I dalej: - W wyniku kolizji zostało uszkodzone koło i urwane zawieszenie - relacjonuje pan Radek. - Gdy zadzwoniłem na policję, by przyjechali spisać notatkę, usłyszałem, iż oni nie są tu potrzebni, mam zrobić zdjęcia i wysłać do zarządcy dróg. Po prostu mnie olali. Jeśli obywatel potrzebuje pomocy, to mają wyj...ne, ale jak trzeba wystawić mandat i podbić sobie statystki, to są pierwsi. Gdy potem przyjechała na miejsce laweta, doradzono mi, bym oddalił się na początek wjazdu do Gaju i zrobił zdjęcia, co mnie uratowało, bo zderzenie miało miejsce rano o godz 6:35, a około godziny 12.00 stanął tam znak ostrzegawczy o uszkodzonej nawierzchni. Gdy dzisiaj na to samo miejsce przyjechałem z rzeczoznawcą, zauważyłem, że kolejny kierowca zmienia koło, bo je uszkodził.
Wczoraj pisaliśmy o sprawie pana Damiana, który w Gaju Oławskim uszkodził sobie felgę. Jeden z komentatorów napisał mu tak: - Wy naprawdę myślicie, że napisanie komentarza załatwi sprawę siedząc na ciepłym stołku, że jakaś osoba odpowiedzialna siedzi na FB?
Pan Damian zareagował: - Po wczorajszym artykule postawili znak w Gaju. Logiczne jest, że artykuł nie rozwiąże sytuacji, nie sprawi, że nagle droga będzie naprawiona, ale co może zwykły Kowalski? Jakie masz przełożenie względem władz wyższych, które tym zarządzają? Problemem jest też to, że wiele ludzi, którzy uszkodzili coś, naprawią z własnych pieniędzy i nie będą egzekwować żadnego odszkodowania - a szkoda.
Napisz komentarz
Komentarze