Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 5 maja 2024 15:16
Reklama BMM
Reklama
News will be here

To były inne czasy (2)

Ze Zdzisławem Nowakiem, kierownikiem i prezesem Klubu Sportowego Moto-Jelcz Oława w latach 1963 - 1987, rozmawia Krzysztof Andrzej Trybulski

- Skończyliśmy poprzednią rozmowę na przypomnieniu słynnego pojedynku barażowego z wrocławską Ślęzą, w czerwcu 1971 roku, po którym Moto-Jelcz Oława awansował do klasy międzywojewódzkiej. Trenerem drużyny był Stanisław Świerk, z którym zdaje się nie miał pan najlepszych relacji.

- Tak, to prawda. Świerk już od dobrych paru lat nie żyje, nie powinienem więc o nim zbyt wiele mówić, bo nie wspominam go najlepiej. To był bardzo nerwowy człowiek, jednocześnie mocno przekonany do swoich racji, trudno było z nim dyskutować. Był jednak bardzo niekonsekwentny w swoim postępowaniu. Z tych właśnie powodów kilka razy sugerowałem dyrektorowi Podlakowi i innym osobom zwolnienie Świerka, ale nie chciano mnie słuchać. Z tym trenerem wiązał się bowiem ten duży sportowy sukces Moto-Jelcza, czyli pokonanie Ślęzy we wspomnianym barażu w Bielawie i awans do III ligi. On z tego dość cwanie korzystał i przez długi czas był praktycznie nie do ruszenia. Powiem panu tak - gdyby dyrektor Podlak mnie wtedy posłuchał, to wywalczylibyśmy awans do II ligi co najmniej rok wcześniej. Sprawę zawalił właśnie Świerk. W 1973 roku nastąpiła reorganizacja rozgrywek i jako zespół z drugiego miejsca w klasie międzywojewódzkiej otrzymaliśmy szansę awansu do II ligi. Trzeba było jednak walczyć w barażach. Naszym rywalem była Urania Ruda Śląska. Wygraliśmy w Oławie 1:0, po bramce Jasia Kruka. Liczyliśmy się z tym, że w rewanżu może być dogrywka, a potem rzuty karne. Na odprawie przedmeczowej ustaliliśmy więc z trenerem i z zawodnikami, że jeśli tak się stanie, to tuż przed końcem dogrywki nastąpi u nas zmiana bramkarza. Pierwszym był wspomniany w poprzedniej rozmowie Henryk Oleszko, który jednak nie był najlepszy w bronieniu jedenastek. Świetnie robił to natomiast nasz drugi golkiper, Janek Bachusz, którego pozyskaliśmy z BKS Bolesławiec. To był taki kot w bramce, na dziesięć strzałów z jedenastu metrów, wyłapywał siedem, osiem. No i w Rudzie Śląskiej, po 90 minutach przegrywamy 0:1, sędzia zarządza dogrywkę. Gdy ta zbliża się do końca, Bachusz idzie się rozgrzewać, a tymczasem Świerk śpi na ławce i zapomina o zmianie. Karne broni Oleszko i efekt jest łatwy do przewidzenia - wpuszcza 4 gole, a my strzelamy tylko 3, przegrywamy więc ten baraż w rzutach karnych. 
- Ale potem był jeszcze jeden dwumecz barażowy, z Górnikiem Wojkowice.
- Tak, już nie pamiętam dokładnie, dlaczego tak się stało, ale rzeczywiście jeszcze w tym samym okresie przed startem do nowego sezonu dostaliśmy kolejną szansę. Jako działacze stanęliśmy na wysokości zadania, załatwiliśmy piłkarzom zgrupowanie - zdaje się, że w Karpaczu. To miał być w założeniu bardziej wyjazd integracyjny i taki trochę relaks dla zawodników, bo oni mieli za sobą ciężki sezon i byli też mocno zdołowani po tym przegranym pechowo barażu z Uranią. Okazało się, że popełniliśmy błąd, bo pan trener Świerk na tym zgrupowaniu postanowił budować formę u zawodników. Popędził ich w góry i dał im tam ostry wycisk. Efekt tego odczuli od razu w pierwszym meczu z wojkowiczanami - przegrali u nich 0:6. Mimo to mogliśmy w Oławie odrobić tę stratę, ale Świerk zupełnie nie panował nad drużyną. Wygraliśmy co prawda 3:0, ale to było takie pyrrusowe zwycięstwo.
- W końcu jednak postawił pan na swoim i Świerk został zwolniony.
- Trzeba było na to czekać jeszcze cały sezon. Formalnie to drużyna grała wtedy całkiem nieźle - została przecież mistrzem III ligi. Według mnie był to jednak bardziej efekt słabości rywali, niż skutek naszych dobrych występów. Im bliżej końca sezonu, tym częściej zaczęły do mnie dochodzić sygnały, że źle się dzieje na wyjazdach. Postanowiłem więc to sprawdzić. Przed meczem z AKS Chorzów nasza drużyna zatrzymała się w hotelu przy katowickim "Spodku". Załatwiłem więc sobie, tak trochę incognito, nocleg w tym samym miejscu i pojechałem tam samochodem ze Stasiem Falińskim.  Dotarliśmy do hotelu późnym wieczorem, około godziny dwudziestej trzeciej. O tej porze piłkarze powinni już dawno spać, bo przecież następnego dnia mieli grać z chorzowianami przed południem. Tymczasem widzimy, że na korytarzach szum, zawodnicy wędrują z pokoju do pokoju, przemieszczają się po hotelu w mniejszych lub większych grupach i do snu im jeszcze daleko. Szukam trenera, nie ma go. Kierownika drużyny też nie mogę znaleźć. Wezwałem wtedy do siebie dwóch zawodników, do których miałem pełne zaufanie - Waldka Wójcickiego, który był kapitanem drużyny, oraz Romka Korzeniowskiego. Przy ich pomocy szybko uspokoiłem całe towarzystwo. Piłkarze poszli grzecznie do łóżek, ale pana trenera jak nie było, tak nie ma. Powiedziałem Staszkowi Falińskiemu, żeby poszedł spać, bo na drugi dzień musiał przecież prowadzić samochód, a sam postanowiłem zaczekać na pana trenera, który buszował po mieście. No i czekałem do wpół do trzeciej nad ranem. Po powrocie do Oławy poszedłem od razu do dyrektora Podlaka i powiedziałem, że albo ja, albo Świerk. Próbowano go bronić, bo przecież miał wyniki, ale ostatecznie stanęło na moim.
- Świerk wywalczył z drużyną tytuł mistrzowski, ale w barażach o II ligę już jej nie prowadził...
- I być może właśnie dzięki temu awansowaliśmy. Po zwolnieniu Świerka pojechałem szukać pomocy w Warszawie, w PZPN. Sugerowano mi tam kilku szkoleniowców, ale ostatecznie wybrałem Mariana Anioła. To był doświadczony trener, prowadził kilka drugoligowych klubów - Resovię Rzeszów, Unię Tarnów i Górnika Wałbrzych. W tych pojedynkach barażowych ze Stalą Brzeg i Walką Makoszowy, po których w 1974 po raz pierwszy awansowaliśmy do II ligi, drużynę prowadził Zbigniew Isel, który był asystentem Świerka. Anioł postawił bowiem taki warunek, że obejmie oławski zespół dopiero wtedy, gdy on awansuje do II ligi. Był już jednak w naszym klubie w czasie tych baraży i podpowiadał Zbyszkowi pewne kwestie taktyczne. Miał więc w tym awansie swój mały udział. Prowadził Moto-Jelcz przez cały jego pierwszy drugoligowy sezon i zajął z drużyną siódme miejsce. Odszedł z klubu w następnym sezonie, po rundzie jesiennej. Nie byliśmy zadowoleni z wyników, jakie osiąga drużyna, groził jej spadek z II ligi. Ale z Aniołem rozstaliśmy się kulturalnie.
- Wspomniał pan dwóch piłkarzy, o których zrobiło się głośno w całej piłkarskiej Polsce, po ujawnieniu afery korupcyjnej z "Górnikiem" Radlin.
- Wiem, że kilka lat temu, przypomnieliście dokładnie tę historię na łamach "Gazety Powiatowej"  ("Wyrolowani z Radlina", nr 30/2004 - przyp. KAT). Rzeczywiście, jej główni bohaterowie - Romek Korzeniowski i Waldek Wójcicki - byli piłkarzami, którym naprawdę zależało, żeby nasz klub szedł do przodu. To byli bardzo porządni i uczciwi chłopcy. Właśnie oni dbali o to, żeby nie było fermentu w drużynie i dlatego przyczynili się do ujawnienia tej słynnej afery. To było pod koniec sezonu 1972/73, po którym walczyliśmy we wspomnianych barażach z Uranią i Górnikiem Wojkowice. Wtedy jeszcze nie było jednak wiadomo, że zaistnieje taka możliwość. Awansować do II ligi miał tylko mistrz i o ten tytuł walczyły dwie drużyny z Górnego Śląska - GKS Jastrzębie oraz Górnik Radlin. My byliśmy na trzecim miejscu, ale ze sporą stratą punktów do Jastrzębia. Ta drużyna była faworytem, od początku rozgrywek liderowała, ale na awansie do II ligi bardzo zależało też działaczom z Radlina, bo akurat wtedy obchodzili 50-lecie powstania swojego klubu. Na trzy kolejki przed końcem rozgrywek mieliśmy podejmować Górnika. Z układu tabeli wynikało, że Jastrzębia już nie dogonimy, więc z Radlinem mieliśmy zagrać o przysłowiową pietruchę. Radlinianie mocno się jednak obawiali tego meczu i dlatego postanowili nas "zmiękczyć" pieniędzmi. Wysłali do Oławy obrońcę Henryka Lewandowskiego, który znał kilku naszych zawodników z wcześniejszych wspólnych występów w Zagłębiu Wałbrzych. Najlepsze kontakty miał z Jasiem Krukiem, ale spotkała go niespodzianka, bo akurat tego zawodnika w tym czasie zawiesiliśmy za hulaszczy tryb życia. On w tej sytuacji niewiele mógł pomóc. Lewandowski odszukał więc Romka Korzeniowskiego, bo z nim też grał w Wałbrzychu. Romek opowiedział o wszystkim Waldkowi Wójcickiemu. Po treningu obaj przyszli z tym do mnie. Wróciłem właśnie z narady w DZPN i tam się dowiedziałem, że prawdopodobnie w przerwie letniej będzie reorganizacja II ligi. Planowano utworzenie dwóch grup i szansę na awans mieli dostać także wicemistrzowie klas międzywojewódzkich. Zrodziła się więc okazja, by wyeliminować z walki radlińską drużynę. Po krótkim zastanowieniu chwyciłem za telefon i zadzwoniłem do dyrektora naczelnego Jelcza - Jana Strzelbickiego. Przedstawiłem mu swój pomysł, co z tym fantem zrobić, a on go zaakceptował. Powiedziałem chłopakom, jak mają działać. Mieli przyjąć ofertę z Radlina, a moim zadaniem było poinformowanie milicji i prokuratury. I tak właśnie zrobiliśmy. Ponieważ już to kiedyś opisaliście w gazecie, nie ma potrzeby ponownie tego szczegółowo przypominać. Powiem tylko, bo to ważne, że łapówkę wręczyli Romkowi Korzeniowskiemu w ratuszowym korytarzu dwaj wysoko postawieni w kopalnianej hierarchii urzędnicy, którzy byli jednocześnie członkami zarządu GKS Górnik Radlin. Zostali zatrzymani przez milicjantów na gorącym uczynku i sprawa wydawała się jasna.
- Szybko jednak okazało się, że jest inaczej...
- To prawda. Dziś warto przypomnieć, że sporą zasługę w ujawnieniu, a przede wszystkim w upublicznieniu tej afery, oprócz wspomnianych piłkarzy Moto-Jelcza, miało jeszcze dwóch innych ludzi. Był to Karol Mykietyn, wówczas młody oławski prokurator, oraz Jan Maj, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej. Gdyby nie ci ludzie, sprawie po prostu ukręcono by łeb. Telefaks w oławskiej prokuraturze aż się grzał od poleceń, wysyłanych z Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Katowicach. A trzeba pamiętać, że to były pierwsze lata rządów Edwarda Gierka i katowicki KW był wówczas w pewnych sprawach ważniejszy niż Komitet Centralny. Działacze radlińskiego klubu mieli tam swoich popleczników, którzy żądali od Mykietyna, aby natychmiast wypuścił z aresztu wręczających łapówkę. Mykietyn się jednak postawił, a co więcej - nagłośnił sprawę na całą Polskę. Jako zapalony brydżysta, wykorzystał znajomość z Krzysztofem Wągrodzkim, dziennikarzem wówczas bardzo popularnego tygodnika "Sportowiec". Sprowadził go do Oławy i on kilka dni po ujawnieniu afery opublikował w swojej gazecie artykuł pt. "Przewóz drobnicy". Tytuł wziął się z tego, że działacze z Radlina w karcie służbowego samochodu, którym przywieźli pieniądze do Oławy, wpisali taki właśnie cel podróży. Jak na tamte czasy, to był bardzo odważny tekst, za który do dzisiaj podziwiam nieżyjącego już redaktora Wągrodzkiego.
- W PZPN też było gorąco, bo ponoć wstawił się za aresztowanymi Jan Mitręga, wicepremier oraz minister górnictwa i energetyki.
- Osobiście przyjechał do PZPN i domagał się zatuszowania sprawy. Tu sporą odwagą i samozaparciem wykazał się właśnie prezes Jan Maj. To były początki jego pracy w PZPN, a mimo to nie uległ naciskom tak wysokiego dygnitarza, jakim był Mitręga. Maj kierował związkiem tylko 3 lata. Wielka szkoda, bo gdyby to robił dłużej, a po nim byliby ludzie podobni do niego, to na pewno dzisiaj nikt z polskich kibiców nie krzyczałby na stadionie "Je... PZPN!". 
cdn.
 
Krzysztof A. Trybulski
 
Fot.: Agnieszka Herba  
 
 
 
 
 
        

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
mgid.com, 649292, DIRECT, d4c29acad76ce94f lijit.com, 349013, DIRECT, fafdf38b16bf6b2b lijit.com, 349013-eb, DIRECT, fafdf38b16bf6b2b openx.com, 538959099, RESELLER, 6a698e2ec38604c6 appnexus.com, 1019, RESELLER, f5ab79cb980f11d1 improvedigital.com, 1944, RESELLER rubiconproject.com, 9655, RESELLER, 0bfd66d529a55807 Xapads.com, 145030, RESELLER google.com, pub-3990748024667386, DIRECT, f08c47fec0942fa0 Pubmatic.com, 162882, RESELLER, 5d62403b186f2ace video.unrulymedia.com, 524101463, RESELLER, 29bc7d05d309e1bc lijit.com, 224984, DIRECT, fafdf38b16bf6b2b Pubmatic.com, 163319, RESELLER, 5d62403b186f2ace adyoulike.com, a15d06368952401cd3310203631cb18b, RESELLER rubiconproject.com, 20736, RESELLER, 0bfd66d529a55807 pubmatic.com, 160925, RESELLER, 5d62403b186f2ace onetag.com, 7a07370227fc000, RESELLER lijit.com, 408376, RESELLER, fafdf38b16bf6b2b spotim.market, sp_AYL2022, RESELLER, 077e5f709d15bdbb smartadserver.com, 4144, RESELLER nativo.com, 5848, RESELLER, 59521ca7cc5e9fee smartadserver.com, 4577, RESELLER, 060d053dcf45cbf3 appnexus.com, 13099, RESELLER pubmatic.com, 161593, RESELLER, 5d62403b186f2ace rubiconproject.com, 11006, RESELLER, 0bfd66d529a55807 onetag.com, 7cd9d7c7c13ff36, DIRECT ssp.e-volution.ai, AJxF6R4a9M6CaTvK, RESELLER rubiconproject.com, 16824, RESELLER, 0bfd66d529a55807 adform.com, 2664, RESELLER, 9f5210a2f0999e32 appnexus.com, 11879, RESELLER, f5ab79cb980f11d1 appnexus.com, 15825, RESELLER, f5ab79cb980f11d1 [Kopiuj]
ReklamaOdszkodowania
KOMENTARZE
Autor komentarza: DonekTreść komentarza: .... Miałem lepsze. A .... , tego cyrku szkoda nawet komentować.Data dodania komentarza: 05.05.2024, 14:32Źródło komentarza: Możecie tylko pomarzyć o taaakich urodzinach!Autor komentarza: GośćTreść komentarza: Marek gdzie ty nie byłeś i z km bratałeś teraz naśladuje cię radna Kolado.Data dodania komentarza: 05.05.2024, 14:16Źródło komentarza: Starczewski: - Burmistrz zawsze dbał o bezpieczeństwoAutor komentarza: DrTreść komentarza: Burmistrz musi trzymać „ lejce”. BBS+PIS i do przodu. Wśród tzw. opozycji są radni , którzy bez współpracy z Burmistrzem nie zrealizują tego co obiecali swoim wyborcą😎Data dodania komentarza: 05.05.2024, 13:50Źródło komentarza: Lokalna polityka na dziś jest taka... "galaretowata"Autor komentarza: DrTreść komentarza: Brawo Agata!. Ucz się fizyki wtedy łatwiej zrozumiesz geofizykę. Szkoda tylko, że w oławskich szkołach średnich -oprócz jednej klasy w LO „ Sobieskiego” nie uczą fizyki na poziomie rozszerzonym. Dlaczego?Data dodania komentarza: 05.05.2024, 13:20Źródło komentarza: Dla Agaty geofizyka jest prosta!Autor komentarza: apolitykTreść komentarza: Aby rządzić sprawnie w mieście wymagana jest większość w radzie , czyli niestety burmistrz musi wybrać koalicjanta. Niestety rada jest do klepania tego co burmistrz przyniesie na sesje takie są realia polityki rządzenia a radni BBS i radni koalicyjni mogą mieć wątpliwości co do celowości poparcia dla pomysłów burmistrza ale i tak będą głosować według jego woli .Data dodania komentarza: 05.05.2024, 10:18Źródło komentarza: Lokalna polityka na dziś jest taka... "galaretowata"Autor komentarza: waga 75Treść komentarza: Sygnalizacja jest super. A wariatów nie brakuje, np, jedzie gość ,linia przerywana mozna wyprzedzać ,nie .Zaczyna się linia ciągła podwójna zaczyna wyprzedzać, zwracasz mu uwagę to pokazuje ...... . I co byś zrobił takiemu?Data dodania komentarza: 05.05.2024, 09:56Źródło komentarza: Sygnalizacja w Godzikowicach. Problem?
Reklama
NAPISZ DO NAS!

Jeśli masz interesujący temat, który możemy poruszyć lub byłeś(aś) świadkiem ważnego zdarzenia - napisz do nas. Podaj w treści swój adres e-mail lub numer telefonu. Jeżeli formularz Ci nie wystarcza - skontaktuj się z nami.

Reklama