W oławskiej drużynie zabrakło tym razem trzech najbardziej doświadczonych zawodników - Andrzeja Gancarczyka, Jakuba Kalinowskiego i Radosława Florczyka, którzy wybrali się do Hiszpanii na ligowy pojedynek Barcelony z Valencją. Nie było także kontuzjowanego Dominika Wejerowskiego. Prawie cały mecz rozegrał natomiast Sebastian Mordal, który po krótkiej cypryjskiej przygodzie ze Śląskiem Wrocław wrócił do Oławy. W końcówce spotkania ze strzegomskim AKS, rozegranym w sobotnie przedpołudnie 18 lutego, na sztucznej murawie w Siechnicach, w bramce MKS zastąpił go junior Dawid Wojciechowski.
Oławianie niemal od początku do końca przeważali, częściej byli przy piłce i stworzyli znacznie więcej sytuacji podbramkowych niż rywale, ale w decydujących momentach brakowało skuteczności. Dobrych sytuacji strzeleckich nie wykorzystali m.in. bracia Krzysztof i Mateusz Gancarczykowie, a jeszcze lepszych, niemal stuprocentowych - Dawid Lipiński. Popularny „Lipa” raz nie trafił z 15 metrów do pustej bramki, a innym razem strzelił z pięciu metrów obok słupka.
Podopieczni Dariusza Michaliszyna mądrze się bronili, zagęszczając przedpole swojej bramki. Od czasu do czasu przeprowadzali groźne kontry i dwukrotnie przyniosło to powodzenie. Pomogli im przy tym niezbyt pewnie interweniujący defensorzy MKS. W tej formacji w pierwszej połowie grali na środku Damian Pawlak i Michał Sikorski, a po bokach Dawid Pożarycki i Damian Kiełbasa. Szwankowała zwłaszcza ich współpraca z drugą linią, co dało się zauważyć już w 6 minucie. Po niezbyt dokładnym podaniu od kolegi z obrony, Damian Kozioł stracił piłkę przed polem karnym, którą przechwycił Marcin Buryłko i sprytnym strzałem z 18 metrów pokonał Sebastiana Mordala, trochę zasłoniętego i chyba dlatego zbyt późno reagującego.






Napisz komentarz
Komentarze