OŁAWA/WROCŁAW W sądzie
Podczas rozprawy przed Sądem Okręgowym we Wrocławiu, 4 marca, odtwarzano film z nagraniem zeznań głównej oskarżonej, która bardzo szczegółowo, ale beznamiętnie i bez zauważalnych emocji, opowiadała o szczegółach zabójstwa i tego, co je poprzedziło.
- To było na baletach, to była jednorazowa wpadka, nawet nie wiem, gdzie on mieszka, jak ma na nazwisko, nie mam jego numeru telefonu - opowiadała na filmie o Jarku, którego poznała w oławskim "Tropicu" na dyskotece. Parę tygodni później była przekonana, że to właśnie z nim jest w ciąży, a nie z Tadkiem, z którym żyła i za nic nie chciała mu się przyznać, że będzie miała dziecko. Kamila ukrywała ciążę przed wszystkimi. - Każdemu wciskałam każdą najlepszą bajeczkę - mówiła. I niemal wszyscy w te bajeczki uwierzyli. - Gdzieś tak w lutym czułam do siebie wstręt, że Tadka oszukuję, że mam to dziecko. Wiedziałam już, że tego dziecka nie chcę. Sama sobie ułożyłam w głowie, że je uduszę.
Nadszedł dzień porodu i wszystko mogłoby się wydać, ale kobieta już wtedy miała plan. Wiedziała, że dziecka nikomu nie pokaże. Ten dzień opisała ze szczegółami: - Gdy stawiałam wodę na gaz, w tym momencie odeszły mi wody. Byłam wtedy w dresie, przy stole siedział Tadek. Powiedziałam mu, że nic się nie stało i zamknęłam się w łazience. Powiedziałam mu tylko, aby pojechał po Irka. Bo to sąsiad, który zawsze pomoże, dzieci przypilnuje. Tadek chciał wezwać pogotowie, ja jednak nie chciałam. On pojechał po Irka, a ja siedziałam w łazience i rodziłam, przy wannie. Było bardzo szybko, z pięć minut. Pępowinę przerwałam rękami. Wzięłam te majtki, które leżały koło mnie, z koronki, jasnoniebieskie, założyłam dziecku na szyję i zaciągnęłam. To trwało chwila moment. Dziecko raz zakrztusiło się w momencie zaciągnięcia tych majtek, jakby chciało wymiotować. Później już nie płakało.
Kamila nie sprawdziła, czy dziewczynka żyje, ale ponieważ dziecko nie dawało żadnych oznak życia, zawinęła je w polar, który był na suszarce, i zapakowała do bębna pralki. - Zanim Tadek z Irkiem wrócili, było po wszystkim - relacjonowała Kamila. - Ściemniałam go, jak mogłam. Że to rozlała się ropa, którą miałam w brzuchu. Wypiliśmy razem kawę, a potem poszłam spać.
Na drugi dzień rano, gdy Tadek pojechał do pracy, zrobiła dzieciom śniadanie, wyprawiła je do szkoły. Potem poszła do łazienki, wytarła krew z wanny i podłogi. Zwłoki noworodka wyniosła na strych i włożyła do koszyka na zabawki. Zawiniątko przykryła ciuchami.
*
Podczas tej samej rozprawy zeznawał przed sądem biegły psychiatra, który oceniał Irka, oskarżonego o zacieranie dowodów w sprawie oraz o to, że nie powiadomił policji o przestępstwie. Zdaniem biegłego, Irek jest upośledzony psychicznie i miał ograniczone zdolności zrozumienia tego, co zrobił. Mógł nie rozumieć, że wycieranie krwi z podłogi to zacieranie śladów przestępstwa. Tym bardziej mógł nie mieć pełnej świadomości, że to, co się wydarzyło, jest zabójstwem.
*
W tym samym dniu sąd wezwał na świadków rodziców Tadeusza i matkę Irka. Wszyscy troje, jako najbliżsi oskarżonych, skorzystali z prawa do odmowy zeznań.
***
Kamila jest oskarżona o to, że w maju 2012, po uprzednim zaplanowaniu zabójstwa, działając w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia jej nowo narodzonego dziecka płci żeńskiej, bezpośrednio po jego urodzeniu, zadzierzgnęła na jego szyi pętlę, zrobioną z damskiej bielizny, a następnie zaciskając ja gwałtownie, pozbawiła dziecko życia.
Kamila przyznała się do zarzucanego jej czynu. Grozi jej dożywocie
Tadeusz i Ireneusz są oskarżeni o to, że od 6 maja 2012 do 26 maja 2013 udaremniali prowadzone przez prokuraturę śledztwo, pomagając Kamili uniknąć odpowiedzialności karnej, zacierając ślady po dokonanym przez nią zabójstwie, w szczególności poprzez zatarcie śladów krwi. Biegli ustalili, że Ireneusz dopuścił się tego czynu, mając w znacznym stopniu ograniczoną zdolność rozpoznania znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem.
Tadeusz i Ireneusz przyznali się do zarzucanych im czynów.
Jerzy Kamiński [email protected]
Reklama
Podczas kolejnego dnia procesu w głośnej sprawie o zabójstwo noworodka, którego ciało znaleziono pół roku temu na strychu w Siedlcach, poznaliśmy kolejne szczegóły
Reklama
Reklama
Reklama







Napisz komentarz
Komentarze