorszyła pandemia. Badania przeprowadzone przez psychologów z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej pokazują, że tylko w czasie pierwszego pandemicznego roku aż u 44 proc. dzieci i nastolatków pojawiły się objawy depresji. Według Światowej Organizacji Zdrowia depresja jest czwartym najpoważniejszym problemem zdrowotnym na świecie. Na całym globie choruje na nią 350 milionów ludzi. W Polsce aż 1,5 miliona. Jest coraz gorzej. W ubiegłym roku aż 1339 dzieci w Polsce usiłowało odebrać sobie życie. Do 119 z nich pomoc przyszła zbyt późno. Samobójstwa usiłowały popełnić już niespełna 7 i 10-latki.

 Gdzie szukać pomocy?

Jeżeli widzisz coś niepokojącego w zachowaniu syna lub córki, nie zwlekaj. Przyjdź po bezpłatną pomoc w Oławie. Poradnia psychologiczna dla dzieci i młodzieży "Era Psyche dr Anetta Pereświet-Sołtan" mieści się przy ul. Nowoosadniczej 4. Telefon 690 007 846, 


Napisz komentarz

Komentarze

mgid.com, 649292, DIRECT, d4c29acad76ce94f
lijit.com, 349013, DIRECT, fafdf38b16bf6b2b
lijit.com, 349013-eb, DIRECT, fafdf38b16bf6b2b
openx.com, 538959099, RESELLER, 6a698e2ec38604c6
appnexus.com, 1019, RESELLER, f5ab79cb980f11d1
improvedigital.com, 1944, RESELLER
pubmatic.com, 161673, RESELLER, 5d62403b186f2ace
admanmedia.com, 925, RESELLER
smartadserver.com, 3713, RESELLER
openx.com, 540866936, RESELLER, 6a698e2ec38604c6
adform.com, 2671, RESELLER
yahoo.com, 59674, RESELLER, e1a5b5b6e3255540
smaato.com, 1100042823, RESELLER, 07bcf65f187117b4
yahoo.com, 58935, RESELLER, e1a5b5b6e3255540
triplelift.com, 11656, RESELLER, 6c33edb13117fd86
pubmatic.com, 158481, RESELLER, 5d62403b186f2ace
smartadserver.com, 3713, RESELLER, 060d053dcf45cbf3
appnexus.com, 15349, RESELLER, f5ab79cb980f11d1
zeta.com, 757, RESELLER
rubiconproject.com, 9655, RESELLER, 0bfd66d529a55807
Xapads.com, 145030, RESELLER
google.com, pub-3990748024667386, DIRECT, f08c47fec0942fa0
Pubmatic.com, 162882, RESELLER, 5d62403b186f2ace
video.unrulymedia.com, 524101463, RESELLER, 29bc7d05d309e1bc
lijit.com, 224984, DIRECT, fafdf38b16bf6b2b
Pubmatic.com, 163319, RESELLER, 5d62403b186f2ace
adyoulike.com, c1cb20fa2bbc39a8f2ec564ac0c157f7, DIRECT
adyoulike.com, a15d06368952401cd3310203631cb18b, RESELLER
rubiconproject.com, 20736, RESELLER, 0bfd66d529a55807
pubmatic.com, 160925, RESELLER, 5d62403b186f2ace
onetag.com, 7a07370227fc000, RESELLER
lijit.com, 408376, RESELLER, fafdf38b16bf6b2b
spotim.market, sp_AYL2022, RESELLER, 077e5f709d15bdbb
smartadserver.com, 4144, RESELLER
nativo.com, 5848, RESELLER, 59521ca7cc5e9fee
smartadserver.com, 4577, RESELLER, 060d053dcf45cbf3
appnexus.com, 13099, RESELLER
pubmatic.com, 161593, RESELLER, 5d62403b186f2ace
rubiconproject.com, 11006, RESELLER, 0bfd66d529a55807
onetag.com, 7cd9d7c7c13ff36, DIRECT
ssp.e-volution.ai, AJxF6R4a9M6CaTvK, RESELLER
rubiconproject.com, 16824, RESELLER, 0bfd66d529a55807
adform.com, 2664, RESELLER, 9f5210a2f0999e32
appnexus.com, 11879, RESELLER, f5ab79cb980f11d1
appnexus.com, 15825, RESELLER, f5ab79cb980f11d1
smartadserver.com, 1247, RESELLER, 060d053dcf45cbf3
smaato.com, 1100056735, DIRECT, 07bcf65f187117b4
smaato.com, 1100004890, DIRECT, 07bcf65f187117b4
rubiconproject.com, 24600, RESELLER, 0bfd66d529a55807
sharethrough.com, iBAzay96, RESELLER, d53b998a7bd4ecd2
pubmatic.com, 156177, RESELLER, 5d62403b186f2ace
pubmatic.com, 161674, RESELLER, 5d62403b186f2ace
insticator.com,15188195-e4cc-40b1-98f1-d6390cc63cbb,RESELLER,b3511ffcafb23a32
rubiconproject.com,17062,RESELLER,0bfd66d529a55807
video.unrulymedia.com,136898039,RESELLER
sharethrough.com,Q9IzHdvp,DIRECT,d53b998a7bd4ecd2
pubmatic.com,95054,DIRECT,5d62403b186f2ace
lijit.com,257618,RESELLER,fafdf38b16bf6b2b

sonobi.com, 4dd284a06a, RESELLER, d1a215d9eb5aee9e
appnexus.com, 15825, RESELLER, f5ab79cb980f11d1
Media.net, 8CUTQ396X, DIRECT
video.unrulymedia.com, 926913262, RESELLER

 

<div data-type="_mgwidget" data-widget-id="1768557">

</div>

<script>(function(w,q){w[q]=w[q]||[];w[q].push(["_mgc.load"])})(window,"_mgq");

</script>

ZASTRZEŻENIE PODMIOTU UPRAWNIONEGO DOTYCZĄCE EKSPLORACJI TEKSTU I DANYCH

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji ze strony internetowej tuolawa.pl i publikacji przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody wydawcy - RYZA Sp. z o.o. jest niedozwolone. 

Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są TUTAJ

KOMENTARZE
Autor komentarza: Polak patriotaTreść komentarza: Boże chroń Polskę przed lewactwemData dodania komentarza: 24.05.2025, 22:26Źródło komentarza: Mikołajek: - W przypadku zwycięstwa Nawrockiego, stracimy kolejne 5 latAutor komentarza: zaniepokojonyTreść komentarza: Kupił byś od niego używany samochód?Data dodania komentarza: 24.05.2025, 21:42Źródło komentarza: Mikołajek: - W przypadku zwycięstwa Nawrockiego, stracimy kolejne 5 latAutor komentarza: UrszulaTreść komentarza: Piękna debata Rafał Trzaskowski u Menzena Mentzen przy Trzaskowskim wypadał blado. Nawrocki wypadł przy Mentzenie, jak zagubione i wystraszone dziecko . Słabo to nawet porównywać, jest to żart, że takiego głąba kaczor wystawił.Data dodania komentarza: 24.05.2025, 21:27Źródło komentarza: Rożek: - Zastanawiam się, co zrobić w drugiej turzeAutor komentarza: zaniepokojonyTreść komentarza: Co "brał" Karol Nawrocki/Batyr w czasie wczorajszej debaty? Czyżby jest ciężko chory? Tutaj można zobaczyć: https://demotywatory.pl/5300286/Po-debacie-caly-internet-zadaje-tylko-jedno-pytanie-Co-Karol--Data dodania komentarza: 24.05.2025, 21:05Źródło komentarza: Mikołajek: - W przypadku zwycięstwa Nawrockiego, stracimy kolejne 5 latAutor komentarza: MieszkaniecTreść komentarza: Ale politycy…Data dodania komentarza: 24.05.2025, 20:09Źródło komentarza: Mikołajek: - W przypadku zwycięstwa Nawrockiego, stracimy kolejne 5 latAutor komentarza: zaniepokojonyTreść komentarza: "Zderzenie w drugiej turze to będzie liberał z Warszawy kontra brutal z Gdańska, bezwzględny bokser, który jak trzeba ograbić dziadka, to ograbi, jak trzeba się polubić z gangsterami, to nie ma problemów - komentował w TOK FM wynik wyborów Aleksander Kwaśniewski."Data dodania komentarza: 24.05.2025, 19:45Źródło komentarza: Mikołajek: - W przypadku zwycięstwa Nawrockiego, stracimy kolejne 5 lat
Reklama
NAPISZ DO NAS!

Jeśli masz interesujący temat, który możemy poruszyć lub byłeś(aś) świadkiem ważnego zdarzenia - napisz do nas. Podaj w treści swój adres e-mail lub numer telefonu. Jeżeli formularz Ci nie wystarcza - skontaktuj się z nami.

Reklama
Reklama