LIST do redakcji
Kradli, kradną i będą kradli?
Szanowni Państwo, piszę do Was po raz kolejny w sprawie kradzieży na cmentarzu komunalnym w Oławie przy ul. Zwierzynieckiej. W roku 2016 również w czerwcu napisałem list do Waszej Redakcji, kiedy to po raz drugi nieustalony po dziś dzień sprawca ukradł z grobowca łańcuchy mosiężne. Sprawę zgłosiłem na Policji i podobnie jak w roku 2015 również po około trzech miesiącach otrzymałem powiadomienie o umorzeniu sprawy z powodu nieustalenia sprawcy. Ponieważ nie mam zamiaru utrzymywać jakiegoś degenerata, który przychodzi i okrada grób mojej rodziny, wspólnie z bliskimi postanowiliśmy, że nie będziemy zakładali nowych łańcuchów po raz trzeci. Po ostatniej kradzieży z roku 2016 pozostały zaczepy, do których były przymocowane te nieszczęsne łańcuchy, nie zdziwiło mnie wcale, kiedy kilka dni temu okazało się, że mój "współwłaściciel" grobowca powrócił i wyrwał pozostałości, które tkwiły w słupkach okalających grób. Nie zgłaszałem sprawy na Policji, bo wartość kradzieży jest zbyt mała i nie bardzo wierzę w przysłowie, że do trzech razy sztuka.
Nie pisałbym tego listu, ale dzisiaj ten złodziej przekroczył kolejną granicę, zaczyna odkręcać nakrętki, którymi są przykręcone tablice z imionami moich bliskich zmarłych oraz uchwyty służące do podnoszenia płyty nagrobnej. Nie liczę na to, że ten, kto to robi, nagle przestanie kraść, bo niby po co miałby to robić, przecież i tak nikt nic mu nie zrobi, bo tak naprawdę nikomu nie zależy na zakończeniu tego procederu. Policjanci są zdziwieni, że w ogóle zgłaszam coś takiego, a pierwsze pytanie jest, jaka wartość skradzionych przedmiotów.
Administracja cmentarza mówi, żeby zgłaszać kradzież na Policji.
I tak naprawdę człowiek zostaje sam.
Nie chodzi mi o te skradzione przedmioty. Nie wyobrażam sobie, że można coś komuś ukraść, a już z czyjegoś grobu to jest dla mnie po prostu obrzydliwe. Zastanawia mnie, jak długo Policja będzie pozwalała na paserstwo w skupach złomu, bo przecież ten, kto okrada groby z metalowych ozdób, gdzieś to sprzedaje, a ten, kto kupuje metalowe krzyże czy litery, wie, że pochodzą z kradzieży. Jeżeli nie ma zbytu nie ma kradzieży. Nie trzeba wydawać pieniędzy na kamery i ochronę. Wystarczy, kiedy Policja "da znać" skupom złomu, że nie ma przyzwolenia na takie praktyki. Ci tak zwani zbieracze złomu czują się bezkarni, potrafią wejść na posesję, kraść metalowe przedmioty w biały dzień, a gdy się takiego złapie, mówi, że brama była otwarta. W zeszłą niedzielę rano widziałem zbieracza złomu z "mojej" dzielnicy, jak pędził z wózkiem dziecięcym (wózek wyglądał na zupełnie dobry ) w stronę Osiedla Chrobrego, może drzwi do klatki były otwarte, to sobie zabrał.
W pierwszej chwili chciałem zadzwonić na Policję , ale mając doświadczenie z kradzieżami na cmentarzu szybko mi przeszło. Bardzo mnie martwi to, co się dzieje wokół, ta cicha zgoda na dewastacje wspólnego mienia i łamanie prawa. Znikające kosze w parku miejskim, pomalowane sprejem ściany odnowionych zabytkowych kamienic, pędzące motocykle przez miasto z podgiętymi tablicami rejestracyjnymi lub bez. Przerażające jest to, że ja sam już się poddałem, bo wiem, że zgłoszenie kradzieży i tak skończy się umorzeniem, a to jest paliwo dla tych lumpów do dalszego działania w poczuciu zupełnej bezkarności.
Szanowana Redakcjo, w Was jedyna nadzieja, proszę , zajmijcie się tym, niech odpowiednie służby zaczną działać, aby się skończył ten lęk, czy po przyjściu na grób bliskich będzie można się skupić na modlitwie i wspominaniu tych, którzy tam spoczywają , czy też górę wezmą emocje związane z kolejną bezkarną kradzieżą.
Czytelnik
(dane do wiadomości redakcji)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze