Oława Nasza interwencja
Pechowe mieszkanie znajduje się na poddaszu - ostatnim pietrze bloku TBS przy ul. Zacisznej. Na ścianach i w rogach widać zacieki oraz pleśń, które Teresa Woźniakiewicz ciągle próbuje usunąć. Gdy to zrobi, pojawiają się nowe wykwity. W styczniu obok listwy podłogowej zebrała się kałuża wody.
Woźniakiewicz mówi, że taka sytuacja trwa od sześciu lat, a ona wielokrotnie interweniowała w TBS Kamienna Góra i w oławskim Urzędzie Miejskim. Wysyłała kolejne pisma. Były wizje lokalne i inspekcje. Stwierdzono, że jest źle, ale sprawy nie rozwiązano. - Dwa lata temu okazało się, że cztery ściany dachowe nie są ocieplone - opowiada. - Problemem jest dach, wymagający remontu. Grzyb wychodzi obok okien, nad balkonem. Ściana przy łóżku zrobiła się czarna. Obiecano mi, że dach będzie zrobiony, mówiono żebym uzbroiła się w cierpliwość. Nic z tego. Odkąd ocieplili budynek, wychodzi jeszcze większy grzyb. Panią, mieszkającą pode mną, zaczęło zalewać od dachu, po deszczach woda ciekła po ścianach. Izolacja ocieplająca ściany nasiąkła wodą.
Przez mieszkanie Teresy Woźniakiewicz przeszły komisje i inspekcje. Lokatorka pokazuje kopie pism, które wysyłała do TBS, inspekcji budowlanej i Urzędu Miejskiego. - Burmistrz na żadne z nich nie odpowiedział - mówi. - Jakieś prace wykonano, ale wilgoć jest jeszcze większa. Ściany spryskano środkiem na zwalczanie grzyba i pomalowano, choć wcześniej obiecywano inny zakres prac.
Pod koniec lutego odbyła się wizja lokalna z udziałem przedstawicieli nadzoru inspekcji budowlanej i TBS. Stwierdzono, że wilgotność powietrza w kuchni wynosi 80%, a w pokojach - 75%. W szybach pomieszczeń są widoczne skropliny powietrza i zawilgocenia w narożnikach ścian i okien w kuchni. Przypomniano lokatorce, że to mieszkańcy są zobowiązani do utrzymywania odpowiedniej temperatury i wilgotności powietrza.
Na wyniki tej wizytacji powołuje się Jerzy Ciach, dyrektor działu administracyjnego TBS Kamienna Góra. Twierdzi, że zawilgocenia i naloty pleśni są "jednoznacznie spowodowane złą eksploatacją lokalu i nie są związane ze stanem ocieplenia budynku".
Zdaniem Teresy Woźniakiewicz to absurd, bo przecież ona nie ma w domu pralni, ani basenu: - Nawet jak człowiek gotuje i pierze, to nie zrobi takiej wilgotności. Ona wychodzi ze ścian. Najbardziej cieknie w kuchni i tam zanotowano największy poziom wilgoci. Nie zostawię tego tak, będę dalej walczyła. Płacę prawie 800 zł czynszu i nie chcę żyć w ciągłej wilgoci. Myślałam, żeby to zostawić, ale doprowadzę sprawę do końca - nikt mnie tak nie poniżył jak TBS.
Dyrektor TBS powołuje się na obowiązujący w bloku "Regulamin porządku domowego", który stanowi część umowy najmu lokalu. Jest w nim napisane, że mieszkańcy są obowiązani do utrzymywania odpowiedniej temperatury i wilgotności powietrza zimą (temperatura 18-22°C, wilgotność 40-60%). Jego zdaniem, koszt ogrzania lokalu pani Teresy w ubiegłym roku sugeruje "podejście oszczędnościowe". Może to powodować większą wilgoć.
Teresa Woźniakiewicz jest zmęczona całą sytuacją, ale nie zamierza rezygnować. Twierdzi, że ogrzewa mieszkanie odpowiednio i często je wietrzy. Radziła się już prawnika i zamierza podjąć kolejne kroki.
Tekst i fot.: Monika Gałuszka-Sucharska msucharska@gazeta.olawa.pl
Napisz komentarz
Komentarze