Efekt? Ścięty znak drogowy, zniszczona brzoza, a auto wylądowała na terenie zielonych przy budynkach, w który - na szczęście - nie uderzył. Kierowca, któremu najwyraźniej nic się nie stało, nie wezwał na miejsce Policji, bo - jak mówił - nie ma potrzeby. Ta jednak wezwana przez kogoś innego zjawiła się na miejscu zdarzenia. Nie znamy jeszcze jego przyczyn. Czekamy na policyjne rezultaty ustaleń.












Napisz komentarz
Komentarze