- Jeśli przez okres kwarantanny nie rozwinęła się u Ciebie choroba, to świadczy o tym, że jesteś zdrowy! - to informacja z oficjalnego serwisu Ministerstwa Zdrowia i NFZ. Jak bardzo wprowadza w błąd, pokazuje przykład pracownika podoławskiej firmy. Miał kontakt z zakażonym synem, odbył jednodniową kwarantannę (dlaczego tak krótką, wyjaśniamy w tekście), czuł się dobrze, sanepid stwierdził, że może wracać do pracy i wróciłby, gdyby nie czujność pracodawcy, który na własny koszt zrobił mu test...
19.10.2020 15:22
(aktualizacja 28.09.2023 00:22)
Autor: Zdjęcie ilustracyjne
Podziel się
Oceń
Chodzi o sytuację, która zdarzyła się w firmie Bartek Candles z Bystrzycy Oławskiej. To, co się tam stało, doskonale pokazuje, że jeśli rząd nie zmieni zasad wykonywania testów na koronawirusa, nad zakażeniami będzie coraz trudniej zapanować. O tym, że pracownik podoławskiej firmy (mieszkaniec gminy Brzeg) może być chory, dowiedział się 5 października - wtedy jego syn odebrał pozytywny wynik. Mężczyzna natychmiast zgłosił się do brzeskiego sanepidu, a ten nałożył "wsteczną" kwarantannę, liczoną od dnia spotkania z zakażonym synem, czyli od 26 września, ojciec w domu spędził więc tylko jeden dzień (5 października). Czuł się dobrze i już 6 października miał wrócić do pracy. - Na szczęście szefowi zapaliła się czerwona lampka - mówi Małgorzata, kadrowa w firmie Bartek Candles. - Decyzja była taka, że mimo wszystko ten człowiek powinien zrobić test, zanim wróci do pracy. 6 października zrobił i w kolejnym dniu był wynik - pozytywny. Gdyby nie zrobił tego testu, to normalnie wróciłby na produkcję i zarażał. Wszystkich z firmy, z którymi miał kontakt, obdzwanialiśmy i informowaliśmy, żeby nie przychodzili do pracy. To jest 5 osób. Teraz nie wiemy, co robić, czy od razu prywatnie wysyłamy ich na testy, czy dopiero po tych 10 dniach... Szef będzie decydował i, niestety, szef będzie ponosił koszty. W firmie pracuje ponad 200 osób, gdyby mężczyzna tam wrócił, tak jak zdecydował sanepid, naraziłby masę ludzi. Janusz Bryłkowski, właściciel zakładu, jest oburzony sytuacją i zachowaniem brzeskiego sanepidu. - To jest granda - mówi zdenerwowany. - Wysyłają faceta do pracy, dają na to papier, nie robiąc testów na koniec, bo ktoś sobie tak umyślił! Ja go wysyłam na test, on jest pozytywny, a pani z sanepidu mówi, że ją to w ogóle nie obchodzi, że takie są przepisy! Więcej o absurdach w czasach pandemii piszemy w najnowszym wydaniu. Ten artykuł w całości można przeczytać TUTAJ - E-wydanie gazety
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze
*** was
21.10.2020 05:33
Nie da się już tego farmazonu czytać, otwórzcie oczy
Reklama
frf
21.10.2020 11:16
To nie czytaj,ciemniaku.
hti
20.10.2020 00:43
A w Oławie jest firma gdzie pracodawca kazał przyjść pracownikowi, który czeka na wynik testu :D
Czytelnik1
19.10.2020 18:14
Żenada. Ale to w całymi powiecie firmy ukrywają zarażenie. Brak słów.
ZASTRZEŻENIE PODMIOTU UPRAWNIONEGO DOTYCZĄCE EKSPLORACJI TEKSTU I DANYCH
Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji ze strony internetowej tuolawa.pl i publikacji przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody wydawcy - RYZA Sp. z o.o. jest niedozwolone.
Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są TUTAJ
Jeśli masz interesujący temat, który możemy poruszyć lub byłeś(aś) świadkiem ważnego zdarzenia - napisz do nas.
Podaj w treści swój adres e-mail lub numer telefonu. Jeżeli formularz Ci nie wystarcza - skontaktuj się z nami.
Napisz komentarz
Komentarze