Miłoszyce
Kłopoty z działkami
Projekt planu zagospodarowania przestrzennego “Miłoszyce-Przylesie” wyłożono do publicznego wglądu kilkanaście dni temu w Urzędzie Miasta i Gminy Jelcz-Laskowice. Na spotkanie w sprawie planu przyszło wielu mieszkańców, którzy 9 lat temu kupili działki od spółki deweloperskiej “Agropharm”. Jej właścicielem był Adam K., znany przed laty szachista.
Jak ciepłe bułki
Działki pod lasem kupiło około 150 osób, głównie mieszkańców Wrocławia. Skusiła ich niska cena, urocza lokalizacja pod lasem i zachęcająca reklama w telewizji, z wizerunkiem byłego burmistrza, oraz obietnica dewelopera, który przekonywał, że teren zostanie szybko uzbrojony. Trudno było w to nie wierzyć. Pod lasem cały czas pracowały koparki. Przygotowywano teren pod media. Klientów nie trzeba było namawiać. Ziemia szła jak ciepłe bułeczki. Gdy spółka sprzedała ostatnią działkę, maszyny zniknęły. Wraz z nimi deweloper, który do dziś nie uzbroił terenu. Jest właścicielem dróg, po kanalizacji zostały rury i głębokie dziury, co jest bardzo niebezpieczne, zwłaszcza dla dzieci.
Najgorzej z wodą
Są też problemy z wodociągiem, który też należy do Adama K. Deweloper podpisał umowę na dostawę wody z uprzednim prezesem jelczańsko-laskowickiego Zakładu Gospodarki Komunalnej. Z informacji mieszkańców “Przylesia” wynika, że firma Adama K. nie miała koncesji na sprzedaż wody.
Na osiedlu jest kilka domów w stanie surowym i sporo pustych działek, na których nie można się wybudować, bo są problemy z uzyskaniem pozwolenia. Jedną z przyczyn jest brak zgody na podłączenie się do wodociągu. - ZGK nie może wydać zgody na podłączenie się do istniejącej sieci wodociągowej, bo sieć nie jest naszą własnością - tłumaczy Mariusz Ciechanowski, prezes ZGK w Jelczu-Laskowicach. - Kolejnym problemem jest umowa na dostarczanie wody. Możemy ją podpisać tylko w sytuacji, gdy odbywa się to naszymi urządzeniami lub będącymi w naszym zarządzie. Wodociąg na osiedlu w Miłoszycach jest własnością firmy “Agropharm”.
Zdaniem prezesa ZGK, jedynym sposobem na wydanie warunków technicznych na dostawę wody inwestorowi jest zgoda właściciela wodociągu, czyli spółki “Agropharm”. To jest jednak niemożliwe, bo jak twierdzi Dorota Szczepaniak, właścicielka domu na “Przylesiu”, nikt nie wie, gdzie jest właściciel spółki i jak się z nim skontaktować. - Trwa to już kilka lat i nic nie można zrobić - mówi. - Początkowo wszystko się jakoś układało. Gdy przychylność władz gminy wobec spółki się skończyła, zaczęły się nasze problemy.
Władza obiecywała
Sprawą Adama K. i jego interesami zajmowała się Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu. Mieszkańcy osiedla Przylesie przez cztery lata walczyli w sądzie o ustanowienie służebności drogi, koniecznej do poprowadzenia mediów. W końcu się udało. Na tej podstawie “Energia Pro” wybudowała sieć energetyczną. Mieszkańcy korzystają z niej od stycznia tego roku. Do tego czasu pozyskiwali prąd z agregatów.
Dwa lata temu, na styczniowej sesji Rady Miejskiej, Dorota Szczepaniak w imieniu mieszkańców “Przylesia” i właścicieli działek apelowała do radnych o zmianę miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego i przejęcia przez gminę dróg, znajdujących się na terenie osiedla.
- Ta zmiana jest naszą jedyną szansą - przekonywała.
- Tylko po uchwaleniu nowego miejscowego planu można przejąć drogi i wywłaszczyć ich właściciela - mówił wtedy na sesji wiceburmistrz Tomasz Kołodziej.
- Powinniśmy tym ludziom pomóc tyle, ile można - dodał radny Henryk Koch. - Działki sprzedawano na II piętrze tego urzędu, który wspierał te działania. Myśleliśmy, że to porządna firma. Niech ta uchwała będzie formą rehabilitacji. Mieszka tam około 50 rodzin, ma powstać 200 budynków, ale nie powstaje…
Radni większością głosów podjęli uchwałę o przystąpieniu do “MPZP Miłoszyce - Przylesie”.
Drogi bez zmian
Projekt planu wyłożono w Urzędzie Miasta i Gminy Jelcz-Laskowice w połowie października tego roku. Nie ma w nim zapisu, że drogi na terenie osiedla są gminne. Oznacza to, że drogi nadal będą własnością Adama K., a problemy mieszkańców osiedla się nie skończą.
- Wprowadzając do planu zapis “drogi gminne”, będziemy zobowiązani zapłacić ich właścicielowi odszkodowanie za wywłaszczenie w wysokości około 2,5 miliona złotych - wyjaśniał na spotkaniu z mieszkańcami wiceburmistrz Tomasz Kołodziej. - Uważam, że płacenie takiemu człowiekowi jakichkolwiek pieniędzy jest błędem i trzeba się nad tym zastanowić. Gmina nie może wydać takiej kwoty w ten sposób. Musimy się zastanowić i znaleźć jakieś inne rozwiązanie...
Mieszkańcy “Przylesia” nie kryli niezadowolenia. Większość była zaskoczona słowami wiceburmistrza, który wcześniej namawiał ich na zmianę planu, mającego rozwiązać ich problemy. - To, o czym pan mówi, wszyscy wiedzieliśmy dwa lata temu. Pan też. Co się w tym czasie stało, że zmienił pan zdanie? Jak w takim razie gmina zamierza nam pomóc? Co proponujecie? - pytali zirytowani mieszkańcy osiedla “Przylesie”.
Będziemy walczyć
Do żadnych konkretnych ustaleń i propozycji nie doszło. Mieszkańcy jeszcze raz spotkają się z władzami gminy w sprawie przygotowanego projektu planu “Miłoszyce - Przylesie”.
W rozmowie z nami Dorota Szczepaniak powiedziała, że plan w obecnej formie jest dla mieszkańców osiedla nie do przyjęcia. - Nie wiem jeszcze, co zrobimy, ale na pewno nie zgodzimy się na przyjęcie planu w takiej formie. Będziemy walczyć o swoje. Wszystko, co dotąd udało nam się zrobić w tej sprawie, zawdzięczamy sobie. Gmina nam nie pomogła. Jeżeli trzeba będzie, rozłożymy przed urzędem miasteczko namiotowe i nie ustąpimy.
Wioletta Kamińska
[email protected]







Napisz komentarz
Komentarze