Turniej "Final Four" odbywał się 26 i 27 maja na Hali Sportowej w Gaci. Oprócz gospodarzy, w najlepszej czwórce znaleźli się: UKPR Agrykola Victoria Warszawa, SKF Orlen Wisła Płock oraz Port Service Wybrzeże Gdańsk. Jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek w zespole Moto-Jelcza roiło się od problemów.
- Szczerze mówiąc nasze przygotowania mocno naznaczyły kontuzje - opowiada jeden z trenerów Tomasz Padula. - Jeszcze dziesięć dni wcześniej nie mogliśmy liczyć na Adriana Burtana czy Mikołaja Białowąsa. Pod znakiem zapytania stał też występ Maćka Burzawy, a przecież od początku fazy mistrzowskiej musieliśmy sobie radzić bez Marcina Kuźnickiego, który przeszedł zabieg kolana. Nasz zespół był więc długo dużą niewiadomą, bo prawie do samego końca nie wiedzieliśmy, jaki skład będziemy mogli wystawić, a mieliśmy przecież rywalizować w najlepszej czwórce w kraju, co oznacza, że powinniśmy pokazać wszystko, co mamy najlepsze. Udało się doprowadzić chłopaków do zdrowia, więc tuż przed samym turniejem myśleliśmy już tylko o zwycięstwie w pierwszym meczu.
W piątek UKPR Agrykola Victoria Warszawa pokonała ekipę SKF Orlen Wisła Płock 26:23. W drugim spotkaniu Acana Moto-Jelcz Olawa przegrała z zespołem Port Service Wybrzeże Gdańsk 27:31. Czego zabrakło?
- Nie zrobiliśmy jeszcze analizy, nie było nawet okazji, żeby to przegadać, po po pierwszym meczu od razu musieliśmy się skupić na drugim - przyznaje Padula. - Zanotowaliśmy dobry początek, prowadziliśmy 5-6 bramkami i wydaje mi się, że zabrakło zwiększenia tej przewagi do 7-8 goli, co na pewno pozwoliłoby na spokojniejszą grę. Uniknęlibyśmy wtedy sytuacji, w której Gdańsk trafił 2-3 razy i praktycznie łapał z nami kontakt. Warto też zwrócić uwagę na fakt, że ekipy z którymi się mierzyliśmy, są budowane zupełnie inaczej niż my. U nas stawiamy na swoich chłopaków, nie dobieramy najlepszych graczy z kilku ośrodków w Polsce. Gdańsk bardzo dobrze spisał się w grze obronnej, w drugiej połowie kibice obejrzeli bardzo ładny mecz, ale niestety go przegraliśmy.
W sobotę Moto-Jelcz musiał się zmierzyć z Wisłą Płock w pojedynku o brązowy medal mistrzostw Polski. W Gaci zebrały się tłumy kibiców, którzy głośno dopingowali swoich ulubieńców. Już na początku kilkupunktową przewagę wypracowali miejscowi. Na przerwę schodzili przy wyniku 21:12, co pozwalało wierzyć, że medal jest już o krok. W drugiej połowie Płock próbował odrabiać straty, ale szczypiorniści Acany grali rozważnie, nie tracili zimnej głowy i krok po kroku zbliżali się do sukcesu. Wygrali 36:26 po czym wraz z kibicami, wpadli w szał radości. Były spontaniczne okrzyki, pojawiły się nawet łzy.
- Marzyliśmy o tym medalu - mówi Tomasz Padula. - Jeszcze półtora roku temu nie mieliśmy nawet hali, w której moglibyśmy rozgrywać mecze, wszystko do czego doszliśmy, wydarzyło się po wielkich bojach i bardzo chcieliśmy ten medal zdobyć. Cała drużyna, trenerzy, ale przede wszystkim chłopcy dali z siebie wszystko, świetnie przygotowując się do tego turnieju. Może mieliśmy krótką ławkę, ale przygotowaniem fizycznym przewyższaliśmy niektórych przeciwników. Motywacja była ogromna, teraz już mogę powiedzieć, że dokładnie taka, jak być powinna. Nie wyszliśmy przemotywowani, nie popełnialiśmy błędów, które zdarzyły się z Gdańskiem. Stworzyliśmy przewagę i nie straciliśmy koncentracji. A naprawdę ciężko wychodzi się na drugą połowę, prowadząc tak wysoko. W głowach jest już wtedy myślenie o tym, by tylko dowieźć ten wynik, każdy czuje, że wygrana jest blisko, zerka na zegar, zaczyna liczyć. I niejednokrotnie przeciwnik to wykorzystuje. Piłka ręczna lubi takie historie, gdzie wysokie przewagi są szybko niwelowane. Dla nas trenerów ten rezultat to dowód, że naprawdę można budować zespół na swoich chłopakach, nie trzeba szukać zawodników w całej Polsce, bo u nas też są talenty, które warto rozwijać. Trendem jest dziś centralizacja, kluby tworzą internaty, szkoły, podpisują kontrakty z najlepszymi w kraju. Z perspektywy takiego miasta jak Oława, ten brąz jest jak złoto!
Moto-Jelcz przeszedł sporo i w ostatnich latach wielokrotnie odbijał się od drzwi włodarzy różnych samorządów. Nie chciano ich w Jelczu-Laskowicach, nie mogli grac w Oławie, więc cały czas szukali swojego miejsca.
- Na ten moment mamy zaufanie zarówno ze strony Urzędu Gminy jak i Urzędu Miejskiego - podkreśla trener. - Ludzie, którzy chcieli zniszczyć nasz klub, mają teraz swoje problemy i nawet nie odbierają telefonu od dziennikarzy. My robimy swoje, idziemy do przodu i pokazujemy jak wiele można przezwyciężyć. Chłopcy uwierzyli, że jeśli będą ciężko trenować, to mogą osiągnąć wszystko. Teraz czas na odpoczynek, potem przygotujemy obóz i rozplanujemy kolejny sezon. Czeka nas ciężka przeprawa zarówno w lidze juniorskiej, jak i na drugoligowym szczeblu.
***
Acana Moto-Jelcz Oława: Maciej Burzawa, Daniel Kudela (bramkarze), Jakub Kudela, Błażej Szpineta, Kamil Chmielowski, Marcin Kuźnicki, Mateusz Rzeźnik, Gracjan Kosecki, Patryk Janiuk, Kacper Kowalski, Mikołaj Białowąs, Szymon Tkacz, Tobiasz Świerzko, Adrian Burtan, Leonard Nawrot, Bartosz Szmuc, Jakub Gordziewicz.
W rozgrywkach wojewódzkich drużynę wspierali zawodnicy z młodszych roczników: Szczepan Antoszczyszyn, Kacper Kulesza, Mikołaj Burchała-Stachurski, Jan Jankowiak, Mikołaj Szatkowski, Szymon Jeżewski.
Trenerzy: Tomasz Padula, Michal Ciechanowicz, Wojciech Pieńczewski.
Kierownik: Marcin Białowąs.







Napisz komentarz
Komentarze