Oława Problem od lat
Dworzec PKS jest czynny od godz. 5.00 do 21.00. Od kilku lat jest siedliskiem bezdomnych oraz nadużywających alkoholu. Poczekalnia stała się miejscem ich spotkań. Często jest tam brudno, załatwiane są ich potrzeby fizjologiczne, czasami śmierdzi, dochodzi do szamotaniny pomiędzy biesiadnikami, czasami śmierdzi.
Do tego wszystkiego już się przyzwyczaili pasażerowie oraz właściciele sklepów i usług na dworcu, choć lekko nie jest. W ostatnim czasie zrobiło się nie tylko nieprzyjemnie, ale także groźnie.
27 czerwca, po godz. 13.00, policjanci interweniowali na dworcu, bo zgłoszono pobicie młodego mężczyzny. Policję zawiadomił oławianin, świadek zdarzenia. - Robiłem zakupy w Rosmannie - opowiada. - Zobaczyłem szamotaninę dwóch ludzi, obok toalety. Młody chłopak odszedł, a pijaczek ściągnął pasek od spodni i poszedł w stronę peronów, potem wrócił do poczekalni. Poszedłem na peron pierwszy, a tam siedział na ławce zakrwawiony młody chłopak, młodszy brat płakał, był wystraszony. Ludzie nie reagowali. Wezwałem policję.
Z zeznań świadków i ustaleń policji wynika, że pokrzywdzony wchodził do toalety z młodszym bratem. Pani, obsługująca toaletę, mówi, że poszło o zapłatę, którą chciał podobno wyegzekwować agresor. Zdjął pasek ze spodni, poszedł na peron i uderzył chłopaka metalową klamrą w głowę, rozcinając mu skórę na głowie oraz raniąc w okolicy oka. Wcześniej ktoś jeszcze widział szamotaninę i powiadomił policję. Wydawało się, że gdy młody mężczyzna poszedł na peron, będzie po sprawie. Stało się jednak inaczej - został tam zaatakowany i pobity. Na miejsce przyjechało pogotowie. - Pokrzywdzonemu założono kilka szwów na głowie - informuje sierżant sztabowy Wioletta Polerowicz z KPP w Oławie. - Zatrzymaliśmy sprawcę, przyznał się do wszystkiego. Teraz wszystko zależy od procesu leczenia. Jeżeli uszczerbek na zdrowie będzie lekki, pokrzywdzony będzie musiał wnieść prywatne oskarżenie. Zatrzymany miał 3,11 promila alkoholu w wydychanym powietrzu, po wykonaniu czynności - zwolniono go do domu. Zatrzymany to 35-letni oławianin Robert O. Nie ma stałego meldunku, często przebywa w okolicach dworca PKS. Często tam interweniujemy tam, znamy osoby, które przesiadują, także jego.
Właściciele punktów handlowo-usługowych na dworcu mówią, że jest problem i wszyscy o nim wiedzą, ale nikt nie potrafi sobie z tym poradzić. Policjanci i strażnicy miejscy przyjeżdżają na wezwania, ale problem wraca, zwłaszcza jesienią i zimą: - Przez pewien czas był ochroniarz, wypraszał pijaczków i był spokój. Teraz go nie ma i znów nie ma spokoju.
Dzień później, w sobotę, znów doszło do ekscesów na dworcu. Pijany wykrzykiwał wulgarne słowa i nagabywał pasażerów o pieniądze. - Oczekujący na autobus woleli nie patrzeć w jego stronę, bo nie wiedzieli, jak zareaguje - opowiada pasażer. - Przywołał swojego kompana, krzyczał na niego, poniżał go i kazał mu klękać, a potem uderzył. Na to patrzyli pasażerowie z małymi dziećmi. Pytam - dlaczego w takich i podobnych sytuacjach nie reagują osoby, kierujące dworcem odpowiedzialne za to, co się tam dzieje? Na dworcu PKS i PKP we Wrocławiu bezdomni są wypraszani przez służby porządkowe, a na oławskim dworcu czują się bezkarni. Jeśli to się nie zmieni, dojdzie do paradoksu, że oczekujący będą zmuszeni stać przed budynkiem. Jest regulamin dworca, ale kto go ma egzekwować?
Policja interweniuje, ale dworcowi bywalcy wracają. Sytuację mają poprawić częstsze patrole. regulamin korzystania z dworca autobusowego PKS w Oławie mówi, że na jego terenie zabrania się: żebrania, używania ognia, palenia papierosów, spożywania alkoholu, wnoszenia i używania środków odurzających. Nie można także zakłócać porządku i naruszać dóbr osobistych pasażerów.
Mieszkańcy pytają - czy coś w ogóle można zrobić z bezdomnymi i pijakami na dworcu, kto odpowiada za bezpieczeństwo podróżnych? Paweł Gardyjan z oławskiej Straży Miejskiej mówi, że kiedyś mieli sporo zgłoszeń o piciu alkoholu i zakłócaniu spokoju przez bezdomnych na dworcu PKS. Złożono kilka wniosków do sądu o ukaranie w trybie przyspieszonym i sytuacja się poprawiła: - W ostatnim czasie nie było takich zgłoszeń, ani skarg. Nasze wnioski przyniosły efekty. Patrolujemy dworce autobusowy i kolejowy.
Prezes PKS Oława, Erwin Monastyrski: - We wszystkich autobusach oraz na terenie całego dworca za bezpieczeństwo pasażerów odpowiada przewoźnik, czyli oławski PKS. Dworzec jest jednak miejscem publicznym, dlatego każdy może tam przebywać. Wszyscy pracownicy PKS są zobligowani do zgłaszania niebezpiecznych sytuacji odpowiednim służbom, czyli Straży Miejskiej albo policji. Nasi pracownicy nie mają uprawnień do podejmowania interwencji.
Co zrobiło kierownictwo PKS, aby wyeliminować sytuacje, niezgodne z regulaminem dworca (picie alkoholu, żebranie, niszczenie mienia, zaczepianie podróżnych i zakłócanie porządku)? Czy rozważano wprowadzenie ochrony lub monitoringu?
- Niestety, regulamin porządkowy dworca jest czasami łamany i ku naszemu ubolewaniu zdarzają się zakłócenia porządku i akty wandalizmu - mówi prezes Monastyrski. - Mając tego świadomość, a także kierując się nadrzędną dla nas troską o bezpieczeństwo wszystkich osób przebywających na terenie dworca, uczuliliśmy i zobligowaliśmy naszych pracowników do zgłaszania takich sytuacji pod numery alarmowe. Jednocześnie prosimy naszych pasażerów, że jeśli są świadkami takich sytuacji, o niezwłoczne poinformowanie pracownika PKS, który powiadomi odpowiednie służby. W celu eliminowania niebezpiecznych sytuacji, podpisaliśmy jakiś czas temu umowę z firmą ochrony, w zakresie reagowania interwencyjnego (tzw. grupa interwencyjna na wezwanie). Dodatkowo jest zainstalowany monitoring. Wydarzenia z ostatnich dni spowodowały, że rozważamy rozszerzenie umowy z firmą ochrony, w taki sposób, by jej pracownik był stale obecny na dworcu, aby skrócić czas reakcji w niebezpiecznych sytuacjach. Prowadzimy też działania, mające na celu podłączenie naszych kamer do systemu monitoringu miejskiego.
Monika Gałuszka-Sucharska
msucharska@gazeta.olawa.pl
Napisz komentarz
Komentarze