Radny pytał też, na czyim terenie jest schronisko? Czy to działka ZWiK? Czy operator, którym jest Zarząd Dróg Miejskich i Zieleni, ma z nim podpisaną jakąś umowę? Czy ma podpisaną umowę z dostawcami mediów? - I jaka jest rola stowarzyszenia "Przytulisko Przystanek Oława", które wspieram co miesiąc z diety radnego - mówił radny Zieliński. - O ile wiem, to stowarzyszenie było do tej pory realnym operatorem tego przytuliska i to zawsze woluntariusze prowadzili tam wszystkie prace. A teraz? Czy operator ma z nimi podpisane jakąś umowy? I na co? Szef ZDMiZ wspominał na jednej z komisji, że w związku z prowadzeniem schroniska nie został zasilony personalnie. Kto więc prowadzi je na co dzień, kto nim zarządza, kto wykonuje codzienne prace?
Burmistrz Mikoda starał się odpowiedzieć na większość pytań: - Jeżeli chodzi o gospodarstwo z ulicy Bursztynowej, to jest to osoba fizyczna, rolnik, który spełnia wszystkie kryteria, ma doświadczenie. Jeżeli chodzi o karmę dla kotów, to powiem tak - nie jesteśmy w stanie kupić dla kilkuset zwierząt indywidualnie karmy i za każdym razem sprawdzać, czy jest na bieżąco zjadana. Też kupuję karmę dla swoich zwierząt i jest różnie. Pytanie jest zasadnicze - czym wcześniej karmiono te zwierzęta, bo czasem dokarmiamy czymś wyjątkowym i wtedy jest problem. Rarytasy i frykasy zawsze są chętniej zjadane. Staramy się jednak kupować karmę pełnowartościową, przeznaczoną dla określonej grupy zwierząt.
Ponieważ bardziej szczegółowych pytań było zbyt wiele, wiceburmistrz poprosił o nie na piśmie. Przyznał, że obecnie jest prowadzone postępowanie powiatowego weterynarza w sprawie schroniska, który wydał swoje zalecenia, a Zieleń Miejska przystąpiła do wykonania wielu działań, mających wypełnić te zalecenia.
- Do kogo należy teren, gdzie jest schronisko? - dopytywał ponownie Zieliński, ale odpowiedzi nie usłyszał.
W sprawie trudności z utworzeniem całodobowego telefonu dyżurnego wypowiedział się radny Bartosz Gawlas: - Ten program to uprawianie fikcji i taki wybiórczy "niedasizm". Jest to zrobione w formie "byle się nikt nie przyczepił". Wydział propagandy, zwany dla niepoznaki wydziałem promocji jakoś potrafi praktycznie 24 godziny na dobę obsługiwać Facebooka Urzędu Miejskiego i odpowiadać mieszkańcom, naprostowywać, gdyby ktoś się wypowiadał niezgodnie z linią prezentowaną przez BBS, więc myślę, że to, że nie da się prowadzić telefonu do zgłoszeń przez całą dobę, to jest właśnie wybiórczy "niedasizm". Bo jak widać da się, ale widocznie na prostowaniu niepokornych zależy państwu bardziej niż na losie zwierząt.
W dyskusji głos zabrał także burmistrz Tomasz Frischmann: - Jesteście już państwa rok radnymi. Czy kiedykolwiek wpłynęła do państwa skarga dotycząca procedur związanych ze zwierzętami? Ja nie przypominam sobie takiej skargi. A jeżeli chodzi o zwierzęta gospodarcze, to chyba w Oławie nie ma żadnej krowy, świnki też nie ma. Wydaje mi się, że te wszystkie zwierzęta mają kolczyki, więc łatwo ustalić ich właściciela. Mówimy o jakiejś hipotetycznej sprawie. Żeby zobaczyć krowę, to wycieczki muszę jechać daleko. Owszem, kurki czy kaczki mogą gdzieś być na terenie miasta, ale i to bardzo sporadycznie. Co do kotów wolno żyjących - a jak zdefiniować takiego? Ja akurat opiekuję się trzema takimi. Piękna rzecz, ale bardzo dużo mamy takich kotów, więc żeby to nie był wytrych dla wszystkich, którzy będą przychodzić i leczyć swoje koty na koszt miasta, żeby za mocno tych drzwi nie otworzyć.
Burmistrz przypomniał, że 2025 rok będzie pierwszym pełnym rokiem funkcjonowania schroniska, które wcześniej było przytuliskiem.
- Dopiero na podstawie tego roku będziemy mogli cokolwiek więcej powiedzieć w kolejnych latach - tłumaczył. - Teraz troszeczkę uczymy się tego. Każde przedsięwzięcie ma wiek niemowlęcy, kiedy można popełniać jakieś błędy czy mieć niedociągnięcia, ale zwróćmy uwagę na najważniejsze. Ile jest gmin w Polsce? 2479. A ile jest schronisk dla zwierząt prowadzonych przez samorządy gminne? Tylko 230! Jesteśmy w elitarnym gronie samorządów, które prowadzą takie schroniska. Powinniśmy być dumni. Tylko 10% samorządów je prowadzi. Rozumiem państwa obawy, ale w Oławie źle zwierząt się nie traktuje. Ja tego nie słyszałem. Cieszę, że ta dyskusja ma taki teoretyczny charakter. Gorzej byłoby, gdyby przywoływać fakty, że w styczniu było tak źle, w lutym tak źle, a we wrześniu trzy krowy latały po Rynku i nikt nie wiedział, co z nimi zrobić... Nie ma na szczęście takich sytuacji. Dlatego cieszy mnie ta dyskusja, bo świadczy o tym, że dobro zwierząt w naszej gminie jest zapewnione. Czy trzeba nad tym pracować? Oczywiście, że trzeba, bo jesteśmy w "wieku niemowlęcym". Schroniska się dopiero uczymy.
W sukurs burmistrzowi przyszedł radny Piotr Regiec: - Szanuję tych, którzy chcieliby kotom nieba przychylić. Gdy do nas przychodził kot Rudy, nie grymasił. Co mu dawałem, zjadał. Gdyby był głodny, to by myszy jadł, ale zamiast tego przynosił je nam w ramach podziękowania. Jeżeli jakaś grupa kotów nie chce jeść karmy, to z całym szacunkiem, jeśli zgłodnieją, to zjedzą. Nie przesadzajmy. Nie róbmy pięciogwiazdkowego hotelu z kartą dań, bo może dzisiaj kotek nie ma ochoty na taką czy inną karmę. Jak kotek jest głodny, to zje. Nie przesadzałbym z dogadzaniem bezdomnym zwierzętom.
- Rozumiem, że nie było skarg na procedury, bo nie było procedur, a wszystkim zajmowało się stowarzyszenie Przystanek Przytulisko Oława - mówił radny Zieliński. - Wszystkim od początki do końca. Miasto przeprowadzało zaś postępowania wyłaniające firmy, które mają świadczyć opiekę weterynaryjną tak, żeby podzielić zamówienia, aby nie przekraczały 130 tys. zł, co wyszło podczas kontroli, aby nie trzeba było przeprowadzać przetargu otwartego na te usługi. Nie wiemy zatem, jaki byłby realny koszt takiego schroniska. Opowieści, że miasto się bardzo starało, są nieprawdziwe, bo całą robotę wykonywali wolontariusze. O pieniądze w budżecie trzy razy pytałem, ale nie uzyskałem odpowiedzi, skąd taka różnica między budżetem a programem. Czyje to jest miejsce, do kogo należy, czy operator ma podpisane umowy na media. To są proste umowy, ale nie ma odpowiedzi.
- A czy to jest istotne do programu opieki nad zwierzętami, kto ma podpisaną umowę na prąd? - odpowiedział mu pytaniem burmistrz Frischmann. - Wyjaśnijcie mi to. Ja sam nie znam odpowiedzi na to pytanie. Nie wiem, jak to jest z prądem. Ale wiem, że taka wiedza nie ma żadnego znaczenia dla programu opieki nad zwierzętami.
Ostatecznie, ponieważ dyskusja się przedłużała i nie zmierzała do żadnego konkretnego celu, radna Magdalena Ziółkowska złożyła wniosek formalny o ściągnięcie tego punktu obrad z programu, aby mógł wrócić na sesję za miesiąc, po poprawkach.
- Przyjęcie programu opieki nad bezdomnymi zwierzętami jest terminowe - przyznał burmistrz - ale jeżeli rada tego nie przyjmie, nic złego się nie stanie, nadal będziemy pracować nad zwierzętami, a w świetle tej dyskusji wyszło, że robimy to dobrze.
Za ściągnięciem tego punktu z porządku obrad głosowało 9 radnych, 7 wstrzymało się od głosu. Nikt nie był przeciwny.
Napisz komentarz
Komentarze