Reklama
W bystrzyckiej świetlicy trwały gorączkowe przygotowania do wesela. Za chwilę mieli przyjść goście i para młoda. Zamiast nich w bramę wejściową wjechał pijany kierowca...
Bystrzyca
Do zdarzenia doszło 5 września około godziny 16.30. Główną drogą jechał 24-letni mieszkaniec Bystrzycy, nie zwracał uwagi na ograniczenia prędkości. Na jednej z posesji uszkodził bramę wjazdową i odjechał. W pewnym momencie minął go wezwany przez mieszkańca radiowóz. Kierowca wpadł w panikę i zaczął uciekać.
- Jechał jak szalony - mówi mieszkanka wsi. - Nagle nie wyrobił i uderzył w murek świetlicy. To wyglądało strasznie, auto kilka razy dachowało.
Kierowcy nie udało się od razu wyciągnąć ze zgniecionego seata. Do akcji wkroczyli strażacy, którzy poprzecinali blachę i wydobyli poszkodowanego.
Na ulicy Kościuszki zebrało się kilkanaście osób, które obserowowały skutki wypadku. Znają tego kierowcę i jednoznacznie wypowiadają się na jego temat. - To musiało się tak skończyć - komentował mieszkaniec. - Chłopak jeździł po wsi bez ograniczeń, zupełnie nie zwracał uwagi na znaki. Dobrze mu tak, może wreszcie pójdzie po rozum do głowy...
Lekarz, który udzielał pomocy rannemu w wypadku potwierdził, że czuć było od niego alkohol.
- Sprawca wypadku nie chciał poddać się badaniu alkomatem - mówi Alicja Jędo z KPP w Oławie. - Pobrano mu krew do badań.
Agnieszka Herba
Fot. Wioletta Kamińska
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze