Do tego czasu może będzie poznawał CSiR, wspierany przez Krzysztofa Konopkę, którego zastąpi na tym stanowisku.
Nowy prezes zgodził się na chwilę rozmowy, w trakcie której odpowiedział na kilka pytań. Pierwsze dotyczyło tego, dlaczego zdecydował się wystartować w konkursie.
- W jelczańskim sporcie jestem już jakiś czas i widzę, że pewne rzeczy można zrobić inaczej, na szerszą skalę - mówi. - Chciałbym przywrócić tę halę ludziom, pokazać im, że to nie tylko budynek, ale miejsce, w którym naprawdę dużo się dzieje. Żeby jednak coś się działo, trzeba przygotować odpowiednio szeroką ofertę - zarówno dla najmłodszych, tych w średnim wieku, jak i seniorów. Przygotowując się do konkursu rozmawiałem z wieloma ludźmi, w tym także z przedstawicielami stowarzyszeń i najczęściej słyszałem, że powinno być więcej eventów, imprez dużych oraz małych. Brakuje też stałej i różnorodnej oferty dla młodzieży. Poza tym zmienia nam się struktura pokoleniowa, obecnie osoby 40+ są bardzo aktywne i o nich też musimy pomyśleć. Kolejnym wielkim wyzwaniem jest siłownia, która jest zbyt mała i należy zrobić wszystko, aby zwiększyć jej powierzchnię. Nie chcę dziś mówić o konkretach, bo nie lubię rzucania słów na wiatr. Do końca lipca prezes Krzysztof Konopka będzie mnie wprowadzał, pokazywał strukturę CSiR, poznam koordynatorów, pracowników, będę z nimi rozmawiał, zapytam o ich zdanie, co uważają za działające świetnie, a co wymaga szybkiej poprawy. Dopiero potem przyjdzie czas na konkretne decyzje. Mogę jednak powiedzieć, że obejmuję to stanowisko z zamiarem otwarcia hali dla ludzi.
Od samego początku zarządzania Krzysztofa Konopki radni zarzucali mu, że nie ma spójnej wizji i nie potrafi skutecznie zmniejszać strat, które hala rokrocznie przynosi. Przemysław Olechowski zdaje sobie sprawę z tego, jakie zarzuty padały w kierunku jego poprzednika. Jak się do nich odnosi?
- Trzeba zadać radnym pytanie czy chcą, żeby hala była dla ludzi i z ludźmi, otwarta, przystępna i organizująca wiele imprez czy wolą instytucję biznesową, która będzie na każdym kroku walczyła o jak największy zysk - przyznaje. - Bo jeśli wybierzemy opcję numer dwa, to nadal będzie to obiekt zamknięty, w którym nie będzie się wiele działo. Hala ma swoje ograniczenia, jest przede wszystkim obiektem sportowym, a sport, szczególnie w mniejszych miejscowościach nie jest czymś, na czym się zarabia. W mojej opinii najważniejsze jest stworzenie oferty, która przyciągnie ludzi. A jeśli w ostatecznym rozrachunku wciąż będzie wychodziła strata, to kluczowe jest, by ludzie mieli poczucie, że w hali naprawdę dużo się dzieje i jest to miejsce, do którego chętnie przychodzą, bo właśnie tu mogą znaleźć wiele ciekawych rzeczy dla siebie. Oferta musi być szeroka i przekrojowa. CSiR to budynek, ale też tereny wokół, które proszą się o zagospodarowanie i na to też mam pomysł. Trwa lato, a w wakacyjnej ofercie są dwa tygodnie półkolonii i zawody StrongMan na koniec sierpnia. To tyle... Jestem przekonany, że ten potencjał można wykorzystać lepiej. Nie złożę dziś deklaracji, że na pewno zrobię to, to i jeszcze tamto, mimo że pomysłów w głowie mam masę. Zdaję sobie sprawę, że w niektórych kwestiach mogę się odbić od ściany. Wywodzę się z biznesu prywatnego i wiem, że pewne moje działania mogą być w jakiś sposób hamowane. Powiedziałem Radzie Nadzorczej i będę powtarzał każdemu - jeśli zauważę, że nie idzie to w stronę, w którą bym chciał, żeby szło, to będę pierwszym, który powie "dziękuję, nie nadaję się, rezygnuję ze stanowiska". Nie wystartowałem w konkursie, by siedzieć w ładnym fotelu. Szkoda mi życia, by tracić czas w miejscu, w którym miałbym bić głową w ścianę. Jeśli jednak będę miał wsparcie załogi, Rady Nadzorczej i właściciela, to nie mam wątpliwości, że będziemy w stanie bardzo dużo zmienić na plus.
W CSiR siedzibę ma także Miejsko-Gminne Centrum Kultury. W ostatnich latach obie instytucje rzadko ze sobą współpracowały, a tajemnicą poliszynela jest, że relacje między dyrektor Dorotą Miś-Hanys a Krzysztofem Konopką nie były najlepsze. Nowy prezes będzie szansą na nowe otwarcie?
- To jest bardzo ważne pytanie. Dlaczego Centrum Sportu nie współpracuje z Centrum Kultury przy organizacji imprez? Przecież Dzień Dziecka jest w tym samym czasie, można połączyć siły i zrobić fajną kulturalno-sportową imprezę dla dzieci. Jest mnóstwo takich okazji, w których aż się prosi, by dwie instytucje działające w jednym budynku współpracowały. Obecnie tak się nie dzieję i to niewątpliwie jest kolejna rzecz do naprawy.
Przemysław Olechowski jest prezesem Jelczańskiej Akademii Piłki Nożnej Orzeł, wiele osób kojarzy go z futsalem, a fani tego sportu z pewnością będą liczyć, że właśnie ta dyscyplina znów zacznie w Jelczu-Laskowicach znaczyć bardzo wiele. Nowy szef CSiR podkreśla jednak, że zrezygnuje z funkcji w "Orle", by nie pojawiały się zarzuty o konflikcie interesów: - Przede wszystkim myślę, że futsal w Jelczu-Laskowicach dostał już drugie życie i nie ma to związku z moja kandydaturą na prezesa CSiR. Od zeszłego sezonu istnieje III liga futsalu, wskrzesiliśmy drużynę seniorską, która występowała na tym poziomie. Na pierwszym meczu po długiej przerwie na trybunach pojawiło się kilkaset osób. Głód futsalu w naszym mieście jest więc bardzo duży. Zespół seniorski gra pod barwami Jelczańskiej Akademii Piłki Nożnej Orzeł i na razie nic się w tej kwestii nie zmieni. W zeszłym sezonie zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze, zajęliśmy w grupie drugie miejsce i już teraz mogę potwierdzić, że otrzymaliśmy propozycję, by od najbliższego sezonu rywalizować w II lidze futsalu. Chciałbym jednak podkreślić, by to wybrzmiało także medialnie. Nie chcę, by ktoś posądził mnie o faworyzowanie jednej dyscypliny czy konflikt interesów. Z dniem 1 sierpnia obejmę stanowisko prezesa CSiR, a 31 lipca zrezygnuję ze stanowiska prezesa Jelczańskiej Akademii Piłki Nożnej Orzeł. O przyszłość tego sportu będzie więc dbał mój następca.







Napisz komentarz
Komentarze