- Czasami gdy mówię, że zbieram cegły, a słyszy to ktoś, kto mnie nie zna, może pomyśleć, że będę się budował, więc potrzebuję materiałów - mówi pan Tomasz. - Mogą sobie wtedy nawet pomyśleć, że coś jest nie tak, skoro te cegły muszę zbierać.
Może więc słowo "zbierać" lepiej zastąpić określeniem "kolekcjonuje".
*
Odpowiedź na pytanie, co takiego musi być w cegle, aby się nią zafascynować, nie jest prosta. Najważniejsze jest chyba to, że głównie chodzi o cegły ręcznie wyrabiane, czyli każda jest niepowtarzalna, jedyna.
- Masa była wyrabiana ręcznie, ręcznie robione były także drewniane formy, do której tę masę wkładano - opowiada pan Tomasz. - A potem nadmiar się zbierało strychulcem, czyli taką specjalną deseczką.
To od niej powstała nazwa strycharz, czyli właśnie ceglarz lub cegielnik - osoba zajmująca się wyrobem cegieł. A jak powinien się nazywać znawca cegieł? Tego nie wiemy, ale na pewno kimś takim jest właśnie Tomasz Matusiewicz. Na dodatek ma odpowiednie powiązania rodzinne, bo jego teść zajmował się ceramiką huculską. Tak, to znany w Oławie Kazimierz Woźniak, o którym pisaliśmy wielokrotnie, a którego prace można podziwiać w Izbie Muzealnej Ziemi Oławskiej.
Mieszkali nawet z pół roku pod jednym dachem, więc pan Tomasz próbował pod okiem teścia swoich sił w wyrabianiu ceramiki, ale...
- Teść mówił, że nie mam do tego cierpliwości, więc musiałbym się jej nauczyć - opowiada pan Tomasz, choć jakieś drobne rzeczy spod jego rąk wtedy wyszły i zostały na pamiątkę.
Jest z wykształcenia budowlańcem, zajmuje się nadzorem, także na terenie powiatu oławskiego, ale teraz już tylko na umowę, bo jest na emeryturze. Wcześniej nadzorował też budowy w Niemczech.
*
Cegły zafascynowały go mniej więcej 15 lat temu, gdy udzielał budowlanych porad pewnemu złotnikowi z Wrocławia, który zbierał je od dawna. Na Szewskiej miał swój pierwszy zakład i akurat robiono remont ulicy. Porozmawiał z pracownikami i uzgodnili, że parę cegieł mogą sobie wziąć, bo on takimi starymi cegłami robił wystrój pracowni.
- Mam tu parę tych cegieł - mówi Tomasz Matusiewicz - to tak zwana palcówka, bo widać odciśnięte palce. Gdyby te ślady powiększyć, pewnie mielibyśmy linie papilarne. Niektórzy fachowcy tłumaczą, że te rowki od palców miały swoje zadanie, bo odprowadzały nadmiar wody.
Właśnie wtedy na poważnie zainteresował się cegłami. Szybko okazało się, że nie jest sam, bo takich jak o są w Polsce tysiące. Serio! Na polskojęzycznym specjalistycznym profilu facebookowym dla miłośników cegieł jest ponad 2 tysiące osób. Tam się wymieniają cegłami, udzielają sobie porad, prezentują najciekawsze okazy.
A te najciekawsze dla każdego mogą być inne.
*
- Która jest najcenniejsza? - zastanawia się pan Tomasz. – Zwykle nie nie tylko pozyskuję cegłę, ale staram się poznać jej historię, jak była robiona, w jakiej cegielni, co pozostało do dzisiaj z tej cegielni. Dla mnie najciekawsze są cegły z odciskami, np. te palcówki, bo mają swój charakter, mają duszę...
Pan Tomasz pokazuje też serię z odciśniętymi śladami zwierząt. Cegły zazwyczaj były naturalnie suszone, więc na dworze obok mogło przechodzić jakieś zwierzę i zostawiło swój ślad na wieki. Pies, kot, ptak, szczur... Tak się przechodzi (dosłownie) do historii.
- Byliśmy kiedyś w Malborku i akurat drogę robili, a przy niej leżała cegła - opowiada pan Tomasz. - To była palcówka, ale zauważyłem, że były na niej też łapki jakiegoś psa odciśnięte. Kiedyś byliśmy na wycieczce i znalazłem cegłę Czartoryskich z odciśniętymi śladami chyba szczura, a na innych są odciski łap kot. Prowadzę taki nadzór koło Namysłowa, robią remont i jest średniowieczna cegła z gruzowiska. Znalazłem tam kolejną palcówkę z odciskiem psiaka.
Cegły bywają sygnowane, czyli znaczone, nie tylko przez zwierzęta, bo częściej i świadomie robią to ludzie. Na różne sposoby. Żeby to dobrze zrozumieć, trzeba wiedzieć, że każda cegła ma główkę, wozówkę i podstawę. Nie wiedzieliście? To może wyjaśnię. Te dwie najmniejsze powierzchnie cegły to główka, ta średnia to wozówka, a największa to podstawa.
Sygnatury najczęściej spotyka się właśnie na podstawie, choć bywają też na wozówkach i główkach. Na cegle może być odciśnięty herb właściciela cegielni, jego inicjały, nazwa fabryki, miejscowości, jakiś symbol, np. górnictwa albo tylko cyferki, które zawsze coś oznaczają, nie tylko rok, bo np. partię cegieł czy ich liczbę w jednej partii.
- Na przykład FMT na cegle znaczy Franciszek Maria Teresa, czyli są to inicjały królowej Węgier i Czech z lat 1742-1756 - opowiada kolekcjoner z Oławy i pokazuje stosowne cegły. - RP to Roman Potocki, a cegła jest spod Lwowa. Mam też to samo RP, ale napisane cyrylicą. Cegły sygnowane herbem lis produkowała cegielnia Adama Sapiehy, bo taki miał herb. Zdarza się, choć rzadko, że cegły bywają sygnowane z dwóch stron, a sama sygnatura może być wklęsła lub wypukła. Ważą różnie. Taka wielka cegła z cegielni Potockich waży nawet 8 kg, średnio 5 kg, ale pan Tomasz ma i taką, która mierzy z pół metra, ważąc jakieś 15-20 kg.
- Najstarsze z cegieł, jakie mam, pochodzą z czasów Cesarstwa Rzymskiego - mówi pan Tomasz. - Dobrze wypalone, oryginalny rozmiar. Znajomi pomogli mi je pozyskać w Chorwacji. Nie są sygnowane, ale to na pewno czasy Cesarstwa.
Zdobywa je w różny sposób. Zawsze można kupić w internecie np. te cenniejsze za 400 euro, albo wymienić się z innym kolekcjonerem, ale najciekawiej zdobywać samemu.
Jako jedne z pierwszych pozyskiwał cegły w dawnej cukrowni w Łagiewnikach. Akurat była rozbierana, więc z rumowiska wyciągał mnóstwo różnych cegieł. Dwie rzuciły mu się w oczy z napisem Gorkau – Thonstein w alfabecie niemieckim gotyckim . Zaczął koło nich chodzić, szukać. W końcu doszedł, gdzie było robione. Chodziło o Górkę Sobócką. Pojechał tam. Jeszcze stoją resztki po cegielni. Komin zburzono dopiero w latach 60. Okazało się, że było dwóch braci, z których jeden miał kamieniołom, a drugi cegielnię. Gdy kamieniom się rozrósł, cegielnię zlikwidowano. W czasie wojny przy wyrobie cegieł pracowali tam francuscy jeńcy. A wyroby były ładne, bo glinka czerwona. Po wojnie to wszystko już nie funkcjonowało, ale pozostałości pieca do dziś jeszcze są. Szukałem w tym rejonie cegły z miejscowej cegielni, także w ruinach, ale nie znalazłem takiej z sygnaturą - opowiada pan Tomasz. - Bo trzeba wiedzieć, że nie każda cegła miała sygnaturę. Na przykład tylko co setna albo co tysięczna, więc dzisiaj znaleźć taką, to trzeba mieć trochę szczęścia. Kolekcjoner ma sporo cegieł z czasów Austro-Wegier, z samej Austrii, ale i z Węgier, Słowacji czy Czech. Są też z Ukrainy, z dawnych ziem polskich, gdzie np. Potoccy czy Czartoryscy mieli swoje cegielnie. - Mam też takie z herbem Ostoja Teofila Ostaszewskiego - mówi pan Tomasz. - W Polsce najwięcej pięknych starych cegieł jest na wschodzie, w okolicach Rzeszowa i Lublina. Tam bym nakaz stosowania sygnatury, więc nie ma wątpliwości, skąd pochodzą piękne stare polskie cegły. Tamte tereny były bogate w cegielnie.
Napisz komentarz
Komentarze