Radni Mariusz Łuczkiewicz i Marek Drabiński pytali starostę o dofinansowanie na przebudowę drogi 1570D od granicy powiatu do Zakrzowa i przebudowę mostu w jej ciągu na rzece Oławie w Marcinkowicach, pod którym w czasie powodzi piętrzyła się woda, stwarzając poważne zagrożenie.
- Składaliśmy wniosek na przebudowę drogi i tego mostu, który był lekko uszkodzony podczas powodzi - mówił starosta. - Otrzymaliśmy dotacje tylko na most, w tym roku ma być przygotowana dokumentacja, a prace w roku przyszłym. Chodzi o takie przeprojektowanie tego mostu, aby "zejść" z podpory w środku i zrobić "większe światło", aby woda już się pod mostem nie piętrzyła.
To nie koniec tematów powodziowych.
- Mamy informacje z WIOŚ, że są plany, aby w tzw. międzywalu utworzyć rezerwat, czyli na terenie zalewowym w naszej okolicy - mówił radny Piotr Krótki i dowodził, że skoro miałby tam być rezerwat, to nie będzie można kontrolować wody, czyli wzrośnie zagrożenie powodziowe. Jak zapowiedział, 9 czerwca będą o tym rozmawiać mieszkańcy Siedlec na zebraniu wiejskim.
Radny przypomniał też, że w październiku 2024 pod jego przewodnictwem w Starostwie Powiatowym odbyła się Komisji Rolnictwa, Leśnictwa i Ochrony Środowiska z udziałem przedstawicieli Wód Polskich i padły wtedy deklaracje, że urządzenia przeciwpowodziowe zniszczone podczas ubiegłorocznej powodzi będą naprawiane, tymczasem wciąż nie ma pieniędzy na remont tzw. wału kierunkowego w okolicy Siedlec, a od powodzi jest w nim 100-metrowa wyrwa.
- Chciałbym powołać komisję, która przeszłaby się po wałach i stwierdziła, jakie są uszkodzenia w urządzeniach należących do Wód Polskich, bo to trzeba naprawić - mówi radny Krótki. - Chronimy nie tylko siebie, ale i Wrocław, a ten wał kierunkowy to pierwsza linia obrony.
Starosta przyznał, że słyszał o możliwości utworzenia rezerwatu, ale nie on go tworzy i nie jest zainteresowany tworzeniem takich rezerwatów w tym miejscu. Zadeklarował, że wystąpi do Wód Polskich w sprawie wykonania napraw jeszcze w tym roku, bo trzeba zrobić wszystko, aby wały były sprawne. - Kolejnych komisji nie ma sensu tworzyć - mówił starosta. - Trzeba to po prostu naprawić.
Głos zabrał wtedy radny Marek Drabiński i powiedział, że ma nieoficjalne informacje, że ten wał nie jest potrzebny, nie będzie naprawiany, a... likwidowany. - Ten wał kierunkowy niczego nie chronił - mówił radny i stwierdził, że nie ma pieniędzy na urządzenia, które nie są potrzebne, a tymczasem pieniędzy wciąż potrzebują powodzianie z okolic Kłodzka.
Nie zgodził się z tym radny Krótki, sugerując że takie informacje radny Drabiński ma pewnie od brata, który jest wicedyrektorem wrocławskich Wód Polskich.
- Ten wał utrzymuje Odrę w odpowiednim kierunku, stąd jego nazwa - mówił Krótki. - Gdy został zniszczony, cała woda uderzyła w główny wał. Chciałbym mieć to na piśmie, że ten wał nie jest potrzebny, żeby było potem wiadomo, kto jest odpowiedzialny za zalania.
- Wał kierunkowy podczas poprzednich powodzi spełnił swoją rolę - w sukurs radnemu przyszedł przewodniczący Rady Powiatu Józef Hołyński. - Starosta powinien teraz zażądać ekspertyzy i dokładnie to sprawdzić.
Starosta powtórzył swoją deklarację, że wystąpi do Wód Polskich o jak najszybszą naprawę tego wału. - Historia pokazała, że ten wał ma znaczenie - przyznał.
*
Wały kierunkowe, zwane również wałami regulacyjnymi lub wałami brzegowymi, to sztuczne nasypy ziemne, które służą do kierowania przepływu wody w rzekach, zazwyczaj w celu stabilizacji koryta rzeczewego, zapobiegania erozji brzegowej lub ochrony przed powodzią. Ich budowa ma na celu wyprostowanie i stabilizację koryta rzeki, co może być konieczne w przypadku meandrujących rzek lub rzek, które wykazują tendencję do erozji brzegów.
Napisz komentarz
Komentarze